Witajcie,
Jestem stałą obserwatorką forum od ponad 2 lat. Cieszę się z Wami z sukcesów leczenia, smucę, gdy uczestnik opisujący chorobę bliskiej osoby kończy temat. Sama obecnie jestem w kropce, a właściwie w dużej czarnej kropie. Chodzi o moją Mamę. Postaram się streścić historię choroby, aby nie zalać Was treścią. W grudniu 2012 r. u Mamy na badaniu RTG ujawnił się okrągły cień 13 mm na prawym płucu. Segment 2-gi prawego płuca w przyleganiu do opłucnej na obwodzie płuca oraz szczeliny skośnej (PET 2013, guz 19x18 mm, SUV max 18,3). Bez przerzutów i zajęcia węzłów chłonnych. Operacja była przeprowadzona w połowie maja 2013 r. Z badania histopatologicznego - rak płaskonabłonkowy G3, naciekał na opłucną. Linia cięcia wolna była od komórek nowotworowych. Ze względu na niską frakcję wyrzutową serca (z echo przedoperacyjnego 43%) oraz zaburzenia krążeniowo - oddechowe zastosowano cięcie klinowe wraz z wycięciem węzłów chłonnych śródpiersia. Mama była pacjentką podwyższonego ryzyka - po 2 operacjach serca (1998, 2004), z cukrzycą, nadciśnieniem. W szpitalu spędziła półtora tygodnia. Po operacji dość szybko doszła do siebie. Jedyne co jej doskwierało to ból spowodowany poprzecinanymi nerwami.
2 lata "spokoju", wizyt kontrolnych co 3 m-ce połączonych z RTG, i w badaniu kontrolnym TK w maju 2015 ujawnił się dwucentymetrowy guz na prawym płucu (w załączeniu wynik z TK). Biopsja cienkoigłowa nie wykazała komórek nowotworowych (wynik z BAC w załączeniu). PET w lipcu pokazał, że zmiana rośnie, "świeci", a w drugim płucu (lewym) również jest guz "świecący" (choć nie aż tak mocno), mniejszy i stabilny. Mama była testowana pod kątem operacji - testy wysiłkowe, badanie echo, konsultacja z kardiolożkami, które nie widziały skrajnych przeciwwskazań do operacji (wypis z TOR w załączeniu). Po serii wizyt u lekarzy, przeprowadzonym konsylium ustalono, że planowany jest zabieg operacyjny w zakresie prawego płuca i radioterapia w odniesieniu do zmiany w lewym. Mama miała stawić się 21.08.2015 w szpitalu "na operację". Przyjęto ją, zrobiono bronchoskopię i, tu wchodzę może w emocjonalne tony, ale trudno, myślę, że mam do tego prawo, zrzucono decyzję odnośnie operacji na jednego lekarza (wynikało to z rozmowy lekarzy, którą Mama chcąc nie chcąc podsłuchała w czasie bronchoskopii). Najprawdopodobniej chciano mu "wrzepić" Mamę jako pacjentkę do operacji. Lekarz ten stwierdził, że ryzyko jest zbyt duże i ze względu na frakcję wyrzutową serca - 38% - on, po analizie potencjalnych zysków i strat, nie podejmie się tej operacji. Na wypisie ze szpitala, którego skanu jeszcze zrobiłam, napisano, że nie zakwalifikowano Mamy do leczenia operacyjnego. Mama została wypisana ze szpitala z "zieloną kartą" onkologiczną, skierowaniem do onkologa na radykalną radioterapię. Dodam jeszcze, że Mama od samego początku choroby była kategorycznie przeciwna chemioterapii. Po pierwszej operacji płuca nie chciała się zarejestrować do onkologa (w celu pozostawania pod kontrolą lekarza tej specjalności, bo leczenie chemią nie było zalecane przez torakochirurgów). Radioterapię rozważała przy opcji operacji na prawym płucu i naświetlaniu zmiany na lewym. Teraz jednak, gdy naświetlane mają być obie zmiany, nie chce się poddać radioterapii w ogóle. Jest pesymistycznie nastawiona co do skutków leczenia radioterapią i boi się efektów ubocznych. Mama jest bardzo upartą osobą, choć czasem udaje mi się ten upór przełamać, jeśli oczywiście sama jestem w 100% przekonana co do słuszności innych racji niż jej.
Nie nastawałam i nie namawiałam Mamy na tę operację. Zdaję sobie sprawę z przeciwwskazań i ryzyka (serce jest słabe, frakcja 38% jest blisko granicy 35% poniżej której jest już duże ryzyko nagłej śmierci). W moim odczuciu (towarzyszyłam Mamie przy każdej wizycie) lekarze przekonywali jednak Mamę do tego sposobu leczenia, czyli do operacji prawego płuca i naświetlań lewego. Stąd też pewne zaskoczenie ostatecznym rozstrzygnięciem, szczególnie, że ustalenie tego wszystkiego trwało dość długo.
Chciałabym Was, jako specjalistów podpytać, o to "co teraz"? Guz w segmencie 2-gim prawego płuca (obecnie, licząc na podstawie TK i PET, że rośnie około 1 mm na miesiąc, guz ma powiedzmy 25 mm), w segmencie 1+2 lewego płuca guz 11x6 mm (przyjmując optymistycznie, że nadal jest stabilny). Dotychczas nie stwierdzono dokładnie co to są za zmiany, czy w ogóle ten w lewym to przerzut, a może nowe ognisko, a może w ogóle to nie jest rak. Jeśli chodzi o prawe płuco to nie łudzę się, że to nie rak, choć myślę, że drobnokomórkowy to raczej nie jest (zawsze jakiś plus). Czy szukać porady w innej poradni chirurgii klatki piersiowej? Namawiać Mamę na tę radykalną radioterapię obu zmian? Jeśli tak, to jakie w tej sytuacji mogą być efekty uboczne takiego leczenia? Poczytałam o ogólnych skutkach, wiem, że wszystko zależy od miejsca naświetlania, kąta, ale w tym konkretnym przypadku, czego można się spodziewać? Jak (na podstawie statystyk) przebiega choroba w tym stopniu zaawansowania (opcja, że w lewym płucu jest przerzut i ta druga, że to nie to) przyjmując plan A - z radioterapią i plan B (to przy uporze Mamy też muszę rozważyć ) - bez leczenia? Będę Wam niezmiernie wdzięczna za wszelkie informacje.
Pozdrawiam wszystkich
2015.05.TK.jpg 2015.05.TK |
Pobierz Plik ściągnięto 523 raz(y) 253,14 KB |
2015.06.BAC.jpg 2015.06.BAC |
Pobierz Plik ściągnięto 434 raz(y) 98,94 KB |
Page1.jpg wypis TOR.06.2015- 1 |
Pobierz Plik ściągnięto 386 raz(y) 281,65 KB |
Page2.jpg wypis TOR.06.2015- 2 |
Pobierz Plik ściągnięto 354 raz(y) 215,39 KB |
Page3.jpg wypis TOR.06.2015- 3 |
Pobierz Plik ściągnięto 359 raz(y) 212,47 KB |
Page4.jpg wypis TOR.06.2015- 4 |
Pobierz Plik ściągnięto 375 raz(y) 102,81 KB |
2015.07.PET.jpg 2015.07.PET |
Pobierz Plik ściągnięto 470 raz(y) 265,2 KB |
|