Zaledwie 2 tyg temu dowiedziałam się o guzie na płucu który ma moj dziadek. Guz ten ma ponad 30 mm i ma jakieś powiązanie z węzłami chłonnymi . Nie znam sie na tym bo nie jestem lekarzem ale bardzo sie martwię a wszystko co przczytałam na stronach internetowych bardzo mnie przeraziło . Zupełnie nie wiem co robić. Dziadek ponad 3 lata temu rzucił palenie i był pod kontrolą lekarza. Kaszel miał zawsze ale od jakiegoś czasu znacznie sie pogorszył gdyż dziadek miał w grudniu zapalenie płuc i od wtedy właśnie wszystko się wyjaśniło.
Dziadek wrócił dzisiaj ze szpitala w Prabutach po tygodniu, gdzie miał robione różne badania m.in bronchoskopie ale żadnych konkretnych informacji nie ma. Podsumowując zrobili badania, dali mu wypis ze szpitala i powiedzieli że dalej ma być leczony onkologicznie. Juz pomine fakt że jest to szpital specjalistyczny i tych lekarzy onkologów chyba tam nie brakuje wiec nie rozumiem dlaczego wysłali dziadka do domu zamiast przenieść na oddział onkologiczny?! Bardzo sie martwię bo czas ucieka i nie wiadomo co dalej . Dziadek nie dostal nawet skierowania do szpitala onkologicznego więc musiał sam sie umówić na wizyte u onkologa na którą idzie w poniedziałek i potem dopiero będzie można robić coś dalej .
Strasznie się martwię bo to wszystko się tak przeciąga od lekarza do lekarza zamiast podjąć konkretne działania. Wiem tyle że operacja nie wchodzi w gre.
Prosze doradźcie coś ! :(:( Nie mam już sił a dziadek kompletnie się załamał
Po pierwsze wiem, że to niełatwe, ale postaraj się zachować spokój. Wklej wypis ze szpitala, w którym zawarte są wyniki badań, bez danych osobowych dziadka, oraz lekarzy. Są tu na forum doswiadczene i pomocne osoby, które ukierunkują Cię w dalszych działaniach.
Pozdrawiam
monisia90nika, czy oczekujesz od nas pomocy pod kątem polecenia onkologa w Trójmieście (to sugeruje tytuł Twojego wątku), czy też odnośnie choroby i leczenia?
Jeśli to pierwsze, wątek zostanie przeniesiony do odpowiedniego działu (Centra onkologii, szpitale, leczenie). Jeśli to drugie - zapoznaj się najpierw z tym postem: Jak zadać na Forum pytanie by uzyskać POMOCNĄ odpowiedź? i zastosuj do wskazówek w nim zawartych.
Pozdrawiam.
witam .
Bardzo prosze o interpretacje wynikow bo bardzo sie martwię a jak to zobaczyłam to już zupełnie jestem przerażona.. Musze koniecznie wiedzieć na czym stoimy i jak wygląda sytuacja, ale teraz naprawdę sie załamałam. Prosze powiedzcie że przesadzam.. ;( Tylko tyle chce usłyszeć.
Mój dziadek ma 64 lata, ponad 3 lata nie pali. Trafił na tydzień do szpitala, wyszedł wczoraj z tymi wynikami i powiedziano tylko że ma się leczyc onkologicznie i dali wypis do domu co wydaje mi się śmieszne bo w tym szpitalu w którym był onkologów nie brakuje. Co dalej robić? Bo póki co wyniki sa a stoimy w miejscu a czas ucieka dlatego bardzo się martwię . . :(
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-02-05, 23:22 ] Masz już swój wątek na Forum - nie ma potrzeby zakładać nowego i jest to niezgodne z Regulaminem Forum, jaki zaakceptowałaś w momencie rozpoczęcia korzystania z zasobów Forum.
Wątki scalone.
Prosze powiedzcie że przesadzam.. ;( Tylko tyle chce usłyszeć.
W takim razie mamy się wypowiedzieć na bazie wyników czy nie?
Pytam, bo nie zawsze każdy chce słyszeć wszystko, natomiast my stoimy na stanowisku, że jeśli tu jesteś - chcesz wiedzieć. Tak więc prosimy o odpowiedź.
Prosze powiedzcie że przesadzam.. ;( Tylko tyle chce usłyszeć.
W takim razie mamy się wypowiedzieć na bazie wyników czy nie?
Pytam, bo nie zawsze każdy chce słyszeć wszystko, natomiast my stoimy na stanowisku, że jeśli tu jesteś - chcesz wiedzieć. Tak więc prosimy o odpowiedź.
Ok, ale nie pisz z włączonym CapsLockiem (WIELKIMI literami).
Niestety stwierdzono zaawansowanego płaskonabłonkowego raka płuca lewego, z rozpadem, z przerzutami do płuca prawego oraz masywnymi przerzutami do węzłów chłonnych.
Jeśli stan pacjenta na to pozwoli, zastosowana zostanie zapewne chemioterapia - jednak będzie to leczenia paliatywne, a więc nie prowadzące do wyleczenia, a zmniejszające dolegliwości pacjenta wynikające z choroby i przedłużające życie.
Musicie udać się do Poradni Onkologiczne, gdzie lekarz zapewne skieruje pacjenta na oddział w celu rozpoczęcia leczenia.
Ok, ale nie pisz z włączonym CapsLockiem (WIELKIMI literami).
Niestety stwierdzono zaawansowanego płaskonabłonkowego raka płuca lewego, z rozpadem, z przerzutami do płuca prawego oraz masywnymi przerzutami do węzłów chłonnych.
Jeśli stan pacjenta na to pozwoli, zastosowana zostanie zapewne chemioterapia - jednak będzie to leczenia paliatywne, a więc nie prowadzące do wyleczenia, a zmniejszające dolegliwości pacjenta wynikające z choroby i przedłużające życie.
Musicie udać się do Poradni Onkologiczne, gdzie lekarz zapewne skieruje pacjenta na oddział w celu rozpoczęcia leczenia.
Z tego co przeczytałam widzę że sytuacja wygląda bardzo poważnie ,naprawdę jestem przerażona... Na czym polega to leczenie paliatywne ? Czy dzięki temu choroba nie będzie sie dalej rozwijać? ?
Mam wielki żal że dopiero teraz dowiedzieliśmy się o chorobie gdy jest już ona w takim zaawansowanym stopniu.. Dziadek odkąd przestał palić był cały czas pod nadzorem pulmunologa więc dziwie się że wcześniej ten "lekarz" niczego nie wykrył .. No tak nasza służba zdrowia pozstawia wiele do życzenia. Przecież takie guzy nie rozwijają się z dnia na dzień ? Bardzo mnie ciekawi kiedy już mogły się pojawić..
Zapisałam dziadka dzisiaj do szpitala Onkologicznego w Gdyni , gdzie mamy przyjechać czwartek 13.02 akurat to dzień dziadka urodzin ..
Mam wielki żal że dopiero teraz dowiedzieliśmy się o chorobie gdy jest już ona w takim zaawansowanym stopniu.. Dziadek odkąd przestał palić był cały czas pod nadzorem pulmunologa więc dziwie się że wcześniej ten "lekarz" niczego nie wykrył .. No tak nasza służba zdrowia pozstawia wiele do życzenia. Przecież takie guzy nie rozwijają się z dnia na dzień ? Bardzo mnie ciekawi kiedy już mogły się pojawić..
Zapisałam dziadka dzisiaj do szpitala Onkologicznego w Gdyni , gdzie mamy przyjechać czwartek 13.02 akurat to dzień dziadka urodzin ..
Nie powinnaś mieć żalu do lekarzy, że nie wykryli wcześniej nowotworu. Mój tata po zaprzestaniu palenia przez wiele miesięcy brał udział w badaniu klinicznym mającym na celu szybkie wykrycie ewentualnych guzów. Mimo to guz się pojawił. Rósł ok. 1mc3 miesięcznie. Żeby móc go uchwycić małego, musiałby mieć TK co 2-3 tygodnie.
Poza tym rak płuc nie jest uleczalny. Jeden zabija po kilku miesiącach, inny po kilku latach.
[Odpowiedzi na posta (z wyjaśnieniem, iż rak płuc JEST wyleczalny i od czego to zależy) przeniesiono tutaj / Administrator]
Poza tym - cytując słowa mojego taty - palacz z 40 letnim okresem palenia paczki lub więcej papierosów dziennie powinien spodziewać się, że zapadnie na nowotwór płuc. Wiem, że to nie przesądza, ale w większości przypadków tak właśnie jest ...
Przykro mi, że Twojego dziadka to spotkało. Mój tata wykrył guza relatywnie szybko, bez przerzutów, żyje już rok, ale to jego "ostatnia prosta". Zakończyli leczenie, a guz jak był, tak jest, teraz zapewne będzie się rozsiewał.
Mój wujek chodził z guzem i przerzutami do chyba wszystkich narządów bez żadnej świadomości, że ma raka. Nie miał praktycznie objawów. Dopiero, jak mu się złamał kręgosłup dowiedział się, co jest tego przyczyną. Trzy tygodnie później umarł ...
_________________ "Wiele rzeczy można teraz odłożyć. Wiele może poczekać, ale czasu, który jest jeszcze nasz, wspólny - odłożyć na później nie można."
Słyszałam od znajomych ale również znalazłam wiele informacji na stronach internetowych na temat witaminy b 17 i kapsaicyny , podobno te dwie rzeczy pomagają w walce z rakiem ?? To prawda ? Osoby które walczą z tą paskudną chorobą na pewno o tym słyszały .. Czy to faktycznie może pomóc ???
Byliśmy u lekarza onkologa jakis miesiąc temu -tak jak najszybciej się dało. Lekarz ten zlecił zrobienie badania PET gdzie w Gdańsku trzeba było czekać tydzien na wykonanie go , jednak na wynik kolejne 2 tygodnie . Wynik był dopiero w ten poniedziałek a jutro dziadek z tym wynikiem idzie do onkologa . Wczoraj dziadek gorzej się poczuł na tyle źle że trzeba było wezwać pogotowie. Lekarz ten powiedział czy my jako rodzina zdajemy sobie sprawę z tego że dziadek walczy o każdy dzień ????!! Oniemiałam z wrażenia . Zaczełam sie zastanawiac czy to badanie PET zlecone przez onkologa to tylko takie tam dodatkowe badanie które i tak niczego nie wniesie i kazał je wykonac z myślą że i tak nie bedzie w stanie nic więcej zrobić ?Bardzo mnie to zastanawia.. Ta cała sytuacja spędza mi sen z powiek ...Ciagle tylko czekanie i czekanie.. Ile można czekać i na co ?! na CuD?! bardzo się boje jutrzejszej wizyty i chce żeby ci lekarze w końcu zaczeli coś robić bo chyba z nerwów rozniose jutro ten szpital!! Odnosze wrażenie że dziadek jest coraz słabszy , gdzie jeszcze niedawno był w pełni sił i nic nie wskazywałoby na to że jest tak chory ... Tyle planów ,tyle rzeczy ma jeszcze do zrobienia ,tyle rzeczy które zaczął robic a jeszcze nie dokończył .. Na co dzień widze mnóstwo ludzi w wieku 70-80 lat którzy sa w niezłej formie i mają jeszcze tyle sił do życia , a dziadek ma dopiero 64 lata , nie 80.... :(
założyłam tu wątek dokładnie 2 lata temu bo tyle też czasu trwała nasza walka ...
... powiedziałabym bitwa największa jaką musiałam stoczyć w swoim życiu ..
wtedy jeszcze nie wiedziałam co oznacza nazwa LECZENIE PALIATYWNE.. wtedy jeszcze nie wiedziałam wielu rzeczy a dzisiaj moje serce pęka z bólu i przerażona jestem jak widzę jak wiele stron z podobnymi wątkami przewija się na tym forum..
To nieprawda jak ludzie mówią , że czas leczy rany , czasami są takie rany ktorych nie jest w stanie wyleczyć nic.
2 lata temu dowiedziałam się że moj dziadek najlepszy jakiego w życiu miałam ma raka płuc. Dziadek 13.02.2016 obchodził swoje 67 urodziny i tego samego dnia mnie opuścił .. zmarł w swoje urodziny ! Nie potrafie zrozumieć tego, że człowiek całe życie pracuje i potem musi umrzeć i tak właściwie nic z tego życia nie ma! Nie rozumiem tego że ludzie odbieraja sobie życie a czlowiek który chce życ musi umrzeć.. Nic nie jest w stanie opisać tego bólu jakim jest stara osoby która się kocha i osoby która była ze mna prawie całe moje życie . Takiej która dawała mi przykład, była moim priorytetem i wiele mnie nauczyła. Nikt mi nie powie że nałóg ..ze tego nie da sie przezwyciężyc.. Wiem że jesli moj dziadek potrafił przestac palić papierosy to każdy , absolutnie każdy tez byłby w stanie tego dokonać! Ważne żeby zrobic to kiedy jeszcze jest co ratować , gorzej gdy jest za późno tak jak było w naszym przypadku bo dziadek dowiedział się ze jest chory gdy miał juz zawansowanego raka płuc. I pamiętam jak dzisiaj i zawsze będe pamietać nasza walke z lekarzami i szpitalami i wiecznie problematyczną polską służbę zdrowia. Z jednej strony błąd lekarzy (mogli to wykryc wczesniej ) z drugiej strony osoba która pali nie myśli o konsekwencjach , o sobie i swojej rodzinie która potem tak cierpi !! Nie potrafiłam sobie wyobrazić tego dnia kiedy będe musiała się pożegnać.. nie umiałam .. teraz wiem że za każdym razem kiedy będe na cmenatrzu bede zalana łzami bo nie potrafie inaczej. Nic nie jest w stanie opisać tego bólu. . Mam żal do całego świata , tak jak zawsze byłam wierząca i chodziłam do kościoła tak teraz przestłam wierzyc we wszystko . Mam wierzyć ze kiedys spotkamy się w niebie?? skoro wiem że już nigdy nie bedziemy mogli porozmawiać i do końca życia będe myślała o tym o czym nie zdążylismy porozmawiać , o pytaniach których nie zdążyłam zadać dziadkowi.. Słyszałam z kazdej strony i słysze to czesto co chwile przypadki że ktos choruje na raka -ale nigdy nie pomyślałabym ze moją rodzine również to spotka a jednak spotkało ...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum