Witam ,
Powoli czytam cały temat strona po stronie i czuję coraz większy niepokój.
Sprawa dotyczy mojego taty który ma już 51 lat,
całe życie palił papierosy ale w roku 2009 rzucił skutecznie i do tej pory już papierosa nie wziął do ust.
Kilka miesięcy temu na dolnej wardze pojawiła się u taty plamka, która też pekała, bolała i się sączyła.
Tata pracuje prawie cały dzień na świerzym powietrzu i był pewny że poprostu iusta mu pękają.
Leczył się oczywiście sam w domu, używał dentoseptu i innych leków. Widać było że ta ranka na ustach bardzo boli go podczas dotyku.
Wtedy też poszedł pierszy raz do dermatologa który leczył go 3 miesiące jakimiś maściami sterydowymi które faktycznie na chwilę pomagały.
Mimo to po jakimś czasie objawy bolesne powróciły, wtedy tata dostał skierowanie do Akademii Medycznej w Gdańsku do chirurga szczękowego.
Tam usłyszał że to rak i trzeba pobrać wycinek do badania.
Ojciec się wystraszył i do listopada cały czas udawał że się rana goi i to na pewno nie rak i już nie trzeba niczego wycinać.
Cała rodzina chodziła i mu tłumaczyła ze musi to wyciąć że to niebezpieczne dla niego, ale ojciec uparcie twierdził że się goi.
Kilka dni temu sam się poddał i ponownie pojechał do Akademii Medycznej i lekarz umówił go na wycięcie na 7.11.2011.
Tylko ojciec ma postawiony warunek że do tego czasu musi ustabilizowac i obniżyć cukier (tata od 5 lat ma cukrzycę i musi przyjmowac insuline).
Tata bardzo się boji tej operacji , ja zresztą też bo przy cukrzycy każdy zabieg jest niebezpieczny - rany goją się dłużej, jest problem z utrzymaniem cukru.
Sama już nie wiem co mam o tym myślec :
Mam bardzo wiele pytań a nie mogłam być z ojcem podczas wizyty u tego lekarza i chciałąbym aby ktoś kto już miał styczność z taką sytuacją odpowiedział mi w miarę możliwości na pytania.
1. Jak wygląda taki zabieg usuniecia wargi? Tata ma to na dolnej wardze i jest to jakiś 1 cm na wardze, czy wytną całą dolną wargę czy tylko ten kawałek.?
Lekarz tacie mówił że zrobią mu rekonstrukcję wargi od razu podczas zabiegu. Jak to będzie wyglądało? Czy będzie długo tatę bolało?
2. Ile czasu po zabiegu będzie musiał pozostać w szpitalu?
3. Czy po zabiegu będzie musiał przechodzić jakieś jeszcze inne zabiegi?
4, Proszę opiszcie mi krok po kroku jak to było w waszym przypadku, bardzo się boję o życie taty a do tego ta cukrzyca :(
Jestem załamana , tata ciągle kąbinuje aby mimo wszystko nie iść na tą operację, widze że on się bardzo boi tym bardziej że sam nie wie jak to wszystko będzie.
Nie wiem jak mam go w tym wszystkim wspierać:(
5. Jak duże są szanse na pełne wyleczenie taty?
Guzek nie jest duży ma ok centymetr szerokosci tylko więc może to naprawdę nic groźnego.
Poradźcie mi jak z tym wszystkim walczyć i jak mam przekonać tatę że musi poddać się operacji.
Jeśli lekarz uznał, że prawdopodobnie jest to rak, to zabieg operacyjny koniecznie trzeba przeprowadzić.
Prawdopodobnie ograniczy się on do usunięcia części wargi zawierającej ten niewielki, jak napisałaś, guzek.
Wówczas jednocześnie nastąpi rekonstrukcja ubytku z fragmentu tkanki pobranej z innej części ciała.
Sam pobyt w szpitalu pewnie nie będzie zbyt długi, tyle ile potrzeba na wygojenie rany pooperacyjnej.
Nie powinno to być szczególnie bolesne i samo gojenie powinno nastąpić dość szybko,
natomiast znacznie dłuższy czas, być może nawet rzędu kilku miesięcy, może trwać rehabilitacja i odzyskiwanie sprawności ruchowej (jedzenie, wymowa) związane z uszkodzeniem okolicznych nerwów podczas operacji.
Teraz tego oczywiście nie wiadomo, tak samo jak nie wiadomo, czy samo leczenie będzie przebiegało tak jak wyżej opisałem - to jest tylko jedna z możliwych opcji.
Dalsze postępowanie zaproponuje lekarz na podstawie znajomości wyniku przebadanych histopatologicznie fragmentów guza, kiedy będzie wiadomo z czym mamy do czynienia i jakie leczenie powinno zostać Wam zaproponowane.
W tej chwili wygląda na to, że sytuacja wygląda dobrze - guzek nawet jeśli jest złośliwy, to jest jeszcze względnie mały i dobrze zlokalizowany, dający się łatwo usunąć.
Sam zabieg operacyjny nie powinien być szczególnie skomplikowany i nie ma powodu do obaw.
Pozdrawiam.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Aniu,
moderator wkrótce na pewno wydzieli Ci osobny wątek, żebyś mogła dalej poruszać tam sprawy związane z Twoim tatą. tymczasem póki co ja napiszę tutaj i prosze wówczas, żeby mój post tez przenieśc
Przede wszystkim, czy Tata miał robione jakieś wyniki? Czy został pobrany wycinek tej zmiany do zbadania pod kątem rak - czy nie rak? Bo myślę, że odpowiedzi na te i na wiele innych pytań, które mogą się pojawić na pewno będą zależały od tego, co faktycznie Tata ma na tej wardze. No i myślę - mojej mamie tak robiono - trzeba by zrobić też tomografię, czy ta zmiana nie nacieka gdzieś na policzek, lub w inne miejsca? Długo Tata zwlekał z wizytą u lekarza?
Swoją drogą, czytam Twoją historię i to zupełnie tak, jak było z moją mamą. Tez mówiła, że już się goi, goi się. Dentosept w ruch i jazda
To, czy wytną całą wargę, czy tylko jej część będzie zależało, czy właśnie nie nacieka to nigdzie dalej. Ciężko stwierdzić co faktycznie jest do wycięcia, jeśli nie ma żadnych wyników badań. Jeśli są, może postaraj się je tutaj udostępnić? Na forum jest naprawdę kilka fajnych, mądrych i obeznanych osóbek i na pewno będą w stanie odpowiedzieć na Twoje pytania.
To, ile zostanie w szpitalu myślę, że będzie zależne od tego, jak się wszystko będzie goić. Mojej mamie pierwotnie przepowiadano tydzień, obecnie okazało się, że 2 tygodnie conajmniej [ale moja mama rok chodziła niestety z tą zmianą na twarzy :( i operacja, z tego co mówią lekarze, będzie dość poważna]
A Tate, postarajcie się przekonać, że lepiej jest chodzić z blizną na twarzy, niż z niegojącą się ranką, bo to jednak uciążliwe. Wierzę w to, że Tata boi się operacji, moja mama ma dokładnie to samo, również dlugo się przed tym wzbraniała. Ale myślę, że nie ma na co czekać.
Mój post jest bardzo ogólnikowy, ale myślę, że póki co nie warto, bym opisywała jak to było w przypadku mojej Mamy, bo być może okaże się, że sytuacja choć podobna z opisu - będzie jednak inna. Postaraj się załatwić te wyniki, dowiedzieć czegoś konkretnego, to pomoże Ci uzyskać lepszą pomoc tutaj na forum
Sprawa dotyczy mojego taty, ma 51 lat, cukrzycę przy której musi brać dwa rodzaje insuliny od ok 5 lat jest na insulinie a wcześniej były jakieś tam tabletki.
Tata całe swoje życie palił papierosy aż do roku 2009 w którym to z dnia na dzień poprostu żucił palenie i do dnia dzisiejszego papierosa w ustach nie miał.
Ojciec większość swojego życia pracował na świerzym powietrzu i na słońcu - jest trenerem jazdy konnej i koni sportowych.
Rok temu zaczęły pękać mu usta a dokładniej dolna warga, zaczęło się to babrać i bardzo długo i kiepsko goić.
Tate z czasem te ranki bolały, robiły się ciemne strupki, potem znowu pękało i tak w koło.
Któregoś dnia jego znajoma dentystka powiedziała że to moze być rak wargi dolnej.
I tu zaczęły się problemy.
Tata był na wizycie u onkologa i chirurga szczękowego który stwierdził żę jego zdaniem to nie jest rak bo rak jest twardym zgrubieniem na wardze, pomacał taty warge i powiedział że to moze być jakieś tam zapalenie czegoś tam:)
Tata już nawet nie pamięta jak to się nazywało.
Oczywiście przepisał jakieś tam maście, tata do tego używał dentoseptu i innych leków które dostał od dermatologa na tą warge.
Rana się raz goiła raz babrałą i tak w koło.
W końcu znowu tata poszedłdo dermatologa - jakieś dwa miesiące temu , i ta dermatolog powiedziałą że to może być rak - dostał skierowanie na chirurgie szczękową do Akademii Medycznej w Gdańsku.
Pojechał tam i lekarz razem z jakimś ważnym docentem stwierdzili że to faktycznie może być rak i trzeba to wyciąć
- kazali mu przyjechać 7.12.2011 roku z torbą do szpitala i 8.12.2011 ma mieć tą wargę usuwaną , będzie miał też od razu zrobioną plastykę tej wargi.
Lekarz tłumaczył że wytną na dolnej wardze pasek szerokości ok 3 cm - tata ma guzka i plamki wielkości ok 2 cm.
A dodatkowo natną skurę dookoła ust aby naciągnąc i zrobić plastykę wargi.
Tata się znowu strasznie boji tego wszystkiego i tak się zestresował żę nie zdążył lekarza o nic zapytać jak to będzie wyglądało, czy będzie blizna, czy to napewno rak - bo przecież żadnych badać w tym kierunku mu nie robili.
Dodatkowo dochodzi ta jego cukrzyca i problem z gojeniem ran przez to, no i jest tak że jak tata wstrzyknie insuline to musi potem coś zjeść - a jak będzie miał chore usta to jak będzie jadł.
Niby to takie głupie i proste pytania ale strasznie boje się o tate i chciałabym mu jakoś w tym wszystkim pomóc , jakoś go uspokoić i pocieszyć.
Dodam że od dwóch miesięcy ta chora warga boli go przy dotyku - jest taka drażliwa.
A jeśli to faktycznie rak to jakie mogą być przeżuty, po czym je rozpoznać ?
Boję się i zastanawiam się dlaczego najpierw nie pobiorą tacie wycinka do badania tylko od razu pół wargi wytną i zrobią plastykę.
gwiazdkagda89,
Bądź spokojna - to przede wszystkim.
Z tego co piszesz zmiana u Twojego taty jest niewielka. Z tego, co się orientowałam - nawet jeśli okaże się to być rak - wcześnie zdiagnozowany jest wyleczalny.
Jeśli chodzi o operację, to przy małych zmianach - jak tłumaczył mi chirurg - rekonstrukcja wargi przebiega z tkanek policzka. Przy tak małej zmianie tata nie powinien być jakoś rażąco oszpecony, tym bardziej jeśli zrekonstruują wargę. Ale nie jestem w stanie tego zagwarantować, trzeba to omówić z operatorem. Oczywiście nie będzie to wyglądać tak, jak przedtem, ale nie powinno być tragedii. Bardziej szczegółowe pytania - jak jeść, jak długo się będzie goić, jak o to dbać - musicie zadać lekarzowi. Także te, na temat ewentualnej blizny i wyglądu taty po operacji.
