1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: JMD - komentarze |
JMD
Odpowiedzi: 15
Wyświetleń: 6565
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2014-05-06, 19:58 Temat: JMD - komentarze |
weekend majowy spędziłam u rodziców - u taty... uporządkowałam rzeczy mamy - ze łzami w oczach, z zaciśniętym gardłem, z rozdartym sercem... nie mogę się uporać ze swoimi emocjami...
mama przeżyła 63 lata - została po niej kupka ubrań, kilka rzeczy osobistych, sterta dokumentacji medycznej i puste miejsce przy stole...
płaczę na każdą myśl o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości...
zajmuję się sprawami błahymi, nieważnymi...
za kilka dni bratanek przystąpi do pierwszej komunii - dziś kupiłam prezent, jutro go zapakuję, zapakuję też obrazek od mamy... na samą myśl napływają mi łzy...
muszę być silna... dla siebie , dla taty i całej mojej najbliższej rodziny
wczoraj minął miesiąc jak mamusia odeszła....
było ciężko gdy chorowała, było ciężko gdy odchodziła, jest ciężko kiedy nie ma jej już z nami... z tego nie zdawałam sobie sprawy... |
Temat: JMD - komentarze |
JMD
Odpowiedzi: 15
Wyświetleń: 6565
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2014-04-24, 18:02 Temat: JMD - komentarze |
witam
chwilkę mnie tu nie było...
pomnik mamy był już gotowy przed świętami
tato przyjechał do mnie na święta - był 3 dni i wrócił do domu - jak odjeżdżał miałam wrażenie że jest trochę rozdarty jakby z jednej strony chciał już wracać a z drugiej chętnie by jeszcze u mnie pobył... Święta spędziliśmy z moimi teściami, był spacer po lesie, nie było czasu na nudę... Były 2 telefony od jednej z sióstr mamy, że siedzi i płacze i życzenia złożyła...Tato wrócił do domu we wtorek do swoich "obowiązków" na działce... weekend majowy mamy spędzić u taty porządkując dom...
dopiero teraz dociera do mnie że mamy już z nami nie ma...
dopadł mnie smutek, łzy, tęsknota... ciągle myślę o mamie... nic mi się nie chce, najchętniej schowałabym się przed całym światem.... a tu się nie da... Dziecko czasami pyta o babcię Danusię - gdzie jest, dlaczego nie przyjechała z dziadziem, że chce z nią porozmawiać przez telefon...
no cóż...
zaciskamy zęby i żyjemy dalej.... |
Temat: JMD - komentarze |
JMD
Odpowiedzi: 15
Wyświetleń: 6565
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2014-04-15, 13:20 Temat: JMD - komentarze |
astro
napiszę tak... bądź silna, czy będziesz płakać, śmiać się czy wariować - nic nie zmieni tego co nieuniknione. Pokaż tacie, rodzinie, znajomym i przede wszystkim samej sobie że jesteś silna, mocna, świadoma swojej sytuacji i decyzji które podejmujesz.
Ja jestem najmłodsza w rodzinie i ciągle jestem postrzegana jako małe dziecko -smarkula. Przestałam z tym walczyć - mam 34 lata, męża, dziecko - ja nie mam z tym problemu tylko osoby które mnie tak widzą i tak traktują to oni sobie chyba nie potrafią tego uzmysłowić i przeskoczyć dalej.
Powiem, Ci że po pogrzebie mamy do tej pory nikt do mnie nie dzwoni - oprócz taty (który właśnie dziś zadzwonił, że jedzie właśnie na cmentarz zapłacić bo pomnik właśnie kończą stawiać) i brata - który dzwoni i rozmawiamy o pierdołach...
Życie toczy się nadal. Musiałam wrócić do pracy, dziecko do przedszkola... trzeba było ugotować obiad, zrobić zakupy, iść z dzieckiem do lekarza...
