1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22453
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-14, 11:05 Temat: Mam dość chorego męża |
Annzaw, próbowałam do Ciebie wysłać 2 wiadomości na priv. Ale chyba coś poszło nie tak. Jak sprawdzałam, to nie ma ich ani w wiadomościach wysłanych oczekujących ani w wiadomościach doręczonych. Mogę wysłać maila? |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22453
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-14, 07:16 Temat: Mam dość chorego męża |
Hej,
Bardzo dziękuje za wszystkie Wasze rady. Zwłaszcza Gabie-rzeczowo i na temat. Bardzo dziękuje.
Macie racje, ze swoimi problemami nie pasuje tutaj. To jest forum dla ludzi, którzy chcą żyć i ich rodzin. Ale musiałam to gdzieś z siebie wyrzucić. Wysłuchaliście mnie i za to bardzo dziękuje.
Podjęłam pewne decyzje - dzięki Wam. Głownie dzięki Gabie
-Nie będę na razie się rozwodzić. Rekonwalescencja jeszcze się nie zakończyła. Jest jeszcze na zasiłku rehabilitacyjnym. Brak możliwości żeby się usamodzielnił.
-Pomyśle nad rozdzielnością majątkową.
- Wydzieliłam mu osobny pokój. Do tej pory jak pił, brałam do siebie syna, a on spał w pokoju syna. Ale czemu dzieciak ma być pozbawiony swojego kąta. Jest jeszcze jeden pokój, w którym spała moja mama jak do nas przychodziła ( a nie mieszka z nami) - i tam kazałam mu się wynieść. Powiedziałam, że skoro nie chce należeć do rodziny i ma nas gdzieś to też będziemy mieć go gdzieś. Nie będę już pilnować żadnych terminów lekarskich, przypominać o nich itp. Jest dorosły i niech się zajmie swoimi sprawami. Nie zamykam drzwi jak chce wyjść, nie odzywam się. Skoro chce osiągnąć dno to niech to robi. Niech przejmie odpowiedzialność nad samym sobą i ewentualne konsekwencje swojego picia.
-Będę się bardzo starać żeby się nie wtrącać do niczego i żyć swoim i syna życiem.
Boje się tylko jednego. On jak wypije jest strasznie chamski i potrafi "grać" mi na nosie. wczoraj udało mi się go usunąć do wspomnianego pokoju bez krzyku, ale wiem że będzie się stawiał i narzucał nam swoje pijane towarzystwo. Nie wiem jak wtedy zareagować i jak bez kłótni wyegzekwować żeby sobie poszedł do siebie. No ale może coś wymyśle...
Jeszcze raz dziękuje WAM, za wsparcie i za to że jesteście. |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22453
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-13, 07:15 Temat: Mam dość chorego męża |
Hej,
Jeszcze raz dzięki za odpowiedzi.
betsi napisał/a: | Powiedz,jak on się teraz zachowuje, czy w razie"w"- ma gdzie się udać?-np.rodzice? |
No cóż. Od ponad tygodnia pije codziennie. Wymyka się z domu pod pretekstem załatwienia jakichś spraw. A to trzeba coś kupi, coś przy aucie sprawdzić itp. 2 dni temu zamknęłam drzwi i schowałam klucze. Myślałam, że rozniesie dom. Wyszedł z synem i przy synu normalnie kupił sobie 2 piwa i nie zważając na dzieciaka wypił sobie jedno po drodze. Syn wyrwał mu torbę z drugim piwem i przybiegł do domu zły na ojca.
Wyprowadzić raczej nie ma się gdzie. Tzn. ma chorą matkę, która mieszka razem z jego siostrą i jej rodziną i brata, który wynajmuje mieszkanie. Ze strony jego rodziny nie mam żadnego wsparcia. Nie raz dzwonie do jego brata i mówię co się dzieje, żeby mi jakoś pomógł, ale brat twierdzi że nie ma na niego wpływu i nic nie może zrobić i najlepiej żeby tyłka mu nie zawracać. I tak zostaje sama z tym wszystkim.
Piszecie też że "nigdy nie zostawiły byście chorej osoby". A co z moim zdrowiem? Co ze zdrowiem mojego dziecka? Ojciec mojego męża też był alkoholikiem i jego matka trwała z nim " do końca" ( teść też umarł na raka). Teraz kobieta przebywa w różnych zakładach psychiatrycznych, ma chore serce! Ja tak nie chce!!! Ja chce żyć dla swojego dziecka. |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22453
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-12, 21:00 Temat: Mam dość chorego męża |
Dziękuje Wam wszystkim za odpowiedzi.
Piszecie o tym,że powinnam zgłosić się do psychologa. Byłam już na psychoterapii dla osób współuzależnionych, ale to było przed chorobą. Pomogła mi bardzo. Wtedy właśnie podjęła decyzje o rozwodzie, ale wtedy przyszła choroba męża....
