Mam pytanie w sprawie Mamy, u której stwierdzono chłoniaka DLBCL i jest już po drugim wlewie chemii RCHOP odnośnie drętwienia palców. Nie chcę za bardzo wdawać się w szczegóły dotyczące samej choroby. Wstępne rozpoznanie było bardzo złe, bo podejrzewano raka anaplastycznego tarczycy, ale ostatecznie okazało się, że to chłoniak, a na to przynajmniej jest leczenie... Ogólnie Mama całkiem dobrze zniosła te 2 wlewy i będziemy czekać na wyniki badań po 4 wlewie, ale strasznie dokucza jej drętwienie opuszków palców. Lekarka prowadząca była trochę żdziwiona, że już po pierwszym wlewie wystąpiły te dokuczliwe objawy...
Wiem, że jest to często poruszany wątek i nawet sam na tym forum czytałem na ten temat, ale teraz nie mogę tego znaleźć, dlatego proszę o poradę czy da się coś z tym zrobić i jakoś temu zaradzić, żeby ograniczyć drętwienie i pojawiający się ostatnio ból? Czytałem coś o elektrolitach albo jakiś lekach, ale nie chcę jej czegoś podsyłać na chybił trafił. Dlatego jeżeli ktoś ma jakiś sprawdzony sposób o poradę.
Te objawy powinny minąć ( przyjmowałam wlewy w tym samym schemacie i mnie ten problem długo nie męczył),chociaż znam osobę , która jest parę m-cy po chemioterapii dodatkowo była poddawana też radioterapii i problem mrowienia i braku "czucia"w palcach obu rąk pozostał ,ostatnio lekarz neurolog zasugerował naprzemienne kąpiele dłoni w gorącej i zimnej wodzie ,na razie rezultat jest niewidoczny ,ale może Twojej Mamie pomoże.
Zastanawia mnie tylko ból o którym wspominasz ,to jest ból dłoni ,palców?
Pozdrawiam .
...Zastanawia mnie tylko ból o którym wspominasz ,to jest ból dłoni ,palców?
Pozdrawiam .
Najbardziej dokuczają Mamie kciuki, które zdrętwiały po drugim wlewie i ją trochę bolą...
Dziękuję za porady. Wątpię, by lekarka chciała słuchać sugestii o zmianie leku, bo od samego początku zapowiedziała, żeby za dużo nie czytać w necie - ciekawe czego się boją ci lekarze tego internetu... kiedyś było im lepiej, bo pobazgrali coś w karcie choroby i nikt nie mógł tego z nikim skonsultować i im cokolwiek powiedzieć... ale to już inny temat. Generalnie oddział, na którym Mama jest poddawana leczeniu i lekarze tam pracujący są całkiem dobrzy. Mamy nadzieję więc, że leczenie poskutkuje, bo choroba wyszła na jaw jakiś miesiąc po śmierci Ojca, a początkowe diagnozy były bardzo niekorzystne, dlatego Mama prawie się załamała. Ale teraz w miarę dobrze to znosi tylko palce strasznie jej przeszkadzają.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum