Witam wszystkich. Mam takie pytanko może mi ktoś pomoże. Mianowicie u mojej mamy wykryto guz na trzustce wielkości 12cm dokładnie nie wiem jak to wszystko wygląda bo mama nie chce nikomu nic powiedzieć. Wiem tylko tyle że trzon i ogon trzustki jest zajęty przez tego guza głowa trzustki nie została zajęta. Przerzutów żadnych nie zlokalizowano. Wycinki też nie były brane bo lekarz powiedział ze nie ma czasu na to ale mama jest w tej chwili w domu i czeka na telefon ze szpitala. Proszę o jakieś informacje czy mama ma szanse z tego wyjść i czy to musi być rak czy to może być coś innego.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-07-21, 19:44 ] Post wydzielony do osobnego wątku.
Proszę zapoznać się z Regulaminem Forum.
wydaje mi się, ze mama powinna zrobić rezonans - daje dokładniejszy obraz (tak było w przypadku mojego taty), do tego biopsja. U mojego taty nie było widać guza na USG (a miał robione 3 razy w ciągu 4 miesięcy), w tym nawet w centrum onkologii radiolodzy tego guza nie widzieli, dopiero dotarli do niego przy biopsji endoskopowej. I to niestety dało jednoznaczny wynik, że to nowotwór trzonu trzustki. Nie wiem, czy u Twojej Mamy musi być ta sama diagnoza, ale na pewno trzeba zrobić dodatkowe badania, żeby wykluczyć albo potwierdzić. Jeśli nie ma przerzutów to też nie powinno być przeciwskazań do leczenia operacyjnego.
pozdrawiam i życzę zdrowia dla Mamy!
Iwona
Witam mama miała robiony tomograf i z tego badania to wyszło. Lekarze powiedzieli że nie będą robić biopsji bo nie mają na to czasu teraz mama obecnie jest w domu i czeka na telefon ze szpitala. A biopsji nie będą robić tylko od razu operować oczywiście jeżeli jest to do wycięcia. Ale Twój tata wyszedł z tego.
Iwona
Rozumiem, jeśli chcą od razu operować, to moim zdaniem dobrze. U nas sprawa była bardziej skomplikowana, bo było podejrzenie przerzutu do wątroby. Okazało się jednak, że na wątrobie był niezależnie inny nowotwór. Teraz tata jest po dwóch operacjach, najpierw wycięto guz z wątroby, a w zeszłym tygodniu z trzustki (usunięto trzon i ogon). Czekamy na chemioterapię, która ma "wybić" jeśli cokolwiek zostało. Wierzę że to zaskutkuje, chociaż przy pierwszym rozpoznaniu chcieli podać tacie chemię paliatywną.... Nie wolno się poddawać, najgorsze jest czekanie na ten telefon, ale mam nadzieję, że szybko do Was zadzwonią.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum