1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: rozpozanie: C16.4 Guz odźwiernika C22.9 metawatroba POMOCY |
Basia
Odpowiedzi: 58
Wyświetleń: 21448
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2012-06-23, 11:50 Temat: rozpozanie: C16.4 Guz odźwiernika C22.9 metawatroba POMOCY |
Ojojoj,
niedobrze, ze lekarz z hocpicjum mial watpliwosci co do koniecznosci stosowania morfiny. Mama ma absolutna racje - skoro odchodzi - to jakze moga jej zaszkodzic leki nasenne - moga jedynie pomoc-PRZYNIESC ULGE W CIERPINIU (to jest wlasnie leczenie paliatywne) i tylko tym trzeba sie kierowac- przeciez umierajacy czlowiek nie zdazy sie od niczego uzaleznic i jakie to ma znaczenie wobec cierpienia Mamy ktora jest w stanie terminalnym??
Bardzo bledne myslenie, choc intencje dobre - troska o zdrowie pacjenta.
Tylko jak tu mozna mowic o potencjalnym zdrowiu , gdy czlowiek odchodzi i niestety, wiemy juz na pewno ze nie powroci do zdrowia??? Kierujemy sie schematami mysleniowymi - jak kon zaprzegniety do ciagu torem a tymczasem tracimy to co najcenniejsze - mozliwosc godnego umierania - jesli to mozliwe-BEZ bolu!!!!! A przeciez JEST to mozliwe.........w dzisiejszych czasach
dlaczego boimy sie o to walczyc?????
Bo sami lekarze czesto malo wiedza na ten temat... a bezbronny pacjent liczy tylko na to ze lekarz sprawi ze bedzie bolalo ciut mniej.. i przeciez wlasnie o to chodzi jak skrecajacy sie z bolu czlowiek moze godnie pozegnac sie z rodzina z tym swiatem???
Oczywiscie ze powinien byc w sedacji, podsypiac jak najwiecej nabrac sil zeby umrzec... tak tak... wlasnie - cierpienie opoznia umieranie, ktore jest przeciez czescia naszego zycia , choc bolesna ale nieuchronna, i jesli je zaakceptujemy- mozemy w obliczu smierci ukochanej osoby, tak jak i w chwilach narodzin- byc razem, okazac swoja bezgraniczna milosc i pozegnac sie po ludzku nie wstydzac sie swoich lez, zachowac te chwile w pamieci na zawsze....
[ Dodano: 2012-06-23, 13:12 ]
Agnieszko,
potrzebujesz konkretnej pomocy- wyslalam Ci wiadomosc na priv
Basia |
Temat: rozpozanie: C16.4 Guz odźwiernika C22.9 metawatroba POMOCY |
Basia
Odpowiedzi: 58
Wyświetleń: 21448
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2012-05-31, 22:48 Temat: rozpozanie: C16.4 Guz odźwiernika C22.9 metawatroba POMOCY |
Agnieszko,
to dobrze ,ze mozesz pisac o takich rzeczach i czujesz sie zrozumiana.
Tak masz racje, nawet ludzie ktorzy sie nie znaja, sa w stanie udzielic wsparcia- to widac wyraznie na tym forum.
Bardzo dziekuje za wyrazy wspolczucia.
Piszesz szczerze co czujesz, jakze podobne sa Twoje i moje przemyslenia..
i pewnie wielu z nas ktorych zycie wystawia na probe w takich ciezkich sytuacjach.
To co piszesz o synku, to jest swieta prawda, jak dziecko moze dodac sil
bezradnym zbolalym doroslym, tego nie jestesmy w stanie sobie wyobrazic..
moj wnuczek byl rowniez z nami juz "po" na pogrzebie i wycieral chusteczka lzy swojej mamie placzacej przy chowaniu jej dziadka..
Jest perelka, podobnie jak Twoj synek,ktora sprawia ze czujemy , ze zycie bedzie sie toczylo dalej,
i taka jest kolej rzeczy..wiemy rowniez , ze mimo bolu i jak piszesz- niemoznosci wyobrazenia sobie zycia bez Twojej Mamy a jego Babci-
to wlasnie on swym perlistym smiechem i radoscia zycia sprawi, ze przyszlosc nie bedzie az takim ciezarem jak teraz probujesz sobie a raczej nie mozesz wyobrazic.
