1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Opamietajcie sie... |
Nadzieja
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 14611
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2010-12-02, 15:36 Temat: Opamietajcie sie... |
Przytaczacie tu pewne historie- i ja przytoczę. Zapewne pamiętacie Kasię- moją najdroższą przyjaciółkę (Katerina252). Zmarła 10 września 2009 roku na czerniaka. Chilę przed urodzeniem syna 10. marzec 2009 (równiutko pół roku...) usłyszała ze ma przed sobą pół roku życia może mniej... Pamiętacie jej walkę z chorobą, jej nadzieje... Nie chciała się poddać. Chciała życ dla swoich dzieci...
Wiadomość że nie zostało jej dużo czasu zmotywowała ja do działania- do walki o swoje życie- i przekonanie samej siebie ze dzieci bedą miały odpowiednią opiekę...
Pamiętam naszą rozmowę gdzie Kasia mi mówiła, ze o dzici się martwić w sumie nie musi- teściowa np świetnie sobie z nimi radzi...
Z jednej strony Kasia miała czas na próbę walki z rakiem, z drugiej str. wiedząc w jakiej jest sytuacji miała tą aby uporządkować conieco w swoim życiu (znów ryczę- ciągle myśle że Kaśka jest w domu i właśnie bawi sie z dzieciakami- wspomnienia są bolesne :( )
Moja mama chce wiedzieć co jest jak jest i gdzie jest- ale nie chce słyszeć "to już koniec" itp. Również motywuje sie do działania- ale również rozmawia ze mną np w co ją ubrac jak koniec nadejdzie- już wydaje mi różnego rodzaju rozporządzenia na przyszłość- wskazówki... Mimo ze jest w naprawdę odziwo świetnej formie!
Mnie wydaje się ze lekarze nie mówią wprost własnie dla tego ze "a moze pacjent woli nie wiedziec"... Jeżeli pacjent będzie chciał wiedziec zapyta- a przynajmniej powinien zapytać.
Rozmowy z lekarzami przy mojej mamie przebiegają inaczej- łagodnie , bez brutalnych szczegułów, rozmowy gdzie jestem tylko ja w gabinecie wyglądają zupełnie inaczej- bo lekarze już wiedzą że mi powinni przedstawić fakty i to robią.
Najważniejsze jest uszanowanie woli chorego... Nie naszej.
Czy nie było już tematu gdzie dyskutowaliśmy na temat wiedzy i nie wiedzy o chorobie? Wydaje mis ie ze tak |
Temat: Opamietajcie sie... |
Nadzieja
Odpowiedzi: 32
Wyświetleń: 14611
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2010-12-02, 10:46 Temat: Re: Opamietajcie sie... |
marek_max napisał/a: | Cytat: | Oczywiscie najpierw była chemioterapia, później amputacja a nastepnie radioterapia która zakończyła sie w lipcu 2007. We wrześniu 2007 już pojawił się nowotwór narządów kobiecych. Oczywiscie wycięto macicę, jajniki, i wszystkie przydatki, a następnie znów była chemioterapia.
Dzisiaj po wizycie u onkologa wiemy ze znów sie coś tworzy :(
Wynik markerów sięga ponad 100 :( |
|
Widze tu mój post przytoczony. Historia mojej mamy... (nie widze w nim zwiazku z oszukiwaniem w jakim jest stanie)
Więc tak- gdybym powiedziała stop , dość cierpień, nie jedziemy do szpitala na ostry dyżur tylko na serial do domu to mamy już by nie było. A w tej chwili jest w zaskakująco dobrej formie. Moge się cieszyc wszystkim razem z nią.
Skąd wiadomo gdzie granica przy której należy powiedzieć dość- dość szpitali, leczenia itd...
Walczy się puki jest szansa , puki jest nadzieja.
A ukrywanie przed chorym- są tacy którzy chcą wiedzieć i tacy którzy ne chca słyszeć tej najgorszej prawdy. Kiedy moja mama dwa razy umierała (!) nie powiedziałam jej że jest tak xle- wiedziałam ze nie chciała o tym słyszeć Ona sama zpewne się domyslała.
I wiem ze źle nie zrobiłam a przeciwnie.
W tej chwili moja mama sama stwierdziła
"jestem z Ani dumna- jednak wie co kiedy i jak..." odnosiło się to własnie do informowania jej o jej stanie. Teraz rozmawiałyśmy o tym, czy chciała by wiedzieć- Nie nie chciała by. Moze się domyślać ale nie chce o tym słyszeć- a mam przestać o nia walczyć dopiero w momencie kiedy będzie już naprawdę krytycznie...
Chciała bym zabrać mamę nad morze- tylko powiedz mi skad mam wziąść na to pieniadze? I czy mam zsotawić córkę samą w domu gdzie z nią też często po szpitalach jeżdze?
Fajnie się mówi...
Tyle rzeczy bym chciała zrobić- ale porpostu nie mogę- ja musze myśleć o mamie, o dzieciach i wielu innych sprawach.
U mamy jestem prawie cały czas- ten czas spędzamy na rozmowach, tego nam wcześniej brakowało, a teraz nadrabiamy go i chcemy nagadać się na zapas (o ile tak się da...)
Moja mama sama walczy, sama sie wkurza kiedy nie dostanie kolejnej chemii
Walczy jak lwica i nie ma zamiaru przestać.
Dla tego nie widze tu niczego co wiązało by historię mojej mamy z Twoimi słowami. |
|
|