Witam w pierwszym moim poście na forum. Bardzo proszę o pomoc i opinie.
Zarys sytuacji:
ubiegły piątek- usg brzucha z powodu długotrwałych ( ok. 3 miesiące) boleści i dolegliwości jelitowych oraz wysokiego poziomu OB.
W usg widoczny guz wielkości pomarańczy, lekarz nie jest pewny, czy to guz na jajniku, czy na jelicie.
Mama(59 lat) zostaje przyjęta na oddział ginekologiczny do dalszej diagnostyki.
poniedziałek- wyniki markerów nowotworów jajników i jelita na niskim poziomie (nie udostępniono nam konkretnych wyników).
środa- badanie MRI. Wklejam wynik badania.
czwartek- konsultacja wyników MRI z innym lekarzem z tego samego szpitala (ginekolog).
Twierdzi, że on w zdjęciach z MRI nie widzi niczego niepokojącego onkologicznie.
Proponuje kolonoskopię w celu jednoznacznego określenia, czy guz jest w jajniku, czy w jelicie.
Kolejnym krokiem ma być wypisanie Mamy do domu i ponowne przyjęcie w poniedziałek w celu otworzenia jamy brzusznej i pobraniu wycinków.
Co robić?? Czy wklejony opis MRI może okazać się rzeczywiście niczym niepokojącym?
Jak można tak odmiennie zinterpretować obraz z MRI?
Czy przenieść Mamę do szpitala onkologicznego i tam dokonać dalszej diagnostyki?
Czy przy niskich wynikach markerów jajnika i jelita rak jest możliwy?
Dodam, że we wrześniu ubiegłego roku Mama wykonywane miała badanie usg, które nie wykazało żadnych zmian.
Czy tak szybki wzrost guza jest możliwy?
Bardzo dziękuję za rozwianie choć części wątpliwości.