1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak piersi - przerzuty do kości |
agus_s_85
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 83590
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2009-12-16, 04:08 Temat: Rak piersi - przerzuty do kości |
Witam,
kam, życzę dużo siły i miłości bo ona jak już wspominałam działa cuda. Też przez to przechodziłam dlatego wiem jak Ci ciężko. Moja Mama też dowiedziała się tuż przed Świętami dlatego też potrafię sobie wybobrazić że nie będą one dla Was łatwe. Ale to Ty musisz dawać Mamie siłę i wiarę w to że będzie dobrze.
Wierzę że Wam się uda i jestem mocno z Wami.
Szczerze..., to czasem zazdroszczę Wam (tym którzy tu walczą o Mamy), bo macie o co walczyć. Mimo bólu, cierpienia, rozdarcia wewnętrznego czy warto. Mówie Wam warto! O każdą minutę, godzinę, dzień o życie. A mi tego brakuje, brakuje mi Mamy. Oczywiście że wolałabym żeby nie musiała walczyć, żeby była zdrowa ale dałabym wszystko żeby teraz była tu przy mnie...
....
....
...
Walczcie o życie Mam bo warto!
MIŁOŚĆ TO JEST TO, CO POZOSTAJE... |
Temat: Rak piersi - przerzuty do kości |
agus_s_85
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 83590
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2009-12-01, 01:56 Temat: Rak piersi - przerzuty do kości |
...pewnie że odrosną, lepsz, mocniejsze a czasem nawet w innym kolorze.
Wiem o tym bo mojej mamusi odrastały 3 razy. Jak tak czytam wypowiedzi z tego forum to przypomina mi się moja walka o mamę. Dziś wiem że warto walczyć o każdą sekundę jej życia. Moja mama walczyła 24 lata i mimo tragicznego końca jest największą BOHATERKĄ i ZWYCIĘŻCZYNIĄ dla mnie.Zaczęło się od raka piersi. W najmniejszym jego stadium. Prewencyjnie wycięto mamie węzły chłonne, które były czyste oraz podano naświetlania. To było 25 lat temu. Mama wyzdrowiała. Po 18 latach nagle zaczęłą drastycznie chudnąć z 70 kg na 41 kg. 2 miesiące trwało określanie tej tragicznej diagnozy - rak kości. Stwierdzony na podstawie biopsji i scyntygrafi kości. Rezonans magnetyczny ujawnił go w kręgosłupie i żebrach. Pytaliście o bóle... To nie... Mamę nic nie bolało. Na nogi podniosło ją rzeczywiście megace. Później chemia-czerwona. Sterydy i hormony. I nieustanna modlitwa. W takich momentach zaczyna się wierzyć. Jeśli chodzi o markery to bywało przeróżnie od liczonych w tysiącach na początku, kiedy jeszcze na szczęście nie wiedzieliśmy jakie są granice normy. Później spadały i rosły w granicach 60-90. O stan poniżej 30 chyba nie śmialiśmy prosić, ale o stabilizacje. Wiele razy utrzymywał się na poziomie 60 lub 45 i to był znak że choroba się zatrzymała. Wiem, że mojej mamie bardzo pomagały wyjazdy. Mój brat mieszkał w tym czasie w Niemczech i jak tylko sytuacja się stabilizowała mama wyjeżdżała do niego. Dostawała chemię i na 2 tygodnie wyjazd, poźniej kolejna chemia i cały czas tabletki. No i po jednym takim powrocie markery spadły do 30. To było święto. Nigdy więc nie zamykajcie świata przed swoimi mamami. Choroba pozwala czerpać z życia każdy, najdrobniejszy moment radości. Mama na wyjeździe zapominała o chorobie. Miała raka i jego przerzuty do tego reumatyzm, a jeszcze zajęła się swoją mamą chorą na alzheimera. Bała się każdego dnia i każdej wizyty u lekarza, ale walczyła. Rok temu mam umarła. Bardzo mi jej brakuje. Dlatego zaglądam jeszcze na takie fora. Ale wiem, że wsparcie rodzinne i miłość mogą zdziałać cuda
"Miłość to jest to, co pozostaje, gdy zabrane zostało już wszystko. Nawet nadzieja."
Pozdrawiam i ściskam wszystkie mamy. |
|
|