1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
Agnese
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 13930
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-08-19, 11:57 Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
U nas było podobnie: przez ostatni tydzień choroby Ciocia nie była już sobą. Czasowo zbiegło się to z podawaniem morfiny, ale do dziś nie jestem pewna, czy to dziwne zachowanie nie było związane z postępem choroby. Podobno chorzy po morfinie jako tako funkcjonują i zachowują się normalnie; być może zależy to od dawki, ale ja się na tym kompletnie nie znam. Na temat morfiny opinie są różne. Innych leków opioidowych nie próbowaliśmy. Najważniejsze jednak, żeby ulżyć Babci w bólu, więc pewnie trzeba tu zaufać lekarzowi... |
Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
Agnese
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 13930
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-07-31, 14:52 Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
Myślę, że warto posłuchać rady Ptaszenio i porozmawiać z psychologiem. Tu, na forum, z całą pewnością znajdziesz pełne zrozumienie, ale ważne jest też, by móc porozmawiać z kimś w "realu". Moja koleżanka w trakcie choroby swojej Mamy, mimo że miała ogromne wsparcie w mężu i przyjaciołach, chodziła wypłakać się do psychologa i to Jej pomagało.
Okazuj Babci jak najwięcej miłości. To, że Ją kochasz i jesteś przy Niej, jest teraz dla Niej najważniejsze.
Pozdrawiam serdecznie. |
Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
Agnese
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 13930
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-11-19, 19:45 Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
Tak to już jest z chorobą nowotworową. U nas był, co prawda, guz trzustki, ale potem też doszło rozdrażnienie, splątanie, zaniki pamięci i dziwne, zmyślone historie (a Ciocia zawsze była rozsądna i logiczna do bólu). Rozumiem Cię i wiem, jak ciężko to wytrzymać. Nie da się być twardym, patrząc na cierpienie bliskich. Na to nie ma mocnych. Mnie też zdawało się, że los kpi sobie ze mnie i z dnia na dzień powala na ziemię coraz cięższymi ciosami, żebym nie mogła się już podnieść.
Myślę, że operacja zawsze daje pewną nadzieję na poprawę. Porozmawiaj z lekarzami - może będzie można podawać Babci jakieś leki wyciszające na te wybuchy agresji. Tak jak pisze magdal, człowiek pod wpływem choroby bardzo się zmienia. Choroba przejmuje kontrolę nad jego uczuciami i emocjami. Życzę dużo cierpliwości i wyrozumiałości i serdecznie Cię pozdrawiam. |
Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
Agnese
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 13930
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-11-13, 16:39 Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
To stwierdzenie brzmi już jak banał, ale wszystko zależy od rodzaju choroby (umiejscowienia ogniska pierwotnego) i właściwości organizmu. Z powodu raka trzustki straciłam moją kochaną Ciocię, która była dla mnie jak matka. Z kolei Jej kuzynka, a moja dalsza ciocia, żyje z nowotworem piersi z przerzutami do kości już kilka lat i funkcjonuje całkiem normalnie - jeszcze ma siły pomagać innym. Trzeba być dobrej myśli. |
Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
Agnese
Odpowiedzi: 31
Wyświetleń: 13930
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-11-11, 17:02 Temat: Nie daję już rady, wysiadam... |
Witajcie. Niedawno przeszłam przez To samo, co Wy. Najpierw wypierałam, potem wierzyłam w cud, nie spałam, odchodziłam od zmysłów, czułam się nierozumiana, rozważałam samobójstwo. Odnoszę wrażenie, że inni są dużo silniejsi, że łatwiej im zmagać się z życiowymi problemami niż mnie, ale czytając fora coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jest więcej takich osób jak my, przeżywających chorobę bliskich dokładnie w taki sposób, jak to opisujecie. Myślę, że to kwestia naszej wrażliwości i uczuciowości. Niektórzy umieją założyć maskę i udawać, że nic się nie stało; wracają do przyziemnych spraw, jakby nigdy nic. Ja, niestety, tak nie potrafię, a w zaistniałej sytuacji wręcz działa mi to na nerwy. Dlatego w pełni podzielam Twoje odczucia, Asiu i wierz mi - naprawdę Cię rozumiem. |
|
|