1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Zycie po śmierci ukochanej osoby...jak dalej żyć? |
jola11
Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 24901
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-03-28, 23:08 Temat: Zycie po śmierci ukochanej osoby...jak dalej żyć? |
Od kilku dni jestem po raz pierwszy od pogrzebu mamy w domu rodzinnym (mieszkam 400 km stąd). Tutaj brak mamy jest odczuwalny bardziej. Gdzie nie spojrzę widzą ją, słyszę jej głos. Ten dom zawsze tętnił zyciem dzięki niej. Teraz jest tutaj tak strasznie pusto. Niby ten sam dom, a jednak zupełnie inny. Tak bardzo mi jej brakuje i tak strasznie za nią tęsknię. Cały czas chce mi się płakać. W ciągu dnia powstrzymuję łzy, bo tacie jest wystarczająco trudno i nie chcę, by widział moje łzy. Wie, że mnie też jest ciężko, bo rozmawiamy o mamie, o tym, jak bardzo nam jej brakuje i obojgu łza się w oku kręci. Jednak nie chcę by widział moją rozpacz i to, jak bardzo moje serce jest rozdarte. Na płacz pozwalam sobie, kiedy tata już śpi. W łazience nadal wisi szlafrok mamy. Sprzątając łazienkę, nie byłam w stanie zabrać go do prania, więc zostawiłam na wieszaku. On nadal pachnie mamą, więc wieczorami wtulam się w niego i płaczę. Wtedy przez chwilę czuję bliskość mamy i wydaje mi się, że ona zaraz przyjdzie i powie, żebym nie płakała, bo ona tu jest.
Trudno mi sobie wyobrazić dalsze życie, czy chociażby zbliżające się święta. Jak mam usiąść przy świątecznym stole, przy którym mamy nie będzie? |
Temat: Zycie po śmierci ukochanej osoby...jak dalej żyć? |
jola11
Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 24901
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-03-23, 01:24 Temat: Re: Zycie po śmierci ukochanej osoby...jak dalej żyć? |
Joasia51 napisał/a: | A teraz po miesiącu....jest coraz to gorzej. |
Moja mam umarła dzień przed Twoim mężem, 24.02. U mnie też jest coraz gorzej. Wcześniej chyba był szok i niedowierzanie w to, co się stało. Teraz dociera do mnie, że wszystko się zmieniło i że nigdy już nic nie będzie takie samo. Z każdym dniem tęsknię za nią coraz bardziej.
Przeraża mnie perspektywa wyjazdu do domu rodzinnego na święta. Cały dom, to była mama. Wszystko ją tam przypomina, gdzie nie spojrzę, to ją widzę - kochającą, uśmiechniętą, troszczącą się o nas i tak strasznie boli, że ten obraz jest tylko wspomnieniem. Najchętniej zostałabym na święta u siebie i je przespała, ale nie mogę tego zrobić tacie, bo on tam w tym domu jest teraz sam i każdego dnia odczuwa namacalnie brak osoby, z którą spędził ponad 40 lat. Tato do mnie na święta nie przyjedzie, bo nie wyobraża sobie by w te dni nie odwiedzić cmentarza.
Nie wiem, jak dalej żyć. Na razie skupiam się na tym by przetrwać każdy kolejny dzień, by rano wstać z łóżka, zmierzyć się z tym, co konieczne, a wieczorem położyć się i zasnąć (a z tym nie jest łatwo bez leków). Nie wiem ile czasu zajmie mi nauczenie się życia z tą raną, bo wiem, że czas nie goi ran a jedynie uczy nas z nimi żyć. |
|
|