1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Mark
Odpowiedzi: 194
Wyświetleń: 41836
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-07-25, 22:18 Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
To o czym piszecie, to właśnie to o co mi chodzi. Opieka nad pacjentem onkologicznym jest dużym obciążeniem dla faktycznych opiekunów, pacjent taki często bywa niezadowolony, dysforyczny, mniej lub bardziej złośliwy i to właśnie dla bezpośrednich opiekunów, a nie dla tych, którzy współczują z daleka, taka jest prawda i nic tego nie zmieni. Wiem z własnego doświadczenia o czym piszę. Nie przejmujcie się tym, bo zmienić tego nie możecie. Nosy do góry |
Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Mark
Odpowiedzi: 194
Wyświetleń: 41836
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-07-04, 09:26 Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Nigdy nie byłem u psychologa, bo co mi powie ? Psychologia nie jest ścisłą nauką, a pewne poglądy mogą wynikać z wyznawanego światopoglądu ( np. wiary w Boga ) i własnych doświadczeń, zarówno tych z życia prywatnego jak i zawodowego. Nie wybieram się do psychologa również dlatego, że jakoś ... nie wierzę w obiektywizm sądów. Psycholog jest trochę jak prawnik i duchowny, każdemu z nich pleciemy co chcemy i żaden z nich nie posiada większych możliwości weryfikacji tego co mówimy. Poza tym psycholog nie pomoże w owej dość szarej rakowej codzienności, bo nie pójdzie za mnie do ojca, nie zrobi mu zakupów, nie poda jedzenia, itp.
Rok temu porzuciłem moje bardzo wygodne, dostatnie i komfortowe życie m.in. dlatego, że mama miała raka, były jeszcze dwa inne, rodzinne, ale nie związanego z chorobami powody - wszystkie złożyły się na to, że obowiązek przeważył nad hedonistycznym "ja" i "moje". Do dziś nie czuje się z tym szczęśliwy i wiem, że ponownie, tego co zostawiłem nie osiągnę. Wiem jednakże też, że gdyby ponownie zaistniała podobna sytuacja, to z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością wróciłbym raz jeszcze. Może i miałem tę komfortową sytuację, że nie wracałem do niczego, ale jak sam sobie zadaję pytanie: czemu tylko ja ... ? to nie znajduję na nie odpowiedzi. Wszak opieka nad chorym onkologicznie nie należy do tego co lubimy robić, cierpienie nie czyni nas bardziej ludzkimi, raczej "ograbia" nas z człowieczeństwa. Ja osobiście, choć to może obrazoburcze, nie widzę nic wzniosłego w tym, że zajmuję się tatą, to nie jakaś masochistyczna przyjemność, a obowiązek ... i zmęczenie. Od powrotu, tj. od roku nie miałem tygodnia, by w jakiś sposób najpierw dolegliwości i potrzeby mamy, a potem taty mnie nie dotykały. Nie wiem, kto i jak odczuwa chorobę bliskich, mnie się zawsze wydawało, że choroba odbierana "z daleka" jest inna niż ta bliska, bo tak nie dokucza, można pozwolić sobie na komfort zapamiętania bliskiej osoby w takim obrazie, jak za "dawnych dobrych" czasów, bo długotrwała choroba i ból zmieniają wygląd i psychikę chorego i właśnie "z daleka" nie musimy tych zmian widzieć ( no, może jakiś mały, parodniowy urlopik i ... już uciekamy do swoich spraw ). |
Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Mark
Odpowiedzi: 194
Wyświetleń: 41836
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-27, 15:33 Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Napisałem to co myślałem i myślę, nie dotyczyło to nikogo indywidualnie, bo nikogo z forum osobiście nie znam. Nie chcę współczucia, chcę realnej współpracy tu, na miejscu. A co do tego, co można, a czego nie można zmienić, poprawić lub rzucić - każdy musi sam podjąć decyzję. Moim zdaniem takie "dalekie" współczucie to hipokryzja. |
Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Mark
Odpowiedzi: 194
Wyświetleń: 41836
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-25, 19:24 Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Dużo piszecie na forum o współczuciu, niemożności znalezienia sobie miejsca, złym samopoczuciu tych, których bliscy chorują na małego czerwonego złośliwca, a oni są daleko. Też chciałbym być daleko, współczuć i odbierać wyrazy współczucia, a tak naprawdę od wszystkiego być daleko, bo jak napisał Sztautynger „jak atutowy as, zabija wszystko czas”. Bycie z dala od chorego tak naprawdę umożliwia prowadzenie w miarę normalnego życia, życia „nieumorusanego” rakiem i wszystkimi problemami związanymi przecież nie tylko z leczeniem chorego, ale zasadniczo z opieką nad nim, opieką nie tylko gdy jest w pełni sprawny, ale opieką paliatywną, gdy chory bywa zły, dysforyczny, złośliwy, gdy nie jest to sterylny szpital, a zasrane i zasikane prześcieradło, a w domu unosi się mdły zapach śmierci, gdy poza chorym trzeba jeszcze zadbać o siebie, a gdy Ci współczujący do tego się właśnie ograniczają, do wyrazów współczucia ... tylko po co mi to ? Takie współczucie to kwintesencja hipokryzji, nie współczuj, pomóż realnie, poświęć się ...
To co napisałem wzbudzi pewnie kontrowersje i może niesmak, ale jakoś nie mam ochoty ukrywać tego co myślę. Bo czy wszyscy Ci, „którzy są daleko” zrobili wszystko co w ich mocy, by cały czas, jaki mogliby wygospodarować spędzać z bliskimi, a myślę tu o urlopie, nawet bezpłatnym, poświęceniu posiadanego standardu życia, może czasami (części ) wynagrodzenia, itd ? Większość z nich pomimo tego, że są „z dala ...” dalej wszak buduje swoją małą stabilizację i sukces, a o najbliższych, tych, którzy pozostali przy chorym przypomni sobie dopiero, gdy przyjdzie czas spadkobrania.
[ Dodano: 2011-06-25, 20:26 ]
p.s.
Napisałem, że chciałbym być daleko, ale ... byłem, pracowałem kilkaset kilometrów "dalej" i zarabiałem kilka tysięcy więcej. Do dziś nie wiem, a chorowała mama, a teraz choruje tata, czy było warto ... |
Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Mark
Odpowiedzi: 194
Wyświetleń: 41836
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-03-14, 23:16 Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
To co piszecie o psychicznym komforcie chorego, to prawda. Nie wiem jak wy, ale ja nie oczekiwałem nigdy moralnego, psychicznego wsparcia, podzielić się chciałem ... obowiązkami. |
Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Mark
Odpowiedzi: 194
Wyświetleń: 41836
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-03-13, 08:59 Temat: moje credo ? |
Gdy na przełomie 2009/2010 roku mama robiła badania onkologiczne pracowałem w Warszawie, miałem tam dobrą pracę, wygodne życie i niezłe pieniądze. W styczniu 2010 roku, gdy byłem w domu dowiedziałem się, że mama ma raka. Wtedy też pomyślałem, że moja osobista hossa właśnie się skończyła i trza wracać do domu, w Warszawie pracowałem w ramach delegacji. Na decyzję powrotu, poza chorobą mamy miały wpływ jeszcze dwa czynniki: syn kończył właśnie 6 klasę SP i żona, która musi zacząć ( i skończyć ) licencjat. Wcześniej mogłem ściągnąć żonę i syna do Warszawy, ale nie chcieli. Tak więc w połowie 2010 r. wróciłem do siebie zostawiając w Warszawie psychofizyczny komfort życia i ... mniej więcej średnią krajową brutto.
Dlaczego o tym piszę ?
W tym wątku rozważamy, czy nowotwór osoby bliskiej to czynnik, który może być powodem do przewartościowania życia, dokonania w nim zmian. Ja swoje życie przewartościowałem, ale czy czuję się szczęśliwy, chyba nie. W tamtych okolicznościach była to jednak jedyna decyzja, którą mogłem podjąć. Szczęśliwy bym i tak nie pozostał, gdybym dla własnego egoistycznego, hedonistycznego szczęścia został w Warszawie. Nie szukam przy tym wsparcia moralnego, w podobnej okoliczności każdy musi samodzielnie podjąć decyzję, z którą będzie później żył, i za którą - jeśli wierzy w Boga - Bóg go rozliczy.
Nie gniewajcie się też, ale jakoś daleko mi do tych wszystkich, którzy z tylko znanych sobie powodów nie potrafią ( lub nie chcą ) poświęcić bliskiej mu osobie tyle czasu, ile by mogli, a aktywni stają się, gdy przychodzi do spraw spadkowych.
Mama zmarłą 1 lutego br., 13-cie miesięcy po owej fatalnej diagnozie, a niedługo potem ... tacie wykryto raka. Czuję się trochę tak, jakbym dokonał pełnego obrotu i znów tego samego psa w dupę cmoknął. Nie wiem jeszcze co przyniesie czas, ale taty też nie zostawię.
A moja hossa ?, pewnie już nie wróci, bo takie szanse, już nie wracają. |
Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Mark
Odpowiedzi: 194
Wyświetleń: 41836
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-02-06, 14:41 Temat: Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp |
Taka sytuacja to niestety zawsze dużo niezawinionego stresu i konieczność podjęcia decyzji, której ... i tak będziemy żałowali, bo TU każde rozwiązanie jest złe i niezawinione. |
|
|