1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Moja mama umiera |
agaok_kr
Odpowiedzi: 114
Wyświetleń: 68563
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-01-06, 21:27 Temat: Moja mama umiera |
[quote="agaok_kr"]Moja Mama choruje od maja 2012r. Zdiagnozowano drobnokomórkowy rak płuc, złośliwy w fazie rozsiewu. Od lipca wzięła w sumie 13 chemioterapii, rok temu kilkanaście naświetlań, ale mimo to przerzuty są na wątrobie, trzustce, aorcie, mózgu i oponach mózgowych, a nawet wycięto niewielki guzek z piersi, który również okazał się nowotworem. Właśnie w tym dniu kiedy go wycięli, Mama dostała pierwszego ataku padaczki - szpital, tomograf i nóż w plecy- mózg, guz i obrzęk w głowie, ucisk na układ nerwowy. Wiedzieliśmy skąd zawroty i ból głowy. To było jakiś miesiąc temu, a od dwóch tygodni stan pogorszył się drastycznie. Mama większość czasu leży, mało chodzi, jest bardzo słaba i w ogóle mało mówi. Jak dzwonię i pytam, to mówi że wszystko wiem, że tu boli, tam boli, raz mniej, a raz więcej. Jak jestem u niej, to przytulam ją i mówię, że kocham i nie wiem co więcej powiedzieć... Tata cały czas mówi, że będzie dobrze, że się polepszy, choć wszyscy w koło wiemy, że koniec coraz bliżej. Jeszcze ten wysadzony brzuch, pewnie woda się zbiera. We czwartek mama miała rezonans, we wtorek będą wyniki a potem wizyta u radiologa, może zaleci jakieś naświetlanie, ale czy to coś zmieni? Ja już sama nie wiem co o tym myśleć, czy wierzyć w cud czy pogodzić się i czekać najgorszego? W domu nikt nie rozmawia o śmierci z mamą, tata się wkurza jak coś wspomnę, z bratem jednak widzimy co się dzieje i wspieramy się. Chciałabym coś zrobić, cokolwiek, żeby móc pomóc, ulżyć, ale to nie wróci zdrowia. Zastanawiam się czy ja już sama nie popadam w obłęd, z jednej strony czekanie mnie dobija i myślę, że ona cierpi i może powinno się to już skończyć, a z drugiej mam wyrzuty sumienia, że tracę wiarę, bo przecież cuda się zdarzają i taki właśnie cud się wydarzy i jutro wstanie cała i zdrowa, jakby nigdy chora nie była... Trudno mi, bardzo mi ciężko, boje się, nie wyobrażam sobie, że może jej nie być.... Mamo kocham cię...
Mama zmarła 10 grudnia, byliśmy przy niej, wszyscy najbliżsi. Smutno i pusto. Gdy odchodziła, niebo słońcem ją witało. |
Temat: Moja mama umiera |
agaok_kr
Odpowiedzi: 114
Wyświetleń: 68563
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-11-02, 20:40 Temat: Moja mama umiera |
Moja Mama choruje od maja 2012r. Zdiagnozowano drobnokomórkowy rak płuc, złośliwy w fazie rozsiewu. Od lipca wzięła w sumie 13 chemioterapii, rok temu kilkanaście naświetlań, ale mimo to przerzuty są na wątrobie, trzustce, aorcie, mózgu i oponach mózgowych, a nawet wycięto niewielki guzek z piersi, który również okazał się nowotworem. Właśnie w tym dniu kiedy go wycięli, Mama dostała pierwszego ataku padaczki - szpital, tomograf i nóż w plecy- mózg, guz i obrzęk w głowie, ucisk na układ nerwowy. Wiedzieliśmy skąd zawroty i ból głowy. To było jakiś miesiąc temu, a od dwóch tygodni stan pogorszył się drastycznie. Mama większość czasu leży, mało chodzi, jest bardzo słaba i w ogóle mało mówi. Jak dzwonię i pytam, to mówi że wszystko wiem, że tu boli, tam boli, raz mniej, a raz więcej. Jak jestem u niej, to przytulam ją i mówię, że kocham i nie wiem co więcej powiedzieć... Tata cały czas mówi, że będzie dobrze, że się polepszy, choć wszyscy w koło wiemy, że koniec coraz bliżej. Jeszcze ten wysadzony brzuch, pewnie woda się zbiera. We czwartek mama miała rezonans, we wtorek będą wyniki a potem wizyta u radiologa, może zaleci jakieś naświetlanie, ale czy to coś zmieni? Ja już sama nie wiem co o tym myśleć, czy wierzyć w cud czy pogodzić się i czekać najgorszego? W domu nikt nie rozmawia o śmierci z mamą, tata się wkurza jak coś wspomnę, z bratem jednak widzimy co się dzieje i wspieramy się. Chciałabym coś zrobić, cokolwiek, żeby móc pomóc, ulżyć, ale to nie wróci zdrowia. Zastanawiam się czy ja już sama nie popadam w obłęd, z jednej strony czekanie mnie dobija i myślę, że ona cierpi i może powinno się to już skończyć, a z drugiej mam wyrzuty sumienia, że tracę wiarę, bo przecież cuda się zdarzają i taki właśnie cud się wydarzy i jutro wstanie cała i zdrowa, jakby nigdy chora nie była... Trudno mi, bardzo mi ciężko, boje się, nie wyobrażam sobie, że może jej nie być.... Mamo kocham cię...
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-11-02, 21:11 ]
Jeśli szukasz pomocy merytorycznej, załóż wątek w odpowiednim dziale.
Jeśli szukasz wsparcia psychologicznego - prosimy o wiadomość, wówczas stosowny wątek zostanie Ci wydzielony.
|
|
|