Witam
magija, pisałaś pierwszego posta dokładnie w tym samym dniu w którym miałam pierwszą chemię
[post wydzielony z tego wątku]
Jestem po leczeniu, na razie wszystko OK. Wiek 42 lata. Po diagnozie chłoniaka ozlanego z dużych komórek B (diagnoza z wycinka z gardła) miałam natychmiast TK i chemię R-CHOP. Leczyłam się we Wrocławiu na Kamieńskiego. Podali mi mabtherę od razu z chemią, osiem kursów w sumie. Schemat był taki - zaczynali od podania dożylnie środków przeciwwymiotnych, w połowie chemii miałam podany encorton (5 tabletek, dawka 100) i apap. Od razu leciała mabtherra (po pierwszym podaniu okazało się że znoszę to naprawdę nieźle więc podawali mi od razu po CHOP i kolejne wlewy były w poradni, nie na oddziale). Po wszystkim dawali mi jeszcze klemastynę. Potem brałam znowu atossę
(to już sama) bo zaczynało mnie mulić. po powrocie do domu trochę zdychałam, ale pomagały sterydy (duża dawka 100, 5 dni). Po kilku wlewach brałam zmniejszone dawki, tak że konczyłam na dawce 40 (3 dni po 100 mg, potem 80, 60 i 40), ale w sumie było OK. Raz zapomniałam sterydów w drugim dniu i to był ten jeden raz kiedy wymiotowałam. Wlewy miałam w czwartek, więc w poniedziałek szłam do roboty
trochę byłam słaba ale praca pomagała, miałam o czym myśleć i nie koncentrowałam się na dolegliwościach.
Przytyłam 3 kilo ale to z okazji Świąt
a nie po sterydach. Aha, no i jeszcze brałam prazol czy bioprazol - osłonowo na żołądek. Uważam że dobór lekow był optymalny - czułam się dobrze, nie miałam dużo negatywnych skutków chemii, wszystko znosiłam naprawdę dobrze.
Po 4 chemiach spadły mi leukocyty więc wzięłam 3 x neupogen, zadziałało, przestałam się przeziębiać. Miałam dużo szczęścia - kilka razy byłam przeziębiona ale na szczęście między chemiami, więc nie musiałam przerywać cyklu.
Nie pozwalali jeść cytrusów - chociaż pewnie zabronione są tylko grejpfruty. Nie jadłam surowych owoców żeby nie męczyć żołądka zaraz po chemii.
Miałam uderzenia gorąca, zimna, drętwiały mi palce, zżółkły paznokcie, oczywiście wypadły włosy. Ale dawałam radę
Po 8 chemiach odczekałam miesiąc i poszłam na PET. Wszystko OK, kontroluję się regularnie. Niedługo (za miesiąc) minie rok od zakończenia leczenia. Cały czas się jednak badam, robię USG szyi co pół roku, do tego USG piersi i ginekologiczne.
Szkoda że nie trafiłam na to forum wtedy kiedy się leczyłam :( Ale jeśli komuś mogę pomóc, chętnie odpowiem na wszystkie pytania.
Co mogę powiedzieć, to że chłoniaki dobrze się poddają leczeniu i chyba gdyby można było wybierać nowotwory to najlepszy chłoniak
ale żarty na bok - trzeba być dobrej myśli.
2 miesiące po zakończeniu leczenia zaczęły rosnąć włosy, pół roku po leczeniu poszłam do fryzjera
i pofarbowałam włosy (stosuję farbę Biokap, można kupić w aptekach).
Funkcjonuję normalnie, staram się jeść zdrowo, ale bez specjalnych diet (choć zastanawiam się nad przejściem jednak na jakąś dietę żeby zapobiec nawrotom). Pracuję, poszłam na fajne studia, nauczyłam się jeździć na nartach
postanowiłam że za jakiś czas wyruszę w długą podróż w świat (ale na razie boję się zmieniać klimatu, więc kiedy się da jeżdżę w góry).
Jest dobrze
Pozdrawiam
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-02-26, 11:38 ]
Post wydzielony do osobnego wątku.