1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak wargi dolnej z przerzutami
Autor Wiadomość
skay 


Dołączyła: 22 Lis 2010
Posty: 14

 #1  Wysłany: 2011-06-27, 20:13  Rak wargi dolnej z przerzutami


Witam wszystkich.
tak długo już zaglądam na forum a jeszcze się nie odezwałam.

Chory jest mój mąż zaczęło się od wargi mała "skwarka" nie gojąca się
potem chirurg onkolog który usunął to co wyrosło na tej wardze.
Po krótkim czasie na węzłach chłonnych szyi pojawiły się przerzuty
był operowany wycięto węzły chłonne śliniankę i część kości gnykowej

Potem bardzo szybko kurs 6 tygodniowych naświetlań
Niestety po krótkim czasie w tym samym miejscu pojawiły się wznowienia
Teraz dostaje czwarty kurs chemioterapii
Samopoczucie fatalne
Do tego przyplątał się gronkowiec i szaleje na całej szyi

Mam pytanie czy ktoś wie jak można leczyć te niegojące się rany
(guzy które miał na szyi pękły i teraz ma trzy duże rany) ?
 
drMarta 
Psychoonkolog



Dołączyła: 06 Cze 2011
Posty: 92
Skąd: Warszawa
Pomogła: 89 razy

 #2  Wysłany: 2011-06-30, 08:58  


Skay, z tego, co napisałaś, sytuacja jest skomplikowana. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale przypisujesz niegojenie się ran zakażeniu gronkowcem. Czy lekarz oznaczył tego gronkowca? Wykonuje się badanie na posiew i wówczas można oznaczyć, czy ta właśnie bakteria (dość popularna w otoczeniu szpitalnym) jest podatna na leczenie i jakie. Są różne szczepy tych bakterii.
Najlepiej wyjaśni to lekarz. Jeśli zamieścisz wyniki takich badań na forum, łatwiej będzie odnieść się do nich zaglądającym tu lekarzom. Podrzuć trochę szczegółów, a zapewne ktoś kompetentny odpowie.
A jak sobie radzisz tak w ogóle? Choroba szybko dała znać o sobie po zakończeniu pierwszego etapu leczenia, wiem że nie jest łatwo mierzyć się wówczas z nowymi trudnościami... Potrzeba nadziei i wytrwałości by w pokonywaniu kolejnej przeszkody nie stracić z oczu celu.
Pozdrawiam ciepło , MP
_________________
dr Marta I. Porębiak
http://www.ipsycholog.com
 
skay 


Dołączyła: 22 Lis 2010
Posty: 14

 #3  Wysłany: 2011-07-02, 16:49  


posiew wymazu z rany wyniki badania; dodatni
posiew beztlenowy ujemny
uwagi brak wzrostu
identyfikacja staphylococcus aureus
liczba kolonii +++
opis metycylinowrażliwy
na wszelkie grupy antybiotyków wrażliwy
To wynik ostatniego posiewu

Szczerze mówiąc to choroba cały czas już od roku daje nam w kość bez żadnej chwili przerwy Mąż już jest bardzo zmęczony tym wszystkim wcześniej był bardzo aktywnym człowiekiem ( ma 38 lat) a choroba dosłownie go uziemiła teraz jest bardzo ciężko Widzę że brak mu już sił do walki z chorobą wspieram go jak mogę ale też chyba już sobie z tym nie radzę Wszystko go już denerwuje najmniejsze drobiazgi Nie wiem czasem co mam robić
_________________
czas nie goi ran ... tylko przyzwyczaja do bólu
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #4  Wysłany: 2011-07-02, 17:39  


To jest szczep który u zdrowego (albo lekko chorego) nie powoduje żadnych dolegliwości i to na pewno nie on jest powodem niegojących się ran.
Istnieją tzw "mokre opatrunki", ale jest ich parę rodzajów i dobrać to do rany powinien chirurg, kłopot w tym że nie wszyscy chirurdzy znają się na tym. A rzecz jest wygodna, po radioterapii miałam paprzącą się rankę wielkości złotówki, nakleiłam taki opatrunek i ruszyłam w podróż, opatrunek wodoodporny trzymał się 2 tygodnie i po powrocie do domu jak odkleiłam to się okazało że jest duża poprawa, nakleiłam następny i po następnych dwóch tygodniach już było po ranie. Jedyny mankament to cena tego, no i znaleźć speca który powie co nakleić.
_________________
sprzątnięta
 
