1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znaleziono 1 wynik
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Międzybłoniak otrzewnej?
Miki

Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 8995

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2014-07-04, 17:38   Temat: Międzybłoniak otrzewnej?
Witam was po dłuższej przerwie,

Dzisiaj o godzinie 10:20 mój Tatuś odszedł z tego świata. Ostatnie jego tygodnie były morderczą walką o godną śmierć, która w końcu nadeszła. Niech spoczywa w pokoju, którego nie zaznał pod koniec na ziemi.

Obiecałem sobie, że dokończę tę historię, niezależnie od tego co się wydarzy. Nie dlatego, że chcę się wyżalić (no może troszeczkę), ale wiem, że osoby, które mają podejrzenie międzybłoniaka otrzewnej lub boją się o swoich bliskich, szukają jakiejkolwiek informacji w Internecie. Niestety choroba ta jest tak rzadka, że nawet na anglojęzycznych forach nie udaje się znaleźć niczego konkretnego poza rozmaitymi wizjami - dającymi nadzieję, jak i przynoszącymi strach.

Gdyby ktoś kiedykolwiek potrzebował wiedzieć coś więcej na temat międzybłoniaka otrzewnej, jego rozpoznania, przebiegu oraz jakichkolwiek rad, proszę pisać śmiało na adres michel.wro@gmail.com. Zwykle odpowiadam na pocztę do 24h, czasami nieco rzadziej z powodu czasowego braku dostępu do Internetu. Proszę się nie krępować, bo wszyscy jesteśmy ludźmi i chcemy dla siebie/swoich bliskich jak najlepiej i częstokroć otrzymujemy kluczowe wsparcie od kompletnie obcych ludzi. Dziś i na przyszłość to ja chciałbym komuś pomóc, niezależnie od rokowań i procentowych szans opisanych w podręcznikach. Ja swojemu tacie pomóc nie umiałem, wierzę, że może kiedyś uda mi się w stosunku do kogoś innego.

Ale wracając do opisu:

Planowa operacja (laparotomia) miała odbyć się w poniedziałek 23 czerwca. Z powodu zbyt małej ilości elektrolitów stwierdzonej przez anestezjologów została ona przesunięta na wtorek. Tato miał co do niej wielkie nadzieje. "Przede mną ściana i albo ją pokonam albo przegram" - tak powtarzał zaraz przed. Niestety ściana miała okazać się z żelbetu i nawet największy heros, choć większego niż mój Tatuś nie ma, nie dałby sobie z nią rady.

24 czerwca podczas operacji lekarze stwierdzili, że jest fatalnie. Nowotwór o nieznanym pochodzeniu zajął połowę jelita cienkiego, żołądek, część wątroby, były także cząstkowe przerzuty na nerki. Ponieważ nie dało się wiele zrobić, chirurg postanowił go zaszyć i założyć dren na otrzewną w celu odprowadzenia płynu (wodobrzusza) oraz zastosować karmienie bezpośrednio do jelita.

Lekarz dał mu kilka, maksymalnie kilkanaście dni życia.

Po obudzeniu tato czuł się całkiem nieźle jak na swój stan. Ten jednak następnego dnia uległ pogorszeniu. Rozpoczęły się wymioty. Pierw były one żółte, potem zielone, w ostatnich dniach już ciemnobrązowe i potwornie śmierdzące, choć nie była to klasyczna woń wymiocin. Tatuś zmizerniał jeszcze bardziej, jego oczy zrobiły się wielkie, cera gładziutka jak u niemowlaka. Codziennie z mamą, jego rodzicami (dziadkami) i jego siostrą spędzaliśmy z nim czas, aby jakoś wykorzystać te ostatnie dni. Tatuś rzecz jasna o niczym nie wiedział, choć domyślał się, że jest źle skoro nic nie uległo poprawie. W ostatnim tygodniu (po tej niedzieli) już prawie nic nie mówił, oglądał jedynie telewizor, który uwielbiał tak bardzo całe życie.

Ostatnie dni były już kwintesencją makabry. Wymioty co 10-20 minut, totalne wyniszczenie organizmu, no i początkowe symptomy przerzutów na płuca i nerki. No i odszedł... Odszedł dzisiaj. Z jednej strony czuję ogromną pustkę w duszy, z drugiej mam wrażenie, że spadł mi kamień z serca. Nie można kazać tak choremu i cierpiącemu człowiekowi żyć z powodu własnego egoizmu i strachu o własną przyszłość.

Wyniki badań histopatologicznych będą w poniedziałek. Ponieważ będą one prawdopodobnie niekompletne (lekarz mówił, że pobrał tylko kilka próbek, bo w życiu nie widział tak dziwnego i agresywnego nowotworu), zdecydowaliśmy się z mamą na sekcję zwłok. Mojemu tacie już to nie pomoże, ale wierzę, że na przyszłość jego przykład da szansę innym.

Oczywiście wyniki postaram się wrzucić tutaj, na forum no i cóż mogę powiedzieć więcej?
Miłego dnia życzę, bo jest naprawdę piękny i wyjątkowy...
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group