Znalezionych wyników: 13

Nie mam do Was żadnych pretensji, ale... lekarz nie chce powiedzieć jakie daje szanse na zatrzymanie tych mikroskopijnych zmian. Wy również nie, a wydaję mi się, że osoby związane z onkologią od lat ze swojego doświadczenia chyba mogę spróbować cokolwiek zaprognozować...

A co jeśli te zmiany się nie zatrzymają? Zwiększenie dawki?

Cześć,

Lekarze początkowo wstrzymali się z podaniem Chemii. Dopiero od wczoraj Babcia bierze tabletki Xeloda, 1300 mg rano i 1300 mg wieczorem (2 duże i 2 małe rano i to samo wieczorem). Póki co nie ma żadnych objawów ubocznych. Mam ponownie dwa pytania:

1. Czy jeśli po dwóch dobach nie wystąpiły objawy uboczne to znaczy, że już nie wystąpią?
2. Czy dawka, którą przyjmuje babcia nie jest za niska?
3. Jakie są szanse, że ta chemia zatrzyma zmiany?

Dodam, że na tę chemię zdecydowano się, ponieważ rezonans wykrył mikroskopijne zmiany przy scaleniu jelita z przełykiem. :-(

jutro będę wiedział. A co z pierwszym pytaniem?

Cześć,

Babcia się ładnie trzyma. Z konsulatacji lekarskich wynika, że wycięte zostały wszystkie chore komórki. Natomiast obecnie lekarz "na wszelki wypadek" zalecił Babci chemioterapię w tabletkach. Jeszcze nie wiem jakie to będą tabletki, ale mam dwa pytania:

1. Czy to normalne, że daje się taką chemię zapobiegawczo? Jeśli wszystko zostało usuniętę?

2. Jak organizm reaguje na tego typu chemię? Czy tak samo wyniszcza jak inne rodzaje chemioterapii? Nie ukrywam, że Babcia głównie pyta o włosy...

Mam nadzieje, że otrzymamy, choć obawiam się, że nie dostaniemy, bo to nie jest duży szpital (na szczęście lekarz, który robił operacje to prawdziwy fachowiec). Z dietą jednak jakoś sobie poradzimy dzięki prywatnym wizytom. A boję się o szpital dlatego, że inny lekarz już teraz opowiadał babci że "będzie jeść wszystko tylko w mniejszych ilościach".

Dzięki za link

. Po wypisie postaram się przedstawić Wam wyniki badań. Jeśli macie jakieś wskazówki dla babci to też jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie. Póki co wiemy od lekarzy tylko tyle, że

a) dieta lekkostrawna
b) małe porcje, ale więcej w trakcie dnia
c) część leków w czopkach, bądź domięśniowo
d) dostarczać dużo białka, potasu, magnezu

Cześć Ptaszenio,

Minęło kilka dni od poniedziałkowej operacji. Babcia jest śwadoma, mówi, że nie odczuwa bólu brzucha. Jest jednak dosyć słaba, lekarze każą jej chodzić jak najwięcej, a ona po przejściu kilkunastu metrów korytarza szpitalnego jest wręcz wykończona i znów dosyć długi śpi.

Poza tym ciągle narzeka, że jest głodna, a nie chcą jej dać jeść.

Ogólnie jej stan jest lepszy niż się spodziewałem. Powiedz mi tylko po jakim czasie średnio można zacząć przyjmować jakiekolwiek pokarmy? Obecnie babcia tylko pije wode i dostaje dożylnie takie mleczko.

Ciągle jej się też odbija, ale lekarze twierdzą, że to dobry objaw (podobnie jak uczucie głodu). To prawda?

Myślałem o tym ze względu na ten post:

http://www.forum-onkologi...dalej-vt558.htm

Babcia przed operacją była mega zmotywowana... nie wiedziała tylko, że straci cały żołądek.... i teraz nie wiem czy jej o tym mówić, przynajmniej na początku.

Pytając o dochodzenie do siebie, nie mam na myśli późniejszej "rehabilitacji" a raczej kiedy miną bóle, zacznie się świadomość?

Wszystkie wyniki są w szpitalu, a ja jestem w innym mieście, więc póki co nie dostarczę żadnych wyników.

Co do węzłów to podobno ich dotykał, oglądał i był przekonany, że jest ok.

Powiedzcie mi proszę, jak długo dochodzi się do siebie po samej operacji? Babcia zeszła z bloku koło 16, niby została wybudzona z narkozy, ale ciągle jest w takim letargu, jakby była półświadoma (może dostaje jakieś bardzo mocne przeciwbólowe?). Wygląda fatalnie, dla rodziny widok babci z tym drenażami, rurkami to szok...

Jedyne co mogę na tę chwilę powiedzieć to o stanie ogólnym Babci. Ruchowo i fizycznie od czasu rozpoczęcia choroby jest lepiej niż rok temu (Miała sporą nadwagę, którą przez chorobę zrzuciła), bo jest po prostu sprawniejsza. Poza tym babcia ma miażdżycę, problemy z trzustką, bardzo wczesnego parkinsona... Skąd wziąć protokół operacji? Badania wycinka postaram się tu wrzucić wieczorem...

Dzień dobry,

Piszę, bo w sumie chyba tego potrzebuje. Tak naprawdę wiem jak niewielkie szanse ma babcia, zwłaszcza, że ma 84 lata. Dwa tygodnie temu dostaliśmy wyniki wskazujące na raka żołądka umiejscowionego na odźwierniku. Lekarze stwierdzili, że to mały guz i nie będzie potrzeby usuwania całego żołądka, a tylko jego części.

Dziś była operacja. Trwała 5 godzin i okazało się, że usunięto cały żołądek i dodatkowo małą część otrzewnej. Węzły chłonne zdaniem lekarza nie zostały zaatakowane. Otrzewna została zrekonstruowana.

Chirurg powiedział, że usunął wszystkie ogniska raka, więc (chyba?) była to operacja radykalna. Tylko czy możliwe, że rak nie przeszedł jeszcze na węzły chłonne skoro był na otrzewnej?

Druga sprawa to chirurg powiedział, że nie wie jak będzie z zespoleniami i że kluczowe będą najbliższe dni - o co mu chodziło? co miał na myśli?

No i przede wszystkim napiszcie mi jakie są Waszym zdaniem rokowania.... Z góry dzięki.