Nie obwiniam się za alkoholizm męża. Tego się własnie nauczyłam na psychoterapii. To nie jest moja wina ani wina dziecka. Mąż sam wymyśla sobie powody do picia, bo mu z tym lepiej.
Ja wiem i czuje, że dłużej tak nie mogę. że muszę coś zrobić żeby zmienić swoje życie, tylko przeszkadza mi w tym choroba męża...ta druga -rak. Czuję że jestem skazana na jego umieranie na życzenie w mojej, w naszej obecności, że to jest sytuacja bez wyjścia i to mnie załamuje. Bo gdzie on niby miałby się podziać? Usuwać chorego człowieka ze swojego życia? Mam mu powiedzieć wyprowadź się bo dalej nie daje rady? Gdyby był zdrowy, to tak, nie miała bym skrupułów a tak...Czuje się jak taki chomik co biega w kołowrotku. Sytuacja bez wyjścia. |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22453
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-12, 17:51 Temat: Rozwód z chorym mężem |
Witajcie,
Długo nie zaglądałam do naszego forum. Nie miałam tez wcześniej odwagi żeby napisać tego posta, bo może to nieodpowiednie miejsce? Ale są tu ludzie, którzy też wiele przeszli i może zrozumieją? O chorobie męża pisałam już w innym dziale i trochę tych postów było. U męża zdiagnozowano raka wpustu do żołądka w zeszłym roku w czerwcu. I jesteśmy już po leczeniu, tzn. 3 cykle chemioterapii przed operacją, operacja (całkowite wycięcie żołądka) i 3 cykle chemii po. Ale do czego zmierzam. Mój mąż jest alkoholikiem. Lubił wypić już na długo przed chorobą. Nie będę tu się rozpisywać jak to było, bo ktokolwiek ma w rodzinie alkoholika wie o co chodzi. Powiem tylko tyle,że zanim dowiedzieliśmy się o chorobie męża podjęłam decyzje o rozwodzie i zaraz przyszła choroba...zawalił się świat. Oczywiście ja staje na głowie, żeby mąż jak najszybciej podjął leczenie, wspieram go przez cały ten czas, jestem z nim i wie że może na mnie liczyć i polegać. Ale mam już dosyć! Mąż jak się dowiedział o chorobie nie pił przez jakieś 3 miesiące...a później....Nie macie pojęcia ile kosztowało mnie, żeby leczenie odbyło się zgodnie z planem, żeby nie zawalił żadnego terminu chemioterapii, operacji itp. Oczywiście przez alkohol! Wypruwałam sobie tak zwane żyły. Raz nawet poszłam prosić do centrum onklogii o wyznaczenie nowego terminu chemii, bo mąż nie był w stanie się stawić na wyznaczony termin. Przyjeżdżałam każdego dnia po operacji, po prostu byłam i jestem...Ale mam już dość. Pisałam już, że mąż podczas choroby był niemiły, opryskliwy i na dodatek pił. Jakby tylko mi zależało na jego życiu i zdrowiu. Właśnie, tak czuje. Że tylko mi na tym zależy a jemu nie. Widzę jak niknie w oczach i wyniszcza swój i tak wyniszczony organizm. Namówiłam go do wizyty u psychiatry i nawet bierze jakieś antydepresanty i tabletki na spanie. No i każdy powód do wypicia jest dobry: "bo wyłysiałem, bo rana pooperacyjna się paprze i się nie goi, bo zapalnie żył i teraz ostatnio doszło zapalenie trzustki. A w ogóle to pewnie jest przerzut". Mąż do tego nie jest pokornym pacjentem. Jak tylko odkrył że jego przewód pokarmowy toleruje prawie wszystko ( nawet smażone rzeczy) zaczął ich nadużywać. W kąt poszły moje zupki i inne niedobre rzeczy i zagościły kotlety i inne świństwa. I właśnie po takich świństwach wylądowaliśmy przed Świętami na pogotowiu, gdzie stwierdzono ostre zapalenie trzustki i chciano męża zatrzymać w szpitalu, na co się nie zgodził. Tydzień po tym wydarzeniu zaczął pić. I nie są to 1 czy 2 piwka. To są tzw. "kilkudniówki". Czasem to trwa półtorej albo 2 tygodnie. Mąż wtedy mało co je i widać że ma sensacje. Mimo tonie jest w stanie przestać. Moje gadania, prośby i płacze nie są w stanie go powstrzymać i tak naprawdę widzę jak obok mnie umiera bliski mi człowiek.Zachowuje się tak jakby mu nie zależało na życiu, jakby nie chciał żyć dla rodziny....dla siebie. Mamy nastoletniego syna, który to widzi, przeżywa i nie może zrozumieć postępowania ojca. Często się z mężem kłócą. Ja tez nie potrafię zrozumieć. Jestem na "ostatnich nerwach". Moje zdrowie też zaczęło się sypać i nie potrafię już tak dłużej żyć. Pomyślałam, że może się rozwiodę? Przestane gadać i zrobię to. Może zrozumie? Może zacznie się leczyć? Ale jaki sąd da mi rozwód? Że zostawiam chorego męża? Niedobra żona itp. Nie jestem w stanie już tak żyć. Nie chce się patrzeć jak on obok mnie umiera.........
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2015-04-12, 18:56 ]
Post scalony do poprzedniego Twojego wątku.
|
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22453
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-11, 09:32 Temat: Mam dość chorego męża |
Dzięki Wam za te wszystkie wpisy. Dobrze wiedzieć, ze nie tylko ja się z tym męczę.
Wiele razy chce to zostawić, albo odpuścić, tłumacząc sobie, że na siłę nie będę go ratować. Ale słowa tak ranią, tak ranią…….Jestem już zmęczona. Nie potrafię obojętnie przejść koło pewnych spraw. Piszecie zostawić go. Ok. Ale taka sytuacja: Mąż musi odebrać dokumenty z pracy, żeby złożyć do ZUS-u. Chodzi o świadczenie rehabilitacyjne. Umówiliśmy się, że pojedzie moim autem. Odwiezie mnie do pracy, pojedzie, załatwi i przyjedzie po mnie. Pytam się wczoraj, czy ustalenia aktualne. Cisza…… I tak kilka razy mówię jak do ściany. Ignoruje mnie. Po wielkich staraniach mówi, że on nie pojedzie autem a pojedzie autobusem. Od przystanku autobusowego do pracy ze 3 km. Pogoda byle jaka. Miał problem z płucami niedawno-zapalenie i płyn. Każda infekcja może zaszkodzić a 18.12 ma zacząć chemie. Będzie jakiś stan zapalny, to jeszcze przesuną….. może na Święta……? I znów kłótnia. Takich sytuacji jest wiele, gdzie robi mi na złość w takich ważnych rzeczach, terminowych. I tak naprawdę to cholera wie czy pojedzie, załatwi, odbierze? A papiery do ZUS-u trzeba składać już.
Próbowałam już wielu rzeczy: po złości-kłótnie spływają po nim jak po kaczce, na litość-mąż jak kamień a lituje się nade mną jedynie syn jak się popłacze, obrażę się-to jeszcze lepiej bo się nie odzywam i nikt mu nie truje i dalej robi swoje. Wiem, wiem, nie ma recepty na postępowanie. Jedynie co mogę, to wyżalić się Wam, żeby było lżej….. |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22453
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-10, 08:59 Temat: Mam dość chorego męża |
Wiem, ze temat postu dziwny i kontrowersyjny. Ale nie poradzę. Takie mam uczucia.
Mąż choruje od sierpnia tego roku. Rak żołądka. Jest po 3 cyklach chemii i po operacji resekcji żołądka. Ale o wynikach i walce z tym dziadostwem pisze w innym temacie na forum.
Powiem tak. Mąż od rozpoznania choroby strasznie się zmienił. Na początku jeszcze ok, jakoś do wytrzymania. Problemy zaczęły się przed sama operacją i trwają do dziś. Mąż zrobił się złośliwy, chamski, opryskliwy i ciągle tylko rani mnie i syna. Ja cierpliwie to wszystko znoszę, bo przecież chory. Dbam, opiekuje się, pomagam jak tylko mogę i zagryzam język. Rozumiem, że los go skrzywdził, że ma prawo do lepszego czy gorszego dnia i cały czas przy nim stoję. Może na mnie liczyć w każdej sytuacji. Ale już mam dość. Przygotowuje specjalne posiłki, bo bez żołądka to dieta. Po operacji czytałam co można a co nie można mężowi jeść i tłumaczyłam mu. Ale moje posiłki są beee. Kupuje sobie jakieś puszki rybne i inne niedozwolone rzeczy a moje obiady idą do śmieci. Puszki!! Przecież to niedozwolone. Mąż dalej dużo pali. Nie stosuje się w ogóle do zaleceń. Tak jakby mu nie zależało na zdrowiu i życiu. Tak też mi wykrzyczał, że sobie umrze i tyle. Żeby dać mu spokój i się odwalić. Powiedział to znacznie ciężej ale nie będę tu tego przytaczać. To wszystko słyszy nasz 12-sto letni syn i pyta się mnie czy tatuś nas nie kocha bo chce umrzeć i nie zależy mu na nas. Co ja mam temu dzieciakowi powiedzieć?
Mąż albo milczy, a jak już się odezwie to w ten sposób - krzykiem i po chamsku. Zarówno do mnie jak i do dziecka. Jak chce porozmawiać to mnie ignoruje, nie odpowiada na pytania. Mam dość. Nie piszcie proszę że potrzebny psycholog i że mąż musi do psychologa, bo mnie nie posłucha. Przecież mam się odwalić. Tak sobie myślę, niech sobie leci "na zatracenie" jak chce umierać. Żeby zająć się lepiej sobą i dzieckiem. Tylko czy będę umiała odpuścić? |
|
|