Autor |
Wiadomość |
Temat: Czekając na wyniki... |
vicctory
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 5200
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-03-09, 21:27 Temat: Czekając na wyniki... |
JustynaS1975, dziękuję - porównanie statystyki do średniej krajowej mnie przekonało
majkelek, właśnie tego mi zabrakło: nadziei i odwagi...
Oczywiście już się poprawiam... i omijam medyczne książki... to lekarze są od medyczenia, ja jestem od zdrowienia
Pozdrawiam serdecznie moje aniołki podnoszące moje skrzydełka, gdy te zapominają latać |
Temat: Czekając na wyniki... |
vicctory
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 5200
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-03-09, 11:38 Temat: Czekając na wyniki... |
No to mnie naszło, żeby iść do biblioteki i sobie poszukać odpowiedzi i może nadziei... No to sobie poszukałam... Efekt odwrotny do zamierzonego... Wg klasyfikacji zdiagnozowałam sobie stopień zaawansowania IVa ... no i kaplica...
Czuję się świetnie... a książka mi mówi, że umieram... szlag by to trafił. Nie wiem czy krzyczeć na siebie, że zachciało mi się dociekać, czy zacząć się pakować... nie ogarniam :( |
Temat: Czekając na wyniki... |
vicctory
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 5200
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-03-08, 21:54 Temat: Czekając na wyniki... |
Dziękuję
merytorycznie piszę tutaj:
http://www.forum-onkologi...wego-vt5018.htm
Staram się tam nie umieszczać mętliku w głowie a tutaj nie bazgrzyć medycznym bełkotem.
Najgorsze na chwilę obecną jest dla mnie czekanie... na kolejne wyniki określające stopień zaawansowania i decyzję odnośnie leczenia...
Tak sobie myślę, że każdy dzień jest na wagę złota i już bym chciała działać, a z drugiej strony... nic nie dzieje się przypadkiem... np. dzięki odwołaniu wizyty z braku wyników poszłam sprawdzić jeszcze ząbki i okazało się, że mam dwa do robienia, więc jest czas żeby zabezpieczyć troszkę się przed radioterapią....
Kiedy pani onkolog powiedziała, że chce mnie leczyć radykalną radiochemioterapią ucieszyłam się, ale teraz zastanawiam się czy może trzeba było iść pod nóż? Przynajmniej coś by się działo...
Wykańcza mnie to czekanie i nic nie robienie... bezradność to najgorsze co na chwilę obecną przeżywam...
Dobrze, że nie jestem sama
Pozdrawiam gorąco
[ Dodano: 2012-03-08, 21:56 ]
majkelek apropo, fajny pies |
Temat: Czekając na wyniki... |
vicctory
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 5200
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-03-08, 18:02 Temat: Po diagnozie... |
Po diagnozie...
Strach, panika... obłęd.
Nie potrafię poukładać sobie tego wszystkiego... Milion myśli krąży i ciąży. Są momenty kiedy to wszystko wydaje mi się czymś nieznaczącym, czymś co jest obok mnie. W ciągu minuty kilka razy mam ochotę walczyć i tyle samo razy poddać się.
Ufam lekarzom i za moment nie widzę w nich sojuszników...
Sama siebie nie rozumiem. |
Temat: Czekając na wyniki... |
vicctory
Odpowiedzi: 11
Wyświetleń: 5200
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-02-13, 14:39 Temat: Czekając na wyniki... |
Witam,
w zasadzie długo zastanawiałam się czy w ogóle napisać. Jeszcze nie mam wyniku, więc nie wiem czy moje emocje dotyczą w sensie bezpośrednim choroby nowotworowej.
Od biopsji mija drugi tydzień. Nie wiem z czym mam do czynienia, bo wyników nie ma.
Ogólnie staram się nie panikować, ale dobija mnie to czekanie. Wyniki miały być w czwartek. Dzwoniłam - nie było. Myślę - OK. W piątek - dalej nie ma. Wzięłam to za dobrą kartę - przynajmniej spokój na weekend. Dziś dzwonię po raz kolejny - i znowu nic.
Na zewnątrz staram się zachowywać spokój. W środku jednak stres mnie rozwala.
Przypomina mi się choroba i śmierć mojego Taty i czuję dokładnie to samo - NIC. Totalna obojętność. Niby wiem, że w takiej sytuacji mam prawo się bać i to uczucie normalnie towarzyszy, ja jednak na rozum to wiem, na serce nie.
Tylko organizm coś ciągle sygnalizuje. Cały weekend przełaziłam w piżamie, spałam do południa... dzisiaj w pracy nie mogę się skupić... ale ogólnie na zewnątrz - Wszystko OK!
Chciałabym przeżyć ten strach, móc się wypłakać, ale nie potrafię. Blokuję się mimo woli. Może zbieram siły jakby były potrzebne... po diagnozie... Jak mogę sobie pomóc, bo czuję, że to mi szkodzi...
Staram się nie zwariować...
Pozdrawiam
vicctory |
|