Od śmierci mamy płakałam 3 razy - w hospicjum kiedy dojechałam a mama już nie oddychała, na pogrzebie kiedy organista śpiewał psalm o który mama prosiła i 2 dni po pogrzebie jak brat przesłał mi na maila zdjęcia mamy z domu pogrzebowego...
Staram się żyć jak dotąd. Czuję pustkę, ale wspominamy mamę przy błahych okazjach - jak nam się coś przypomni, skojarzy... Nadal mam mamy telefon wpisany w komórkę, jej zdjęcie przy kontakcie, jej melodię - z mamy telefonu na razie korzysta tato a jego telefon leży nieużywany... Liczę się z tym, że kiedyś będę musiała i ten wpis wykasować... Kiedyś...
Zbliżają się święta - to czas szczególny - bardzo będzie jaskrawo mamy brakowało... Przy stole, w potrawach, w rozmowach.... Za kilka tygodni jest komunia najstarszego wnuka mamy - znów będziemy musieli się zmierzyć z jej brakiem.
Pisząc przez pryzmat tego co sama przeżyłam wiedz, że nie da się przygotować na taką sytuację jak śmierć najbliższej osoby. To forum daje dużo wiedzy czego się spodziewać, jak pomóc choremu, o co pytać lekarzy... ale to jak ty sama zareagujesz, jak to odbierzesz, jak to przeżyjesz to jest już niedookreślenia. Oglądając filmy a nieraz nawet wiadomości można zobaczyć jak ludzie płaczą, krzyczą czy histeryzują - ja przyjęłam to spokojnie, łzy poleciały ale pożegnałam się z mamą i wyszłam. Nie chciałam stać, płakać, rozpaczać, patrzeć na zmienioną twarz mamy- chciałam zapamiętać ją taką jaka była jeszcze przed chorobą... Pożegnałam się i pojechałam załatwiać sprawy związane z pogrzebem. Da się to ogarnąć, da się to sprawnie załatwić, da się to przeżyć.
Ja osobiście od ponad roku wiedziałam, że choroba mamy wygrała. Oglądałam ją jak gaśnie, jak choroba postępuje, zmienią mamę fizycznie i psychicznie. Jeździłam z mamą na wizyty "kontrolne", załatwiałam wcześniejsze terminy wizyt i badań - walczyłam razem z nią z beznadzieją, znieczulicą, brakiem empatii... Nadchodzi moment kiedy trzeba sobie odpuścić - nie walczyć bo nie ma możliwości wygrania. Trzeba być, trzeba wspierać, trzeba rozmawiać, trzeba spełniać nawet najbłahsze zachcianki... Czasami wystarczy tylko być. Nawet nie trzeba nic mówić. Wiem jakie to ciężkie - nie raz słowa stawały mi w gardle - ale mówiłam - opowiadałam o codzienności, o postępach dziecka, o pogodzie, czytałam na głos gazetę - nawet przez telefon.
Uśmiechnij się, głowa do góry, pierś do przodu!! Cierpienie, ból, choroba kończy się w momencie śmierci - potem walczymy my o siebie... |
Temat: JMD - komentarze |
JMD
Odpowiedzi: 15
Wyświetleń: 6565
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2014-04-10, 08:06 Temat: JMD - komentarze |
dziękuję Wam wszystkim za słowa wsparcia - forum było dla mnie odskocznią, tu mogłam przelać chociaż częściowo swoje emocje, opisać uczucia i odczucia.
Sprawy pogrzebowe zajęły mi cały weekend i poniedziałek - poszło nad wyraz sprawnie, bez żadnych komplikacji, rzeczy trudnych czy niemożliwych. Ze wszystkim dałam sobie radę sama...
Gorzej było z emocjami wywołanymi sztucznie przez rodzinę mojej mamy - tu doszło do kilku spięć. Ja wszystko pozałatwiałam miałam dopięte na ostatni guzik a tu tato z grzeczności zaproponował że jeśli siostry mamy ( i tylko siostry) sobie życzą to mogą z nim jechać do domu pogrzebowego przed pogrzebem i pożegnać się z mamą przy otwartej trumnie - ja mu odradzałam ale... rozpętał piekło. Nagle się okazało że wszyscy chcą jechać, że "mam odkręcać i załatwić że ma być trumna otwarta w kaplicy na cmentarzu żeby każdy mógł sobie popatrzeć"... Nie liczyła się wola mamy, nasze zdanie... To było szukanie taniej sensacji, tematu do plotek.... Po mojej interwencji pojechał tato z moim bratem bratową i jedna siostra mamy . Przyjechało bardzo dużo ludzi - moje ciotki, wujkowie, kuzyni, kuzynki nawet ze swoimi dziećmi - jedna przyjechała nawet z 5-cio miesięcznym dzieckiem z Warszawy - nie wiem po co... A gdzie byli ci wszyscy ludzie jak mama żyła? Rok temu, dwa, pięć czy 3 miesiące temu gdy stan mamy był już poważny??
Dlaczego "rodzina" zgotowała nam takie "atrakcje"?
Przed jak i po pogrzebie nikt dosłownie nikt nie przyjechał do domu rodziców żeby posiedzieć, porozmawiać czy nawet nie zapytać jak się czuje czy coś pomóc...
Jak dzwoniłam przed pogrzebem do rodziny mamy żeby poinformować, podać datę i godzinę tylko jedna kuzynka mamy złożyła kondolencje przez telefon - reszta " już wiem na razie" i się rozłączali.
Siostra mamy - ta co do niej codziennie jeździła powiedziała że nie przyjdzie do restauracji po pogrzebie i że wszyscy z jej rodziny przyjdą do niej - jakoś ją przekonaliśmy - wyszła z restauracji bez słowa, nie wiem kiedy wyszła nawet się nie pożegnała. Na cmentarzu nawet nie złożyła kondolencji tylko oczekiwała chyba że ja jej złożę...
Co się z tymi ludźmi dzieje?? a może to ze mną jest coś nie tak...
Generalnie sama uroczystość przebiegła sprawnie było tak jak mama by sobie życzyła, była pieśń o którą prosiła...
Pomnik będzie miała mama postawiony już na święta - tak mam obiecane.
Tato został w domu sam - nie chciał przyjechać po pogrzebie ani do mnie ani do brata. Uszanowaliśmy jego decyzję. Obiecał przyjechać do mnie na święta - brat ma dojechać na 1 dzień. Jak będzie zobaczymy.
Teraz mamy chwilę oddechu, wytchnienia...
po świętach mam tacie pomóc uprzątnąć dom - nie tylko rzeczy mamy ale zrobić generalne porządki - przypuszczam że na strychu znajdę jeszcze nierozpakowane kartony po przeprowadzce rodziców sprzed 15 lat, rzeczy po dziadku i babci.... Będziemy szykować dom na sprzedaż i powoli szukać mieszkania dla taty w Częstochowie. Ale na razie tato chce jeszcze do końca tego roku i dopiero na wiosnę się przeprowadzić. Takie plany a co z nich wyjdzie - życie pokaże
Staram się trzymać wszystko do pionu - tatę, brata, siebie... Nie ma miejsca na rozpacz, płacz, umartwianie się i smutek - to chyba przyjdzie jeszcze za chwilę... Trzeba żyć dalej, dla siebie, bliskich, dziecka...
Mamusia już nie cierpi, nie choruje, nie męczy się... wierzę, że się z nią kiedyś spotkamy...
Jeszcze raz dziękuję za Waszą obecność - to ogromne szczęście znaleźć takie miejsce gdzie można podzielić się swoimi smutkami, obawami i otrzymać wiedzę, wsparcie... dzięki wiedzy, którą tu zdobyłam na temat choroby, jej postępu, objawów byłam w stanie przemyśleć wiele rzeczy, przygotować się przynajmniej teoretycznie do tego co nieuchronne... Nie wiem czemu - czy to taki mój charakter, postawa, wiedza, umysł ścisły ale nie przeżyłam szoku, byłam wszystkiego świadoma, jasno i stanowczo wiedziałam co mnie czeka, jak sobie z tym poradzić i gdzie i jak będę musiała załatwić.
Dużym ułatwieniem dla mnie było przygotowanie sobie wszystkiego wcześniej - zrobiłam listę spraw do załatwienia, wybrałam ubranie dla mamy, zdjęcie, dom pogrzebowy, wypisałam ustalenia jakie należy poczynić co do wyboru całej oprawy uroczystości... Szłam z kartką krok po kroku - organizacyjnie było na tip top...
Wszystkim zmagającym się z chorobą własną lub bliskich życzę dużo siły, wiary i spokoju.
Nic już nie jest w stanie zmienić tego co mamy zapisane. Trzeba dbać o to żeby każdą chwilę jaka nam pozostała na tym świecie wykorzystać jak najlepiej, żeby dać z siebie innym jak najwięcej miłości, wiedzy i siebie samych. To jest najcenniejsze. Wystarczy choćby nawet chwila rozmowy przez telefon, posiedzieć razem nawet w milczeniu, zwykły gest, uścisk dłoni...
Zmykam...
Proza życia... Dziś idę z córką do neurologa- może będzie decyzja o wyleczeniu i odstawieniu leków na co liczę, jutro do pracy, w domu czekają przedświąteczne porządki zakupy, muszę spróbować sprowadzić tatę do siebie chociaż na kilka dni, i iść na konsultacje z logopedą w przedszkolu bo moje uparte dziecko nie chce nawet chodzić na zajęcia, wczoraj odebrałam obrazek z oprawy który mama sama wyszywała dla mojego bratanka na pamiątkę pierwszej komunii która już za 3 tygodnie... I mamusia na zawsze pozostanie w tle tych wszystkich wydarzeń, będzie nam nadal towarzyszyć w naszym życiu.
pozdrawiam serdecznie Asia. |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-04-05, 18:20 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
Witajcie wczoraj mama miała lepszy dzień tato dzwonił do mnie ale nie słyszałam telefonu i nie odebrałam. .. dziś rano zadzwonili z hospicjum że stan mamy się pogorszyl... wsiadlam w auto i Dojechalam. .. spoznilam się 30 minut żeby się pożegnać. .. mamusia odeszła w towarzystwie taty i ciotki słuchając mszy św. ... zalatwialam wszystko sama... pogrzeb we wtorek o 15, 30
...
Mamusia odeszła spokojnie świadoma .... oddychala coraz wolniej spokojniej aż w ostatniego tchu
Nie cierpiała nie odczuwala bólu. ..
Napiszę po pogrzebie jak już emocje opadna... |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-04-04, 18:05 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
stan na dzień dzisiejszy - mama spokojna, słaba, z przebłyskami świadomości, krew w moczu, bełkocząca niewyraźna mowa... |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-31, 10:41 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
mama dziękuję, czuje się raz lepiej raz gorzej... choroba postępuje... zmienia się fizycznie na twarzy, po tym jak powyrywała sobie wenflony dostała leki na uspokojenie - schodzimy z dawki - mama mniej podsypia w ciągu dnia, ale jest mało rozmowna, słaba, chce wracać do domu, że już za długo jest w szpitalu... pojawia się problem z jedzeniem i piciem - po kilku łyżkach jedzenia czy picia zaczyna się krztusić - trzeba przerywać karmienie - nie zawsze można ją nakarmić do końca. Nie daje rady już pić przez słomkę - trzeba poić z łyżeczki. Na razie wkłucie wenflona pod kroplówkę jest niemożliwe, również wkłucie centralne jest poza zasięgiem. Mama - nie widać żeby cierpiała -dostaje leki przeciwbólowe, pielęgniarki przychodzą do niej co 3 godziny żeby jej zmienić pozycję i rozmasować żeby nie było odleżyn. Jedynie co jak podnosimy jej oparcie do karmienia czy picia to się krzywi jakby odczuwała jakiś dyskomfort.
cały czas leży z otwartą buzią, jest zmieniona na twarzy - skóra z jednej strony jakby naciągnięta a z drugiej jakby wiotka, napuchnięte policzki... widać że trochę schudła na całym ciele...
nie wiem co mogę jeszcze dodać...
ja troszkę przygasłam... czuję smutek, przygnębienie...
jutro jadę z dzieckiem na eeg - mam nadzieję, że pozwoli sobie zrobić - to będzie nasze drugie podejście - wynik potrzebuję na 10 kwietnia - wizyta u dr umówiona już dawno tylko dziecko się zbuntowało i nie dało zrobić badania wcześniej ...
przedszkole- praca- przedszkole- dom taka codzienność - ciągle pod telefonem... |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-25, 12:37 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
przepraszam, że nie piszę... trochę się załamałam... ryczę już trzeci dzień...
mama coraz słabsza... zachowuje się jakby miała depresję - raz płacze raz się śmieje ... mało mówi... ma przebłyski świadomości ale w większości czasu przysypia - mam wrażenie jakby leżała i albo coś jej się śni albo coś widzi albo coś wspomina ale się nie odzywa...
apetyt ma- pielęgniarki mówią że zjada całe porcje ( tu się nie dziwię - widziałam 4 tabletki sterydów w kieliszeczku do obiadu...) ale bardzo ją to męczy - w zasadzie przysypia już pod koniec karmienia.
wczoraj miała słabszy dzień - ledwo zjadła już spała - była jakaś wymęczona... |
Temat: gruczolakorak |
JMD
Odpowiedzi: 174
Wyświetleń: 83734
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-23, 17:52 Temat: gruczolakorak |
Wyrazy współczucia...
[ Dodano: 2014-03-23, 17:53 ]
Przepraszam nic więcej nie jestem w stanie napisać. ... |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-19, 17:19 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
mama wczoraj miała lepszy dzień... rozmawiałyśmy przez telefon - miała słaby, troszkę zmieniony głos ale chwilkę udało się porozmawiać...
dziś mama jest bardzo niespokojna - powyrywała wenflony z rąk, krzyczy że ją zamknęliśmy w więzieniu, że zabraliśmy jej telefon, pieniądze... jest niespokojna... z drugiej strony ładnie zjadła kolację, teraz tato daje jej jeszcze nutridrinka...
nasza angina trochę odpuszcza - córcia nie ma już gorączki ale chodzi cały dzień z wypiekami na twarzy... teściowa sugeruje uczulenie na antybiotyk - wcześniej brała i było ok a teraz jakieś wypieki...
dobrze że w pracy jest młyn to przynajmniej przez 4 godziny wyłącza mi się myślenie i zamartwianie...
zmykam bo mi dziecko zabawkami układa całą podłogę między pokojami... |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-16, 16:48 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
brat mówi, że udało mu się mamę dobudzić, nakarmił ją chwilę porozmawiał... mówiła, że wie, że umiera... była niespokojna w łóżku - rozkopała się z kołdry, podkurczała nogi w kolanach... rozmawiał z lekarką - określiła stan mamy jako ciężki ale stabilny... brat twierdzi, że dzięki lekom ma wrażenie jakby guz przestał rosnąć... napisze później bo w końcu jest teściowa... |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-16, 14:43 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
przepraszam, że się nie odzywałam... ciągle coś się u mnie dzieje...
mama bez zmian - po chwilowym kryzysie i zmianie leków i dawkowania było 2 dni poprawy...
dziś pojechał do niej mój brat - mięliśmy się spotkać u mamy ale moje dziecko wstało z gorączką więc zostałam w domu i siedzę pod telefonem... nie jestem lekarzem ale moje doświadczenie i intuicja + objawy wskazują że znowu mamy anginę... na razie zbijam temperaturę i czekam na teściową z antybiotykiem...
mama generalnie jest ciągle w podobnym stanie - ma dni lepsze i słabsze - brat mówił że się bardzo zmieniła na twarzy w porównaniu z widokiem sprzed tygodnia - skronie "wessało" do środka i wygląda inaczej - taki opis przez telefon...
jak się uporam w domu z dzieckiem to od razu jadę do mamy.
tato mówi, że bardzo widać jak słabnie z dnia na dzień. Większość czasu przesypia, nie ma z nią kontaktu, bardzo mało rozmawia.
dziś szukałam zdjęć dziecka na konkurs do przedszkola - rozkleiłam się widząc mamę jeszcze sprzed choroby, później zdjęcia po operacji... nie dałam rady wybrać zdjęć... |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-11, 20:11 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
Dziś mama miała lepsze popołudnie - chwilę była w stanie porozmawiać przez telefon. Tato mówi że jak dojechał to akurat pielęgniarka karmila mamę przez strzykawke więc dokończył. .. porozmawiala zjadła i zasnela. ..
Ja właśnie skończyłam robotę kładę się na kanapę zjem jogurcik i poslepie trochę w tv czekając na powrót męża. .. |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-11, 13:07 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
wczoraj popołudniu mama miała lepszy dzień - chciała ze mną rozmawiać przez telefon - na początku rozmowy nawet dobrze się rozmawiało ale z każdym zdaniem głos stawał się coraz mniej wyraźny... tato ją nakarmił - zjadła dość sporo jak na jej poprzednie dni. Była świadoma, logicznie myśląca... odniosłam wrażenie że chciała mi coś jeszcze powiedzieć, przekazać ale było to dla mnie już niezrozumiałe. Chyba nie ma nic przeciwko że jest w "szpitalu". Mówiła że pielęgniarki ją męczą - myją, przebierają... Ja osobiści się wyciszyłam - dzwonię codziennie po kilka razy do taty, jak mama ma dzień jak wczoraj - lepszy to również dzwonię z nią porozmawiać, wczoraj byłam na zakupach, zrobiłam pranie i naszykowałam następny wsad na dziś, zmieniłam pościel u córki... na dziś plany - kolejna tura prania i zmiany pościeli, gotowanie na kilka dni obiadku( córcia będzie zachwycona z możliwości pomocy) a jeszcze się zbieram umówić do fryzjera... zaczynam wracać do normalności, codzienności i odrobiny luzu dla samej siebie....:) |
Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
JMD
Odpowiedzi: 140
Wyświetleń: 47704
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2014-03-10, 13:14 Temat: Rak płuca z przerzutami do mózgu |
spałam może ze 2 godzinki... siedzę w pracy - już się obrobiłam więc jest troszkę luzu .
Ledwo patrzę na oczy - dziś dzień ciepły słoneczny tylko wiaterek trochę chłodny wieje... czekam na wieści od taty- jak się mama dziś czuje...
jak rozmawiałam z lekarze w weekend -powiedziała - mama jest coraz słabsza - nie mają z nią kontaktu - nie zawsze odpowiada - dużo śpi i przysypia. Tak już będzie , w końcu się nie obudzi - to takie czekanie na śmierć. Nikt nie powie kiedy to nastąpi.
Rozmawiałam tez z pielęgniarką - próbowałam podpytać o "znaki zbliżającej się śmierci" w kontekście - żebym zdążyła jeszcze do mamy dojechać i być z nią - niestety powiedziała, że nie mówią rodzinie a jak same widzą to już trzeba odmawiać koronkę. Ale nie dzwonią, nie mówią...
tato jakby trochę wystraszony - ale radzi sobie - umie sam ugotować, pralkę mu rozpisałam jak się obsługuje, zakupy robi... gorzej psychicznie i że całe dnie siedzi sam z przerwą na jazdę do mamy czy do swoich lekarzy, na zakupy... dzwonię do niego kilka razy dziennie - dziś w planach ma prace na ogrodzie porządkowe po zimie - zdejmowanie otuliny z krzewów...
ja sama szukam zajęcia jak mnie coś trapi... |
|
|