Nie przejmuj się także gojeniem, jeśli coś przebiegałoby nie tak - tata będzie w szpitalu. Przy wypisie na pewno także dostaniecie odpowiednie instrukcje, jak tatę karmić, jak dbać. Jeśli nie - domagajcie się informacji, nie bójcie się pytać.
Jeśli chodzi o to: rak, czy nie rak. Być może przed operacją nie zrobią wycinku do badania, ale na pewno zbadają wycięty obszar po operacji i wówczas dowiecie się, co tata miał na wardze. Wówczas także będzie można mówić o ewentualnych przerzutach, czy dalszym postępowaniu. Na razie nie szukaj przerzutów, nie zamartwiaj na zapas, wspieraj tatę i czekajcie na operację. Trzymam za Was kciuki!
Już się odnalazłam w końcu na tym forum:) Dziękuje za przeniesienie mojego tematu.
Dziękuje również za wasze szczegółowe odpowiedzi.
Za godzine wiozę tate do szpitala aczkolwiek nie nastawiamy się zę tam zostanie, ponieważ jego cukier skacze jak szalony, Jednego ranka ma 90 potem dzień później 170 i tak różnie,Takżę musi chyba bardziej popracować nad tą cukrzycą. No ale zobaczymy- lekarz ogólny wczoraj dał mu pozwolenie na tą operację jeśli jest ona konieczna- sprawa dotyczy tej cukrzycy.
Jeśli wszystko będzie ok to jutro rano tate operują.
A wyników żadnych nie mam ponieważ nie zlecono tacie nic robić.
Niestety ale taty nie przyjęli na oddział:( Jakiś tam profesor stwierdził że daje tacie 3 tygodnie na unormowanie cukru bo inaczej nie mogą operować. Ale są pewni że to rak i nie można długo czekać puki nie ma przerzutów. Dlatego tata w piatek idzie do lekarza który zajmie się jego cukrzycą i musimy go całą rodziną wspierać w diecie bo po nowym roku tata musi być operowany.
Ogólnie byłam z tatą u tego lekarza i dowiedziałam się że cały zabieg potrwa ok godziny. W znieczuleniu miejscowym najpierw wytną guzek plus ok 3 milimetry rezerwy z każdej strony i wyślą to od razu na badania , w ciągu 30 minut będzie wynik i jesl iwykarze ze ta rezerwa 3 milimetrowa nie jest zarażona nowotworem to założą tacie szwy . Jeśli jednak okaże się że rak poszedł dalej to wytną całośc i zrobią rekonstrukcje wargi.
Takze narazie pozostaje tacie trzymanie dietki i kontrola cukru i miejmy nadzieję że zaraz po nowym roku będą wycinać. A co najlepsze ten oddział szękowo twarzowy zostanie przeniesiony w Akademii Medycznej w styczniu do nowoczesnych budynków świerzo wybudowanych więc moze większe bezpieczeństwo żę taty niczym tam nie zarażą po zabiegu:)
No to tak, jak się poniekąd nastawialiście, jeśli chodzi o tą cukrzycę.
Święta to trudny czas na trzymanie dietki, ale jak trzeba to trzeba! Wspierajcie tatę, jak tylko możecie
Ja ze swojej strony trzymam kciuki, żeby w nowym roku doszło już u Was do operacji!
