Dobry wieczór.
Zaglądam tu dość często. Z prostego powodu. Mój mąż choruje na raka płuc.
Wszystko zaczęło się w kwietniu tego roku od bóli w klatce piersiowej i plecach. Mąż przeszedł mnóstwo badań i co najdziwniejsze, wszystkie były prawidłowe. Dopiero neurolog dał mężowi skierowanie na rezonans magnetyczny i wtedy okazało się, że ma guza na kręgosłupie.
Po trzech tygodniach od badania mąż został zoperowany. Cieszyliśmy się, bo operacja się udała. Dopiero po otrzymaniu wyników z laboratorium okazało się, że jest to guz z przerzutu. Mąż otrzymał skierowanie na bronchoskopię i wyszło, że ma raka... rak płaskonabłonkowy.
Otrzymał trzy chemie. Po dwóch tygodniach po ostatniej chemii dostał trzy ataki drgawek. W szpitalu powiedzieli, że to skutek przerzutów do mózgu. Rezonans magnetyczny pokazał dwa ogniska w mózgu.
Mąż bardzo schudł. Nie może przełykać jedzenia bo Go boli. Od ponad miesiąca ma chrypkę, której niczym nie można złagodzić. I silne bóle. Otrzymuje leki przeciwbólowe m.in plastry transtec. Lekarze mówią, że rokowania są bardzo złe. Jedyne leczenie to radioterapia paliatywna, która podobno i tak niewiele pomoże.
Czy to już koniec ?
Niestety przy tak zaawansowanej chorobie, z przerzutami do mózgu, kręgosłupa, zapewne naciekiem na przełyk co jest przyczyną trudności z przełykaniem, naciekiem na lewy nerw krtaniowy, co jest przyczyną chrypki, nie jest możliwe wyleczenie a jedynie leczenie paliatywne - wydłużające czas przeżycia pacjenta, zmniejszające objawy wynikające z choroby.
Radioterapia paliatywna - domyślam się, że chodzi o naświetlanie głowy - ma tu za zadanie zmniejszyć obrzęk mózgu wynikający z istnienia przerzutów, jeśli takowy ma miejsce, nieco spowolnić może rozwój przerzutów, jednak nie doprowadzi do ich całkowitego zaniku trwale.
Dziękuję bardzo za odpowiedź.
Mąż bardzo chce się leczyć. Ale ostatnio popada w zwątpienie. Widzę, że ukradkiem płacze. Nie chce rozmawiać. Na widok jedzenia krzywi się i ma pretensje, że "znów musi jeść"...itp. Nie zawsze wiem jak postępować. Nigdy nie padło w rozmowie słowo "śmierć". Ale czuję, że mąż zdaje sobie z tego sprawę.
Bardzo się boję tego, co nas wszystkich czeka.
Dobry wieczór.
W chorobie męża pojawił się kolejny problem. Od ponad tygodnia (po radioterapii) mąż nagle przestał jeść i pić. Po dwóch dniach "walki" o zjedzenie choćby odrobiny jedzenia mąż wyczerpany i odwodniony został zabrany do szpitala. Tam przez 5 dni był tylko nawadniany kroplówkami. Zostały też zrobione badania. Prześwietlenie i gastroskopia. Badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Mąż został tez przebadany przez neurologa. Lekarz nie doszukał się żadnych nieprawidłowości. Stwierdził jedynie, że prawdopodobnie jest to jakaś blokada na tle psychicznym. Założono sondę do żołądka przez nos i mąż otrzymywał Nutrison Protein.
Wczoraj został wypisany ze szpitala. Załatwiliśmy na jutro wizytę lekarza z hospicjum i z trudem udało się zamówić w aptece kolejne odżywki.
Okazuje się, że jest to bardzo drogi preparat. Ale jest to jedyny lek, który utrzyma męża przy życiu. Nadal nic nie je i nie pije.
Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, czy ta odżywka może być przepisana na receptę ? Czy jest ona refundowana przez NFOZ ? Bardzo proszę o odpowiedź.
A w jakiej cenie apteka zamówiła Wam odżywki? Tak z ciekawości pytam, bo ewentualną dostępność w hurtowniach i cenę dla pacjenta mogę sprawdzić jutro, gdyby była taka potrzeba.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum