Witam, bardzo proszę o pomoc. Syn ma 22 lata, mieszka z nami. Ostatnio przyznał się, po długich namowach, że ma podejrzenie raka jądra. Podobno guza ma już dawno, jednak ostatnio od miesiąca zaczął on rosnąć, a syn spadł na wadze 10 kg. Zaniepokoiło go to i poszedł do przychodni. Zrobił jakieś badania i lekarz kazał mu w trybie pilnym udać się do onkologa. Syn, zamiast coś powiedzieć, zniszczył wyniki badań i pił alkohol przez dwa dni. Po pijanemu rozpłakał się i powiedział, że na 90% ma raka, ale nie pójdzie do szpitala, bo z niego nie wyjdzie. Cały czas mówił mi, że mam sobie przypomnieć mojego brata, który zmarł na białaczkę 10 lat temu w wieku 26 lat. Jak już wytrzeźwiał, to powiedział, żeby mu dać spokój, bo on jest dorosły, do lekarza pójdzie po Nowym Roku a w ogóle to żałuje, że nam powiedział. Próbujemy mu pomóc, chcę mu załatwić wizytę prywatnie, ale on się nie zgadza, odrzuca naszą pomoc i mówi, że sam sobie da radę. Jak z nim rozmawiać ? Jak dotrzeć do niego i wytłumaczyć, że chcemy mu pomóc? Ja jestem załamana, tym bardziej, że teraz przypomniałam sobie, że ostatnio często łapał infekcje, w trakcie których mówił mi, że ma powiększone węzły chłonne, jest osłabiony i ma wysokie ciśnienie. Nie dociera do niego, że każdy dzień ma tutaj znaczenie...
Bywają i takie reakcje na chorobę nowotworową. Młody człowiek jest przerażony. Tutaj - pomogłaby Synowi wizyta u psychologa/psychoonkologa. I to jak najszybciej. Twój Syn potrzebuje ogromnego wsparcia i motywacji do leczenia. Musi również mieć świadomość że walcząc z nowotworem nie jest skazany jest na porażkę.
Sam moment diagnozy - jest traumą. Młody człowiek i nagle świat mu się wywraca do góry nogami. Stąd te emocje... Później to się powinno zmienić. I zacznie pozytywnie spoglądać w przyszłość.
Tak czy inaczej w tej chwili jest tylko podejrzenie. I aby wykluczyć chorobę lub ją potwierdzić i rozpocząć leczenie potrzebne są badania...
Krótka piłka. Poinformować chłopaka, że ma dwa wyjścia - albo podejmuje próbę leczenia i niezależnie od zaawansowania choroby ma REALNE szanse wyjścia z tego albo nie podejmuje leczenia i umrze w przeciągu najbliższego roku (a analizując powyższy opis to zapewne nawet szybciej). Nowotwory zarodkowe jądra to nowotwory złośliwe, wysoce agresywne, zwykle właśnie u młodych chorych. Warto też wspomnieć o możliwościach, które czekają na niego w przyszłości i o tym, jak łatwo może zaprzepaścić całą przyszłość.
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Dziękuję, udało mi się namówić go, żeby zgodził się na prywatną konsultację, oczywiście pod warunkiem, że pójdzie sam. Obiecałam mu, że my nie wejdziemy z nim do gabinetu, tylko z nim pojedziemy. Jak będę się umawiała na wizytę, wyjaśnię lekarzowi, jaka jest sytuacja, mam nadzieję, że on przemówi mu do rozumu.
Dziękuję, udało mi się namówić go, żeby zgodził się na prywatną konsultację, oczywiście pod warunkiem, że pójdzie sam. Obiecałam mu, że my nie wejdziemy z nim do gabinetu, tylko z nim pojedziemy. .
Ja robię dokładnie tak samo. Na wizytę jeżdżę z babcią ale do gabinetu zawsze wchodze sama. Mnie osobiście to bardzo pomaga. Niektóre sprawy lepiej jest jak pozostają międy lekarzem a pacjentem. Niestety w obecności najbliższych nie zawsze( przynajmniej ja) mam ochotę rozmawiać- chociazby jak u mnie problemy kobiece
pzdr.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum