1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak sutka przewodowy inwazyjny |
ewela.p
Odpowiedzi: 197
Wyświetleń: 75037
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2011-10-20, 15:51 Temat: Rak sutka przewodowy inwazyjny |
Asiu,
z tego co wiem to zarówno chemioterapia jak i radioterapia stanowią leczenie uzupełniające po leczeniu operacyjnym. Najpierw stosuje się chth, żeby zadziałać agresywnie i zapobiec lub zniszczyć komórki nowotworowe, które mogły przedostać się do krwi lub układu chłonnego, a rth stosuje się miejscowo - naświetla się miejsce po wyciętym guzie, żeby zapobiec rozsiewowi komórek, które mogły zostać niewycięte.
Wydaje mi się, że to jest normalne leczenie. Moja mama też miała być tak leczona. Najpierw chth potem rth a na końcu hormony. Skończyło się na tym, że przeszła 6 kursów chemioterapii AT, a teraz dostaje hormony (radioterapii nie było bo okazało się, że ma przerzuty więc naświetlania nie miały sensu, a ze względu na słabą morfologię kolejna chemia mogłaby ją zabić).
Moją mamę też bolały ręce, pękały naczynia i z każdą chemią coraz trudniej było się wkłuć bo żyły były bardzo słabe. Mimo, że to bardzo trudne, to chyba trzeba zacisnąć zęby i jakoś to przetrzymać bo najważniejsze, żeby leczenie przyniosło wyczekiwane efekty i żeby zniszczyć "potwora" dopóki jest na to nadzieja.
Co to włosów to podobno zarówno przy chemii, radioterapii jak i hormonach mogą wychodzić. Mojej mamie przy chth wyszły prawie wszystkie, pod koniec również brwi i rzęsy. Teraz bierze hormony i włosy jej odrastają (gęste i dość szybko) więc to chyba nie na reguły i pewnie każdy reaguje inaczej.
Pozdrawiam |
Temat: Rak sutka przewodowy inwazyjny |
ewela.p
Odpowiedzi: 197
Wyświetleń: 75037
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2011-09-26, 18:19 Temat: Rak sutka przewodowy inwazyjny |
Witaj Asiu,
przeczytałam dziś pierwszy raz Twój wątek. Historia choroby mojej mamy jest bardzo podobna. Też robiła mammografie, która nic nie wykazała, właściwie to wykazała, ale lekarz źle ją opisał. To było w kwietniu 2010. W lutym 2011 przypadkowo (była w szpitalu po zapaleniu płuc) zdiagnozowano u mojej mamy guz wielkości 35mm. Przeszła lewostronną mastektomię. Już wtedy stan był poważny. Przeszła chemioterapię, teraz bierze hormony. 15 września 2011 dowiedzieliśmy się, że ma przerzuty do płuc i kości. Mój świat runął. Życzę Tobie i Twojej mamie dużo siły i wytrwałości. Trzeba walczyć do końca. Mimo, że moja mama nie ma szans na wyleczenie, ja cały czas walczę i szukam lekarza, który choć trochę będzie mógł nam pomóc. |
|
|