1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Żałoba |
Moniusia
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173860
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-10-21, 20:07 Temat: Żałoba |
Mam dziś taką potrzebę posiedzenia na forum...Wyżalenia się Wam, bo tylko Wy rozumiecie. Na Wszystkich Świętych jadę do rodzinnego miasta, do domu, gdzie zmarła moja mamunia...Mamy "uporządkować" Jej rzeczy...Nie wiem jak sobie z tym poradzę. Na samą myśl lecą łzy jak groch...Jak ostatecznie Ją pożegnać???Nie wyobrażam sobie tego;-( |
Temat: Sny w czasie choroby najbliższych i po ich śmierci |
Moniusia
Odpowiedzi: 173
Wyświetleń: 70693
|
Dział: Hyde Park Wysłany: 2011-10-08, 21:06 Temat: Sny w czasie choroby najbliższych i po ich śmierci |
Niki od śmierci mojej mamusi minie za chwilę pół roku, a mi nadal śni się umierająca...Natomiast w pierwsze dni po jej śmierci budziłam się w nocy i myślałam, że mój śpiący obok mnie mąż to moja mama i budziłam ją (go), szperałam mu we włosach tak jak mamie...Ostatnie trzy tygodnie Jej życia spędziłam z Nią domu czuwając w nocy przy Niej, śpiąc i dlatego też coś takiego działo się ze mną.DO tej pory mam koszmary, gdyż nie mogę sie z tym wszystkim pogodzić. Bardzo kocham moją mamunię i ciągle o Niej myślę. Próbowałam interpretować w jakiś sposób swoje sny,dlaczego jest w nich taka cierpiąca i umierająca i też przez głowę przebiegały mi myśli, że może zrobiłam coś źle, może Ją czymś zawiodłam, może ma żal...Kiedy indziej tłumaczę sobie, że przecież kochała mnie nad życie...i wiem jak bardzo nie chciała bym cierpiała...Myślę, że to są takie etapy naszej żałoby. Sama czasami nie wiem co myśleć...Życzę Ci dużo siły |
Temat: Żałoba |
Moniusia
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 173860
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-29, 16:23 Temat: Żałoba |
Czesc, czytam Was i tak bardzo się jednoczę...w tym bólu i rozpaczy..Mam takie ciężkie dni..tak brakuje mi mojej Mamuni...czuję bez Niej tak wielką pustkę, nie wiem co z sobą zrobić...Wspomnienia Jej ostatnich dni życia podwójnie mnie katują...Też mam wyrzuty sumienia gdy za dużo się śmieje, bo przecież Ona nie żyje...choć wiem, że Ona by tego chciała-bym była uśmiechnięta. Ile bym dała, by przytulić się do niej choć na CHWILĘ... |
Temat: Czy chory powinien znać całą gorzką prawdę o chorobie? |
Moniusia
Odpowiedzi: 81
Wyświetleń: 32983
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-12, 15:31 Temat: Czy chory powinien znać całą gorzką prawdę o chorobie? |
Chciałabym napisać coś od siebie w tej kwestii. Hmm, zawsze kiedy wspominam wszystko czuję jakbym przechodziła to po raz kolejny. Jednak to forum mi pomaga. Na forum znalazłam się po śmierci mojej mamy. Zmarła niecałe 5 miesięcy temu mając 53 lata na nowotwór o niewiadomym pochodzeniu z przerzutami do wątroby. Od dnia diagnozy żyła jeszcze 3 tygodnie. Wszystko więc toczyło się błyskawicznie. Na początku gdy dowiedzieliśmy się, że jest tak chora każdy zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji, jednak każdy miał jakąś nadzieję w środku, że się uda. Jednak moja mamusia od pierwszego dnia mówiła, że " będzie musiała niedługo odejść".Była najsilniejszą kobietą jaką znam psychicznie. Każde jej słowa na temat śmierci, tego że umrze rozrywało moje serce na strzępy. Tłumiłam przy niej swój płacz, ból i cierpienie. Ona mimo wszystko widziała, co czuję. Byłyśmy niewykle związane ze sobą. Dwa dni przed śmiercią były w Bydgoszczy w Centrum Onkologii, gdzie posłano mamę na dalszą diagnostykę. Okazało się jednak, że tam leczą ludzi już zdiagnozowanych. Przebadano mamę i wysłano nas do domu, przedtem mówiąc tylko mi, że Jej stan jest bardzo ciężko, rokowania są bardzo złe. I pozostaje opieka paliatywna. Chciałam umrzeć, mój świat się zawalił,nie wiedziałam w którą stronę się udać wychodząc z gabinetu, aby mama nie widziała mnie zapłakanej. Schowałam się w ubikacji-płakałam w głos...Mój świat się zatrzymał, nie widziałam żadnego sensu w niczym. Po powrocie domu pojechałam do przychodni, by załatwić opiekę lekarską do domu. Trafiłam na Pana Doktora, który wykrył u mamy raka. Pamiętał ją, po wynikach które mu pokazałam i po moim słowym opisie Jej stanu lekarz dał Jej 3-4 miesiące życia. Wtedy też moja bratowa spytała lekarza, czy mama powinna wiedzieć...Że Jej zdaniem powinna...Lekarz odpowiedział, że można zapytać mamy o swoich rokowanich i wtedy powiedzieć to co mama chce usłyszeć. Jednak ja nie wyorażałam sobie tej sytuacji. Nie wyobrażałam sobie powiedzieć Jej, że odejdzie i musimy czekać na śmierć bo już nic nie da się zrobić...Mama doskonale zdawała sobie sprawę, że nie ma już szans..Ale dla mnie było to niewyobrażalne...Postanowiłam, że nigdy Jej tego nie powiem. Mamusia zmarła za dwa dni...Kontakt z Nią stawał się coraz słabszy, choć wiem że była świadoma gdy umierała. Nie wiem czy z mojej strony było egoistyczne to, że nie chciałam Jej o tym powiedzieć...po prostu wiem, że Ona czegoś takiego by mi nigdy nie powiedziała...
Ciężko było mi to napisać, choć to tylko skrawek tej trzytygodniowej tragedii, która działa się u nas w domu. Ale dziękuję, że mogłam się wygadać i że ktoś to przeczyta. |
|
|