1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
hasi2105
Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 703879
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-11-09, 13:19 Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?... |
Od ponad 1,5 miesiąca czytam Wasze wypowiedzi, wylałam morze łez czytając to forum, cichutko przygotowałam się na śmierć Taty a tak naprawdę na śmierć mojego przyszłego teścia.
Piszę Taty bo dla mnie był Tatą , najwspanialszym człowiekiem jakiego poznałam w swoim życiu. Tata walczył z rakiem od 2009 roku, miał mięsaka, lekarze usnęli go i przez dwa lata był spokój, myśleliśmy że udało nam się zwyciężyć. Tego roku okazało się że rak powrócił, przerzuty do płuc, jedna, druga operacja, chemia , naświetlania …po prostu walka! skończyło się na przerzutach do mózgu.
Miesiąc temu Tata miał atak padaczki, zabrano Go do szpitala, od tego momentu Tata już nie wstawał, nie był w stanie przełykać, już prawie nic nie mówił. Jego ostatnie świadome słowa to zabierzcie mnie do domu. Ten miesiąc zostanie w mojej pamięci do końca życia, najpierw moja walka o to aby nie oddawać Taty do hospicjum, wszyscy znajomi mówili oddajcie Tatę do hospicjum , nie dacie sobie rady, mój narzeczony sam zaczął szukać hospicjum, w końcu po długich wojnach stanęło na tym iż zabieramy Tatę do domu.
Tak krótko był z nami bo tylko przez 7 dni
Przez pierwsze dwa dni karmiłam Tatę, ponieważ nie był w stanie przełykać, miał płynną dietę, leki podawane były wraz z jedzeniem. Jego stan nawet się poprawił, próbował mówić, był kontaktowy. Trzeciego dnia nie chciał jeść, pić, nie byliśmy w stanie podać leków, dzięki forum wiedziałam że mamy Go nie zmuszać do jedzenia, ze tak już będzie. Wbrew temu iż nie pił, oddawał bardzo dużo moczu, miał bardzo mocny intensywny zapach. Na nogach pojawiły się plamy, jakby krew się zatrzymała. Jego stan z godziny na godzinę się pogarszał. Przyjechała p. doktor z hospicjum podała zastrzyk i powiedziała ze jest to już stan agonalny, ze jest to kwestia może godzin. Ale Tata nadal był z nami, kolejnej nocy jego oddech stał się chrapliwy bulgotał, oddychał tak przeraźliwie głośno że było słychać oddech w drugim końcu mieszkania, mieliśmy wrażenie że utopi się w swojej wydzielinie, wezwaliśmy pogotowie. Chciałam tylko aby podali morfinę ,za to narzeczony upierał się ze mają Tatę odessać, sprzeciwiałam się bo wiedziałam ze to nie będzie na długo a tylko sprawi to Tacie ból i tez tak było, nie mogłam patrzeć jak wpychają Mu tą rurkę na siłę do przełyku. Pomogło na 15 minut. Przez ten cały czas Tata był ciepły, ani stopy ani dłonie, nie były zimne! W przeddzień śmierci (około 20 godz. przed )Tata dostał temperatury 40 stopni, nie dało jej się niczym zbić i pomimo tego iż miał wysoką temperaturę jego ciało było zimne natomiast dłonie i stopy nie. Robiliśmy zimne okłady w pachwinach aby Mu ulżyć, To było straszne, ta nie moc, walka z nienaturalną reakcja ciała, okładaliśmy mokrymi ręcznikami Jego zimne ciało, które w środku się paliło. Do tego miał silne drgawki, wyłam i modliłam się do Boga aby zabrał Tatę , żeby już nie cierpiał!!! Wg instrukcji p. doktor podawałam Tacie morfinę co 4 godz. ale w nocy był moment że po 2 godz. morfina już nie działała, całą noc siedziałam przy Taty łóżku trzymając Go za rękę pilnując czasu aby podać kolejną dawkę morfiny aby nie czuł bólu, po 2-ej w nocy kiedy podałam kolejną dawkę Tata już tylko leżał, jego oddech przestał być już tak chrapliwy, przestał bulgotać , co jakiś jeszcze czas miał drgawki ale już nie tak silne no i cały czas temp. 40 stopni. Jego oddech robił się coraz wolniejszy i wolniejszy i przyszedł ten moment , nie wiem jak i dlaczego ale czułam że jest to ostatnia chwila, zdążyłam tylko zawołać śpiącego obok na sofie narzeczonego żeby wstał bo Tata umiera, uklęknął obok łózka, położył rękę na Tacie, powiedzieliśmy tylko Kochamy Cię bardzo Tatusiu, po czym Tata mocno westchnął i zgasł jak świeczka.
[ Dodano: 2012-11-09, 13:58 ]
Trzy dni przed śmiercią
Tata przestał jeść i pić,
był pobudzony, próbował wstać pomimo tego że jedna część ciała była niewładna
oddawał bardzo dużo moczu który miał bardzo intensywny zapach
Dwa dni przed
do pozostałych objawów doszedł bardzo głośny, chrapliwy, bulgoczący oddech, tętno 120, twarz miała szaro-siny kolor, bardzo wyostrzyły się rysy, zapadły się policzki, oczy zrobiły się zakrwawione, ale suche, Tata prawie w ogóle ich nie zamykał. Nie było już z nim żadnego kontaktu.
20 godz. przed śmiercią:
Pojawiła się 40 stopniowa gorączka , której nie dało się niczym zbić, pomimo okładów i podawanych leków.
Występowały Drgawki
Jakieś 10 godzin przed odejściem Tata przestał być pobudzony, 8 godz. przed śmiercią przestał już tak głośno bulgotać- oddychać, pojawiły się już większe przerwy w oddechu, W ostatnich godzinach był całkowicie spokojny oddech stał się wolniejszy, aż całkowicie zanikł |
|
|