skay 


Dołączyła: 22 Lis 2010
Posty: 14

 #5  Wysłany: 2011-07-08, 20:35  


Witam nie było mnie przez jakiś czas mąż fatalnie przechodzi taraz ten okres po chemii wzywałam pielęgniarkę do podania kroplówki ponieważ się odwodnił Już minął ponad tydzień a on jest nadal bardzo słaby i do tego ma mało czasu następną chemię nie wiem jak to będzie
Sprawdzałam te opatrunki mokre niestety lekarz jest teraz na urlopie ale zapytam w szpitalu jak będzie o taką możliwość albo w przyszłym tygodniu ma być z wizytą domową lekarz z hospicjum może jego zapytam
_________________
czas nie goi ran ... tylko przyzwyczaja do bólu
 
Gazda 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 5152
Skąd: Beskid
Pomógł: 1581 razy

 #6  Wysłany: 2011-07-08, 20:49  


Może zadzwoń do tego lekarza z hospicjum, i spytaj przez telefon o opatrunki tego rodzaju?
_________________
Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #7  Wysłany: 2011-07-09, 12:37  


Ja nalepiłam Granuflex (opatrunek hydrokoloidowy), ale jak pisałam powinien dobrać chirurg.
_________________
sprzątnięta
 
skay 


Dołączyła: 22 Lis 2010
Posty: 14

 #8  Wysłany: 2011-07-23, 16:21  


Witam niestety chirurg nie zalecił żadnego mokrego opatrunku powiedział że nic z tych rzeczy nie można nakleić na te rany ponieważ zrobi sie jeszcze gorzej ale doradził maść na bazie wazeliny żebył łatwiej było zmieniać opatrunki :|
Ostatnio nawet jechaliśmy na pogotowie ponieważ przez dłuższy czas nie można było zatamować krwawienia ale udało się w końcu
powiedzcie czy opuchlizna języka może się tak długo po chemii utrzymywać to już czwarty tydzień a język u męża nadal jest bardzo opuchnięty co uniemożliwia mu jedzeniie i mówienie Lekarze mówią że to grzybica ale jeszcze nigdy tak długo się nieutrzymywało
_________________
czas nie goi ran ... tylko przyzwyczaja do bólu
 
skay 


Dołączyła: 22 Lis 2010
Posty: 14

 #9  Wysłany: 2011-08-18, 16:55  


Witajcie mąż już długi czas miał problemy z jedzeniem ale udało się go namówić na założenie PEG-a Dzisiaj miał zabieg Podpowiedzcie coś jak dbać o to i wogóle coś więcej lekarze oczywiście są skąpi w informacjach na pewno powiedzą więcej przy wypisie ze szpitala ale może powinnam o coś zapytać :?ale?: bo już sama nie wiem troszkę poczytałam ale tych informacji jest za dużo naraz

[ Dodano: 2011-08-18, 21:44 ]
Czuję że tracę siły nie wiem jak wspierać już męża Namówiłam go na psychologa który z nim rozmawia widzę pewną zmianę ale nie wiem czy to zasługa lekarza czy to mąż się poddał i nie walczy wyciszył się ostatnio mocno Przechodziliśmy niedawno strasznie nerwowe chwile ( byle drobiazg go denerwował ) ale teraz już tak nie jest Teraz już nie reaguje tak nerwowo na coś co np. nie stoi tam gdzie powinno Ja wiem że ma prawo do takich zachowań i dawałam sobie z tym radę do tej pory To chyba było nawet lepsze niż to że teraz jest taki wyciszony Wiem że walczy sam ze sobą ponieważ nie widać efektów leczenia Nawet mowę ma teraz ograniczoną przez opuchnięty język Dzieci wróciły z wakacji od dziadków i mają problem ze zrozumieniem taty a on widzę że strasznie to przeżywa że nie może się dobrze komunikować
Rozpisałam się ale jakoś nie mam dzisiaj z kim porozmawiać
Martwię się o męża jutro zaraz z rana jadę do niego do szpitala
_________________
czas nie goi ran ... tylko przyzwyczaja do bólu
 
skay 


Dołączyła: 22 Lis 2010
Posty: 14

 #10  Wysłany: 2011-08-19, 19:16  


Dzisiaj mąż już czyje się troszkę lepiej Dostaje cały czas kroplówki
Jednak narzeka na oddział na którym leży wszystko go drażni najchętniej już by wyszedł do domu a chcą go zatrzymać do poniedziałku
Przywiozłam do domu materac przeciwko odleżynom (wypożyczony z hospicjum) mam nadzieję że gdy wróci do domku to zapewnimy mu dobrą opiekę
Troszkę się "dokształciłam" w temacie dokarmiania ale wszystko wyjdzie w życiu
_________________
czas nie goi ran ... tylko przyzwyczaja do bólu
 
Zoja 62 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 05 Sie 2010
Posty: 1156
Skąd: Śląsk
Pomogła: 206 razy

 #11  Wysłany: 2011-08-20, 09:23  


Skay....poradzisz sobie!

