Witam, długo się zbierałam z napisaniem tego posta. Przyszedł czas, że nadzieja zaczęła mnie opuszczać. Może z tego forum uda mi się jej trochę zdobyć.
U mojej mamy (71 lat) w listopadzie zdiagnozowano nowotwór trzonu macicy.
Badanie hist-pat wykazało, że jest to niestety adenocarcinoma serosum.
Jak określił to lekarz " wśród złego trafiła Pani na jeszcze gorsze". Wiemy, że jest to złośliwa i agresywna postać raka, jednak ciągle była nadzieja, że nie u każdego musi kończyć się to źle.
Mama czekała w szpitalu na operacje, ale TK wykazała przerzuty do sieci większej i otrzewnej ściennej.
Wykonano tylko operację zwiadowczą z pobraniem wycinków (wynik załączam).
Mama dostała 3 chemie z karboplatyną, ze wzgl. na obciążenie chorobami serca, nadciśnieniem i cukrzycą.
Mimo, że markery zaczęły spadać to kolejna tomografia pokazała zwiększenie się ilości guzków w otrzewnej.
Po 5 tygodniach od ostatniej chemii markery poszybowały do 1300.
Na konsultacji w CO ponownie wykluczono operację i zalecono inną chemię.
W piątek mama dostała pierwszą dawkę paklitaxelu.
Czuje się po tym okropnie, jest bardzo słaba i ma bóle brzucha i kości. Czy to silna chemia? Czy w wieku 71 lat i z takimi chorobami można to przetrwać? Czy w tym przypadku są jakiekolwiek pozytywne rokowania?
Z góry dziękuje za odp. Postaram się dopisać więcej szczegółów i wyniki aktualnych badań, tylko ochłonę. Napisałam taki suchy post, jednak dużo emocji mnie kosztował