Dzieci to naprawde wielki skarb. I wlasnie w takich chwilach to widzimy.
Agnieszko, opisalam moje uczucia juz"po".
Ale przed odejsciem Taty, mialam dokladnie takie same uczucia jak Ty,
nawet modlilam sie w duchu, zeby szybciej odszedl, zeby skrocic mu cierpienia. Wiem ,ze moj Tata chcial tego samego, byl niesamowicie zmeczony swym cierpieniem. Ale to trwalo tyle ile musialo trwac i potem
juz poddalam sie, po prostu na koniec udalo mi sie nieco wyciszyc, zeby pozwolic naturze zrobic swoje i zauwazylam ,ze Tata mimo swej udreki uspokoil sie takze- rowniez jakby sie "poddal"- co jakos mi trudno wytlumaczyc, ale naprawde tak bylo.
Wtym czasie, na jeden dzien przed jego smiercia, nie ukrywalam juz lez, gdyz czulam , ze moj placz jest wyciszony i jakis taki subtelniejszy-czego tez nie potrafie wytlumaczyc, ale Tata go zaakceptowal i nie czul niepokoju
z jego powodu. Czulismy naprawde jakas wiez, bylismy po prostu razem a ja nie staralam sie juz byc " dzielna"- i tak bylo wlasnie dobrze.
Ale to juz byl prawie koniec.
Opisuje Ci to wszystko, aby Ci uswiadomic, ze to co teraz czujesz, jest prawdziwe i normalne i to co bedziesz czula potem tez bedzie prawdziwe i normalne. I nie jest wazne teraz co bedziesz czula pozniej, napewno instynktownie poradzisz sobie i mimo ,ze teraz sobie nie wyobrazasz osierocenia po stracie Mamy, w koncu poczujesz sile w sobie jako Mamy Twojego synka. To tylko kwestia czasu, ktorego nie ma sensu skracac, wszystko trzeba przezyc gleboko i gruntownie aby zaczac nastepny etap zycia juz bez Mamy ale to wlasnie to co teraz Was wiaze bedzie Twoim drogowskazem przy przyszlych licznych chwilach spedzanych z synkiem.
Niedobrze, ze lekarz z hospicjum byl brutalny, niektorym ludziom po prostu brakuje empatii.
Zgadza sie ,ze pacjentowi w stanie terminalnym powinno sie przekazywac
tylko prawde- ale w taki sposob i "tyle" prawdy , ile pacjent jest w stanie zniesc.
Mama jeszcze nie jest gotowa zaakceptowac calej prawdy, ale to wlasnie ona i tylko ona zdecyduje , kiedy bedzie chciala ja zaakceptowac.
To samo bedzie z Toba.
Twoj bunt, strach, niepokoj sa prawdziwe. Przeciez zmierzasz sie z nieslychanie trudna sytuacja, no coz, sutuacja , ktora przerasta Ciebie, przerastala rowniez mnie.
Jesli pisalam o "kontroli" swojej rozpaczy -nie mialam na mysli abys zawsze byla bardzo dzielna przy Mamie, mialam jedynie na mysli probe akceptacji tego co sie dzieje- to pozwoli Ci znacznie zredukowac leki , ktore Cie falami"zalewaja" a mowiac prosciej- zapanowac nad nimi, wowczas poczujesz sie nieco silniejsza.
Bedziez w stanie zmierzyc sie z najblizsza przyszloscia-
ale nie wymagaj od siebie zbyt wiele-
Twoje wszystkie uczucia o ktorych piszesz sa gleboko prawdziwe i masz do nich pelne prawo!!
Jesli bedziesz miala potrzebe jeszcze czymkolwiek sie podzielic w najblizszym czasie, nie wahaj sie pisac- zawsze odpowiem,
jestem (i nie tylko ja- mysle ze duzo wiecej osob na tym forum) myslami z Toba (i Twoja Mama) caly czas w tym bardzo trudnym dla Was okresie
jesli pisane slowa moga ogrzac choc troche
to mam wielka nadzieje, ze znajdziesz w nich cieplo bijace z naszych serc
Basia
|
Temat: rozpozanie: C16.4 Guz odźwiernika C22.9 metawatroba POMOCY |
Basia
Odpowiedzi: 58
Wyświetleń: 21448
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2012-05-31, 20:12 Temat: rozpozanie: C16.4 Guz odźwiernika C22.9 metawatroba POMOCY |
Droga Agnieszko!
