Znalezionych wyników: 9

Dzień dobry, guzów znalazło się kilka

Część to guzy olbrzymiokomórkowe pochewki ścięgnistej a część to olbrzymiokomórkowe . Drut został wyciągnięty aczkolwiek noga boli i bardzo ciężko się chodzi. W przyszły tygodniu mam usg i zobaczymy w jakim stanie są ścięgna.

Zuzanna dziękuję pięknie za odpowiedź. Zapomniałam chyba napisać w poście że poziom prolaktyny był sprawdzany i wyszedł idealnie. Stąd też mój niepokój. I dlatego też zapytałam na forum bo wszędzie gdzie czytałam taki wyciek spowodowany jest zaburzeniami prolaktyny. Jeśli chodzi o bolesność przed miesiączką to jest bardzo duża. W niektórych miesiącach aż tak boli że nie dam rady się umyć, o powiększeniu piersi nie mówię. Lekarka stwierdziła, że taka moja uroda..

I o to ginekologa prosić? Czy lekarza rodzinnego o skierowanie? Już widzę ich miny... przecież pani jest młoda...

Jednak mocno mnie martwi ten kolor płynu..

Witam od kilku miesięcy obserwuję ciemno zielony wyciek z prawej piersi.
Nie wycieka samoistnie dopiero po naciśnięciu.
Wygląda to tak jakby z jednego kanalika bo z innych wycieka jasno-żółtawy płyn (obydwu).

Badanie USG nic nie pokazało ( w mojej ocenie zostało przeprowadzone nie dokładnie, trwało 5 minut od wejścia do wyjścia).
Ginekolog zrobił badanie prolaktyny, która jest w normie.
Wysłał do endokrynologa bo nic więcej zrobić nie może.

Ciążą w 2010 roku, karmienie 3 ms. Dawno zakończone.

Terminy do endokrynologa są bardzo odległe a prywatnie mnie nie stać.
Więc pytanie czy się martwić i co ewentualnie jeszcze dalej robić?
O czym może świadczyć ciemny kolor tego płynu..

Proszę o odpowiedź.

Ahh... czyli pewnie tam będzie kości a ten obok pochewki... no szlag.
A no czuje się już teraz lepiej, na początku było strasznie, zwłaszcza że na mnie po operacji nic nie działa :( Ani tramal ani morfina i co pół godziny był ryk z bólu.. Na szczęście miałam cudowne panie pielęgniarki, które ze mną wytrzymywały w nocy i próbowały pomóc. Obecnie mam chodzić w sandale Barouka. Chyba tak to się nazywa. Zadrutowana. Za miesiąc do kontroli i prześwietlić kość i jeśli dobrze pójdzie to może będą wyniki ale raczej im zajmuje to bardzo długo.. Nauczyłam się już chodzić bez kul po domu także fizycznie nawet nie źle. Psychicznie trochę gorzej.

Jestem po 3 operacji. Przebiegła trochę inaczej niż była planowana ponieważ konieczny był przeszczep kości. Guzy znalazły się kolejne dwa. Jeden w kości a drugi poza nią. Ten drugi to olbrzymiokomórkowy pochewki ścięgnistej a ten pierwszy to nie wiem bo wyników jeszcze nie ma. Pytanie czy to może być olbrzymiokomórkowy kości? Przecież w kości nie ma pochewki, zeby był ten sam. Chyba że ja jakoś to źle rozumiem. Proszę o jakieś nakierowanie :?ale?:

Oczywiście że iść. U mnie cała rodzina nowotworowa: babcia rak piersi (40 lat), wujek dziadek rak płuc. drugi dziadek nowotwór kości, ciocia nowotwór narządów kobiecych. Ja mam 25 lat i nowotwór kości (łagodny) i GCT pochewek ścięgnistych. Też myślę nad zrobieniem badań genetycznych ale po operacji kolejnej. Czy jest się czego bać? Chyba zawsze się znajdzie coś. Tak czy inaczej jeśli lekarz polecił to bym zrobiła.

Dziękuję za odpowiedź. Mam jeszcze pytanie czy jest gdzieś w przepisach dotyczących Zielonej Karty wzmianka, że jeśli wycinek jest pobierany z tkanek miękkich to pacjent musi czekać w szpitalu na wynik histopatologii? Przy pierwszej operacji lekarze bardzo się spierali jeśli chodzi o tą kwestię. Finalnie stwierdzili, że jeśli wycinek pobierany był z kości to mogę iść do domu. Jeśli natomiast byłby z tkanek miękkich to muszę poczekać na wynik w szpitalu. Dla mnie to trochę niedorzeczne.

Kolejna sprawa czy powinnam przypominać lekarzowi o drugiej stopie? Powiedziałam mu o tym kilka miesięcy temu zrobił tylko rtg na którym nic nie było. Jednakże widać coś gołym okiem. Sam stwierdził, że zajmiemy się najpierw jedną nogą później drugą. Jednakże po wynikach ostatnich mam mieszane uczucia.

Witam ponieważ nie mogę znaleźć konkretnych informacji stwierdziłam że zapytam na forum. Jestem totalnie nowa i mam nadzieję, że wszystkie konkretne informacje będą zawarte w poście.
Otóż w czerwcu 2015 roku wylądowałam na SORze ze złamanym palcem stopy. Niby nic, gdyby nie fakt że nic konkretnego nie zrobiłam, żeby się złamał. Zrobili RTG i Pan doktor oświadczył że w kości jest jakiś guz i dlatego kość mogła samoistnie się złamać ( w 3 miejscach). Po konsultacji z ortopedą skierował mnie na zabieg w którym pobrał wycinek na badania histopatologiczne. Czekałam na wyniki ponad 2 miesiące bo próbki poszły do dokładniejszych badań (?) Tak czy inaczej dostałam informacje, że nie ma komórek złośliwych. W tym samym czasie z boku palca utworzył się kolejny guz. Już nie w kości. Lekarz stwierdził, ze to pewnie cysta i próbował zrobić punkcje. Niestety się nie udało więc po raz kolejny wylądowałam na stole operacyjnym i wyciętego gagatka. Gdy już były wyniki lekarz stwierdził, że niestety nie są. Powiedział, że jest złośliwy miejscowo (?). Na wyniku histopatlogii widnieje napis: guz olbrzymiokomórkowy pochewek ścięgnistych. W karcie informacyjnej lekarz napisał osteoklastoma. Za tydzień planowana jest kolejna operacja usunięcia tej części kości w której był poprzedni guz i wyczyszczenia miejsca przy stawie gdzie był guz nr2. I teraz moje pytanie czy powinnam się martwić? Trochę poczytałam w internecie i mam dość mocno mieszane uczucia. Żadnych dodatkowych badań nie robili, rezonansu, nie nic. Dodam jeszcze, że na drugiej stopie na 3 palcu mam z boku jakby 2 guzki pod skórą. Widać je gołym okiem. Lekarz stwierdził, że najpierw zajmiemy się jedną nogą a później drugą. Możliwe jest żeby to był ten sam guz? Pozdrawiam serdecznie.