Najważniejsze, że mąż ma Was przy sobie, nawet sobie nie zdajesz sprawy jakie to ważne. My - chorzy- możemy marudzić, narzekać, być upierdliwi ale to nie my, to choroba wyczynia z nami takie łamańce.

Trzymaj się, mąż niech będzie szczęśliwy, że jesteś przy nim!
_________________
Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
 
skay 


Dołączyła: 22 Lis 2010
Posty: 14

 #12  Wysłany: 2011-08-24, 17:15  


Dziękuję za wsparcie bardzo pomogło dodało sił tylko że dzisiaj już nie jest dobrze

mąż pojechał do hospicjum tam chociaż będzie miał całodobową opiekę oczywiście mieliśmy z tego powodu mały spór i teraz mam wyrzuty sumienia ale tak naprawdę jesteśmy z tym sami a mamy jeszcze dzieci i chciałam im zaoszczędzić widoku taty który nie ma siły dojść do łazienki a ja też przez cały czas nie jestem w domu Tłumaczę się sama przed sobą to jest straszne po prostu wiem że dobrze zrobiłam ale tak jakoś mi bardzo smutno
_________________
czas nie goi ran ... tylko przyzwyczaja do bólu
 
Zoja 62 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 05 Sie 2010
Posty: 1156
Skąd: Śląsk
Pomogła: 206 razy

 #13  Wysłany: 2011-08-24, 18:23  


Skay......dobrze zrobiłaś. W hospicjum pomogą mężowi godnie odejść, dzieci zapamiętają Tatę sprawnego a nie niedołężnego.
Przecież na pewno będziesz z mężem w hospicjum też.

Nie rób sobie wyrzutów, zrobiłaś co mogłaś a w końcu chodzi o to, żeby pomóc i temu właśnie służy hospicjum.

Trzymaj się!
_________________
Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
 
cleo33 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2484
Skąd: Śląskie
Pomogła: 379 razy

 #14  Wysłany: 2011-08-24, 18:32  


Tak jak napisała Zoja 62 dobrze zrobiłaś ,nie dasz rady sama w domu ogarnąć tego wszystkiego.
A przy mężu i tak będziesz zapewne cały czas,więc nie będzie sie czuł osamotniony.

Ściskam.
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #15  Wysłany: 2011-08-24, 20:27  


skay napisał/a:
w domu Tłumaczę się sama przed sobą to jest straszne po prostu wiem że dobrze zrobiłam ale tak jakoś mi bardzo smutno


My z Mamą na ostatni tydzień też trafiłyśmy do hospicjum. Po prostu wiedziałam,
że nie dam rady fizycznie i psychicznie. Tam opieka jest profesjonalna, a ja miałam możliwość skoncentrowania się na tym co najważniejsze, na Byciu z Mamą, bez paniki, że nia ma leku, że nie mam jak jechać do apteki, bo nie mam z kim Mamy zostawić, itp.
Pamiętam każdy Jej uśmiech i każdy grymas, każde zdanie, każdy gest, każdą minkę :) Właśnie teraz sobie uświadomiłam co Hospicjum naprawdę nam daje, daje nam możliwość Bycia w Spokoju z Bliską nam osobą.

Całą swoją energię i miłość będziesz mogła skupić na Mężu, a stroną bardziej "techniczną" zajmą się profesjonaliści.

W miarę możliwości bądź z Nim jak najwięcej. Niestety widziałam też chorych pozostawionych samych sobie, do których "wpadała" rodzinka co któryś dzień na pół godz. i to było smutne, i przykre. Mama, gdy jeszcze była świadoma mówiła, żebym była też z tymi samotnymi chorymi, bo Ona wie, że mnie ma, a Oni nie mają nikogo.

Twój Mąż też musi wiedzieć, że Cię ma...
Dużo siły życzę...
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group