Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=.
Witam wszystkich. Zanim się zarejestrowałam poczytałam trochę Waszych historii. Moja wiedza na temat tej choroby jest ostatnio pogłębiana i rozszerzana w miarę jak pogarsza się stan zdrowia mojej mamy. Widzę też jak zmienia się medycyna gdyż kilkanaście lat temu na to samo zmarł mój teściu, a 7 lat temu tata. Teraz choruje mama. Nie rozumiem tego wszystkiego. Co prawda pierwszy szok minął ale do tej pory nie rozumiem czemu los tak się na nas uwziął.
Moja mama pod koniec października była przeziębiona, kasłała. Wzięła antybiotyk potem następne. W listopadzie miała zrobione zdjęcie płuc. Płuca ok, tylko zagęszczenia okołooskrzelowe wyszły. Byliśmy u pulmonologa, dał kolejne leki. Przed świętami szpital, w szpitalu szukali przyczyn tego kaszlu.
Zrobiono zdjęcie - już zmiany wyszły, potem tk klatki. Guz z przezrutami. Szok i niedowierzanie. Skierowanie do onkologa. W środę czwartek i piątek pierwszy cykl chemii. Ale w piątek 1 lutego p dr odwołała chemię bo mama bardzo spuchła. Dostała jakąś kroplówkę by ta woda zreszła, a za 3 tyg. ponowny cykl. Lekarka powiedziała że zmieni trochę chemię na mniej nawadniającą.
Dziś wtorek, mama nie ma mdłości ani innych dolegliwości, oprócz lekko opuchniętych nóg i kaszlu. Może nie wystąpią wcale?
Oczywiście konsultowaliśmy się - ze względu na przerzuty nie można operować, rokowania są nie za ciekawe. To rak drobnokomórkowy...Przeczytałam link z książką o nowotworach podany u was... tak czytam czytam ale i lekarze i artykuły o tym typie raka podają że to wszystko co się robi ma jeden cel - złagodzić dolegliwości że należy traktować to jak opiekę paliatywną...
Tak przykro ze medycyna od lat tak niewiele może przy tym rodzaju raka. Mój teściu od momentu kaszlu do odejścia - żył 8 m-cy/ Nie miał chemii, nie zdążył, mój tata z chemią od pojawienia się kaszlu też 8 m-cy. Przed smiercią miał objawy podobne do udaru, myślę że mogły to być przerzuty do mózgu. Po tych naszych doświadczeniach myślałam że los wymyśli inne choroby w rodzinie. Niestety.
Mama wie wszystko o tej chorobie, ale chce walczyć, wierzy i to nas wszystkich trzyma. Przy mamie jesteśmy dzielni wspieramy się ale wiem jak bardzo to trudne tym bardziej że mamy przed sobą nie tylko mamę ale i pielęgniarkę świetnie orientującą się w temacie.
Postanowiłam napisać do Was bo może bedę miała jakieś pytania, prośby, będę mogła liczyć na wsparcie. Na razie mam takie:
1. Czy zdarza się że po dwóch dniach trzeba odstawić chemię ze względu na silne obrzęki? czy ten objaw jest typowy przy chemii czy może stan mamy jest zły? Przed chemią jakiś tydzień wcześniej była w domu p dr pulmonolog i powiedziała nam że u mamy pojawił się zespół żyły ... i tu nie pamietam dalej jak to się nazywało. Mama miała trochę spuchnięte nogi wtedy.
2. Czy w trakcie chemii można wspomagająco pić skrzyp? albo inne zioła?
Pozdrawiam wszystkich zmagających się z chorobami swoimi i swych bliskich. Magda