Przepraszam że tak późno się odzywam. Tata cały czas walczy ze swoimi cukrami aby wszystko unormowac i jest coraz lepiej. Już dostał pisemne pozwolenie na operacje od swojego diabetyka. Tylko jest problem bo podczas operacji nie bedzie nikogo kto się zajmie tatą od strony cukrzycyc , tak samo po operacji i tata strasznie się boi ze w trakcie zabiegu cukier mu spadnie do takiego stopnia ze straci przytomnośc a lekarze wykonujący zabieg nie beda nawet tego kontrolować:( Gdyby nie ta cholerna cukrzyca to tata by tak się nie bał i pewnie już dawno było by po wszystkim:(
Najgorsze ze jak tata był kilka dni temu w Akademii Medycznej umawiać się na zabieg to lekarka powiedziała ze napewno wytną więcej niż mieli bo już widać ze się to rozniosło kawałek dalej po wardze:(
Tata ma zabieg zaplanowany na środe a we wtorek ma się położyć do szpitala:(
Dzisiaj rano tata został odwieziony do Akademii Medycznej na oddział chirurgi twarzowo szczękowej. Strasznie boji się tej jutrzejszej operacji, nie śpi od wczoraj wogule. Pani lekarka która będzie go operować powiedziała że wytną to w znieczuleniu ogólnym bo cięcie będzie troche większe niż chcieli zrobić dwa miesiące temu- okazało się ze tata ma już dwa milimetry dalej też te plamki. Także trzeba jak najszybciej wyciąć i sprawdzić co to tak naprawdę jest.
Jutro o 10.00 mają go operować.
Kurcze coraz bardziej ja się boje, sama nie wiem jak to będzie.
Pielęgniarka dzisiaj próbowała tate pocieszyć i mu mówiła ze nie będzie tak źle , że ma się nie przejmować że podczas zabiegu będzie anestezjolog który będzie kontrolował też cukrzycę taty.
Ta pielęgniarka mówiła też że po zabiegu tata da rade normalnie jeść i rozmawiać więc moze faktycznie nie będzie tak źle.
Tata już po zabiegu:) Rano przyszedł do niego lekarz który miał wykonywać zabieg i poogladał dokładnie te taty usta po czym stwierdziłże zrobią mu jednak zabieg w znieczuleniu miejscowym. Cały zabieg trwał 50 minut ale tate już przygotowali od 5.00 rano ze względu na jego cukrzycę.
Wycieli tacie dosyć głęboko dolną wargę, ma kilka szwów od środka wargi w dół ok 2 cm . Ogólnie jak byłam u niego ok 16.00 to chyba miałjeszcze znieczulone to miejsce bo bólu nic nie czuł. Ale normalnie wszystko chyba dobrze poszło bo tata po 30 minutach od zabiegu zaczął normalnie chodzić i dobrze się czuł. Troche sepleni jak mówi ale nie jest źle. Nawet zjadł zupę zblenderowaną z makaronem i mięskiem.Także moze nawet jutro wypuszczą go do domu.
Lekarz powiedział że na wynik musimy poczekać dwa tygodnie, mam nadzieje że nie bedzie żadnych przeżutów bo tego najbardziej się obawiałam.
Nawet powiem wam że tata nie wygląda tak źle:)
Bardzo chwali w akademii medycznej pielęgniarki i lekarzy za fachową pomoc , wczoraj cały wieczór pielęgniarka musiała go uspakajać bo tak się bał tego zabiegu:)
Tata w czwartek jedzie na zdejmowanie szwów. Trochę się tego boi bo sporo ma tych szwów i nie wie czy to na żywca będą je wyciągali czy może jakieś znieczulenie dostanie. Jeszcze tydzień i może będą już wyniki histopatologiczne. Bardzo jestem ciekawa co to za zmiana była, oby to nie było nic złośliwego.
Uf słuchajcie ale kamień spadł mi z serca. Tata odebrał dzisiaj wynik tego kawałka wyciętego. Nie znam dokładnie jeszcze szczegółów ale wiem że to był rak ale w małym stopniu złośliwości . Komórki sąsiadujące nie są zarażone i nie ma żadnych przerzutów:):):):):) Ale jestem szczęśliwa. Normalnie czuję ogromną ulgę . Jak tata będzie w domu to napisze dokładnie na forum wyniki.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2012-02-08, 19:02 ] To czekamy na te dobre wyniki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum