Znaleziono 1 wynik

Witam,

Ekonomia w medycynie to bardzo szerokie zagadnienie. Wytłumaczenie ceny leków jest jednak bardzo proste a dla wielu wciąż zbyt trudne do zrozumienia. Z czego to wynika? Nie mam pojęcia. Najbardziej prawdopodobną przyczyną jest wciąż bardzo słabe wykształcenie większości Polaków, inną rolę odgrywają atakujące zewsząd mity i zabobony w które spory odsetek ludzi bezgranicznie wierzy.

Odpowiedź na pytanie - skąd taka cena leków? Odpowiedź ta jest banalnie prosta. Odkrycie nowego leku to praca kilkudziesięciu naukowców, którzy w przeciągu kilku lat badają ogromną liczbę związków chemicznych, uzyskują je na drodze wielu kosztownych reakcji chemicznych aż w końcu odnajdują potencjalnych "kandydatów" na leki. Przyjmując bardzo szacunkową analizę, że każdy z 20 badaczy zarabia 10 tyś zł miesięcznie, uzyskanie nowego leku w przeciągu 5 lat kosztuje (wypłaty) firmę farmaceutyczną 2 miliony 400 tyś zł w ciągu tego okresu. Zakup reagentów, aparatury, substratów do reakcji i opłacenie kolejnych specjalistów, którzy będą produkować ten lek niech pochłonie kolejne 3 miliony zł rocznie. Badania kliniczne to niezbędny krok we wprowadzeniu leku do stosowania w praktyce klinicznej. Ocena skuteczności działania leku u jednego choreg to załóżmy 50 tyś zł. Takich chorych bada się około 100 - suma? 5 milionów złotych. W sumie wynalezienie i wyprodukowanie leku w ciągu roku niech pochłonie - zaokrąglijmy 10 milionów złotych. I teraz najważniejsze. Wyprodukowany lek w ciągu roku zakupi 30 tyś pacjentów na całym świecie (tych, którzy chorują na "popularny" nowotwór i wielu z nich leku potrzebuje). Cena jednostkowa wyniesie więc ok. 340 zł. Nie jest to wiele - trzeba to przyznać. Co jednak w sytuacji, gdy owy lek będzie przeznaczony maksymalnie dla 20 chorych, którzy chorują na bardzo rzadko nowotwór? Rachunek jest bardzo prosty - cena jednostkowa leku wyniesie ok. 0,5 miliona złotych. Jest różnica? Zasadnicza. Po prostu bardzo trudno sobie uzmysłowić jak wielkim kosztem jest wyprodukowanie leku. Nie zaprzeczam - wciąż bardzo duży udział ma własny zysk firmy - nikt przecież nie działa pro publico bono bo każdy musi za coś żyć. Ten sam przykład można odnieść do każdej dziedziny życia. Firma produkująca część samochodową, która wymieniana jest w 1000 aut miesięcznie, jeśli koszt zaprojektowania tej części wynosi 10000 zł jest w stanie ustalić cenę tej części na powiedzmy 20 zł bo wie, że inwestycja w badania się opłaciła i będzie przynosić zyski. Co jednak, gdy cena "wynalezienia" będzie taka sama a część zostanie sprzedana jedynie do jednego auta? Jej cena na rynku będzie oscylować w granicach powyżej ceny jej zaprojektowania tj. 10000 zł. A to jedna i ta sama część! Warto czasem wziąć pod uwagę, że nikt nie będzie pracował wyłącznie dla pracy i jeszcze do tej pracy dokładał. I fakt, faktem, że tu nie chodzi o byle auto ale o ludzkie życie. Ale niestety ekonomia wyznacza granice, które nie biorą pod uwagę niczego innego niż rentowności przedsięwzięcia.

Pozdrawiam