Dlaczego- tego nie wiemy. Z cierpieniem nalblizszych a potem ich odejsciem chyba nikt nie potrafi sie pogodzic- to przerasta wszystkich.
Mozemy zrobic tylko tyle- co mozemy- albo az tyle - BYC z ukochana osoba do konca, jezeli to jest mozliwe i ...pozwolic jej odejsc...
moze to dziwnie brzmi, ale cierpienie corki i niepokoj nim wywolany moze tylko utrudnic odejscie rodzica w spokoju.
To naturalne ,ze cierpimy ponad miare, jednak sprobuj nieco "przejac kontrole " nad swym cierpieniem, bedzie Ci troche lzej, teraz i potem.
Pisze tak , poniewaz kilka dni temu pozegnalam sie z moim ukochanym Tata, umierajacym w szpitalu w wielkich cierpieniach, w bardzo nieprzyjaznym, niestety, srodowisku lekarskim.
Nie mogl juz mowic, ale slyszal co do niego sie mowi,swiadomy do konca.
Sciskajac moja reke i patrzac na mnie okazywal ze rozumie co do niego mowie. Wiedzialam,ze chce odejsc, bo nie mogl wiecej zniesc swego cierpienia. Chcialam , zeby wiedzial, ze MOZE spokojnie odejsc, ze nie bedziemy go uporczywie "ratowac" czyli przedluzac cierpienia, ze sam moze zdecydowac, kiedy odejdzie- jedyne, co moglam zrobic wraz z moja corka a jego ukochana wnuczka- to ukoic jego bol, bol odchodzenia, ale tez doslowny bol fizyczny( przez walke o leki przeciwbolowe, ktore nam ograniczano lub wrecz odmawiano w szpitalu) w sposob na jaki nas bylo stac, ze swiadomoscia, ze , niestety, nie mozemy go zlikwidowac do konca. Tata sie dusil.
Zapewnialysmy go obie, ze wiemy,ze odchodzi(trwalo to 3 dni) ,
ze bedziemy przy nim az do konca, nie zostawimy go samego.
Mialam wrazenie, ze nas rozumie a co najwazniejsze, czuje sie zrozumiany,
no i czul sie przy nas bezpiecznie, mimo cierpien, wiedzial chyba, jak bardzo go kochamy.
Ostatniego dnia odszedl juz spokojnie, kontakt miedzy nami sie skonczyl, przyszlo doslowne umieranie- kiedy choremu trzeba podarowac cisze i spokoj aby mogl sie skupic na tej jakze przerazajacej dla nas a jednak zgodnej z natura czynnosci.
Jest to wszakze pewien , ostatni etap zycia, z czym nam , mimo bolu, w koncu przychodzi sie oswajac- przeciez smierc jest naturalna, ostatnia juz kolej rzeczy.
Ja wiedzialam od tygodnia ze Tata juz odchodzi i w kazdej minucie spedzonej przy jego lozku zegnalam sie z nim, trzymajac go za reke.
Teraz go nie ma.
Nie cierpi juz.
Chyba lepiej sie czulam, nawet kiedy cierpial a ja bylam przy nim- moglam cos zrobic- byc przy nim.
Teraz czuje sie bezsilna, ale cos sie tez nieodwracalnie skonczylo.
Opuscil mnie, ale to byl jego czas- i ja sie musze z tym pogodzic.
Mam go w swym sercu, w swych myslach,
przezywam zalobe bardzo gleboko, bez pospiechu, ale jednoczesnie wiem, ze to nie bedzie trwalo wiecznie.
Wierze, ze zawsze w jakis sposob bedzie przy mnie, przy moich dzieciach
i wnukach, choc nigdy juz nie bede mogla dotknac jego reki.
Mysle ze los nam podarowal cos naprawde bezcennego- bylismy ze soba do konca -w tych najciezszych chwilach- a to chyba naprawde jest najwazniejsze.
Trzymaj sie Agnieszko,
jestem calym sercem przy Tobie i Twojej Mamie.
Oby Twoja sila ducha dala Tobie i Twojej Mamie ukojenie i spokoj w tych ciezkich chwilach a zwlaszcza, gdy Mama bedzie odchodzic.
Basia
|
|
|