U mojego dalekiego krewnego w ub. tygodniu zdiagnozowano guza trzustki (D48.3). Ma on w tej chwili 75 lat.
Diagnoze postawiono na podstawie USG i TK. Guz ma wymiary około 1,7x1,7x1,7cm.
Z wyników krwi wiekszosc ma w normie,
poza:
Ca-19 9 = 547 (norma 39)
Cea = 101 (norma 5)
ob = 88
crp=50.
Lekarz który go prowadził stwierdził ze nie podejmie się wycięcia guza i wypisał do domu. Dał skierowanie do poradni chirurgicznej. Byliśmy w dwóch poradniach ale w obu powiedzieli ze odradzają operację, właściwie to rozkładają ręce.
Chciałem zapytac czy istnieje jakaś inna metoda leczenia guzów trzustki? Nieoperacyjna? Jeśli tak to jak ona wygląda i czy daje nadzieję na wyleczenie? Wujek ma 75 lat jest przybity diagnozą i mówi że nie chce się leczyc jeśli to ma oznaczac jak on się wyraził "mękę".
Dodam ze w chwili obecnej czuje się w miarę dobrze tylko wychudł 10kg i jest jakby to powiedziec spowolniony - to było powodem, że poszedł do lekarza.
Gdzie jeszcze można się z nim udac?
ja się nie znam i radzę zaczekać na ekspertów i ekspertki, ale u mnie powiedzieli, że do 2 cm zawsze operują i usuwają guza, no chyba, że (jak jest być może w Twoim przypadku) stan zdrowia na to nie pozwala
Wszystko zależy od umiejscowienia guza, tego czy są przerzuty do węzłów chłonnych bądź innych narządów. Nie znając wyników USG/TK, wyników morfologii, biochemii i innych wskazujących na stan ogólny pacjenta nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć się nt. ewentualnych możliwości leczenia w tym wypadku.
ma byc 13.09.
Problem w tym, żę wujek nie chce słyszec o wizycie u onkologa.
Nic go nie boli wiec uważa ze jest zdrowy.
Był u znajomego chirurga, który mu powiedział ze w tym wieku i tak operacja nie wchodzi w grę. Chirurg oglądający TK powiedział też ze guz jest w "otoczce" - przynajmniej tak wujek to zrozumiał i ze to moze spowodowac że guz nie bedzie się rozrastał choc oczywiście nie ma pewności.
Dodatkowo wujek twierdzi, że wycięcie fragmentu w celu zbadania jaki to nowotwór moze spowodowac poźniejszy bardzo szybki rozrost guza i ze to mu moze tylko zaszkodzic - tak gdzies tam kiedys słyszał od jakiegos lekarza.
Czy powyżej wypisane twierdzenia są prawdziwe?
Bardzo proszę o odpowiedź z tego co się zoorientowałem zagląda tu sporo osób mających
kwalifikacje do wypowiadania sie.
To niestety nieprawda, choć rozumiem zaprzeczanie wujka - to po prostu psychologiczny sposób poradzenia sobie z tak trudnym problemem, jakim jest choroba nowotworowa.
pytaj79 napisał/a:
Był u znajomego chirurga, który mu powiedział ze w tym wieku i tak operacja nie wchodzi w grę.
Nieprawda - przede wszystkim zależy to od stanu pacjenta, możliwości zoperowania zmian. Wiek nie jest tu kwestią pierwszorzędną.
pytaj79 napisał/a:
Chirurg oglądający TK powiedział też ze guz jest w "otoczce" - przynajmniej tak wujek to zrozumiał i ze to moze spowodowac że guz nie bedzie się rozrastał choc oczywiście nie ma pewności.
Wystarczy spojrzeć w wynik TK - zmiana nie jest w żadnej "otoczce" - opieramy się oczywiście na opisie, nie wiem czy chirurg oglądał płytkę z badaniem i może na tej podstawie wysnuł jakieś nowe wnioski.
Poza tym guz taki jest ukrwiony i może się rozsiewać drogą krwionośną - niezależnie od "otoczki".
pytaj79 napisał/a:
Dodatkowo wujek twierdzi, że wycięcie fragmentu w celu zbadania jaki to nowotwór moze spowodowac poźniejszy bardzo szybki rozrost guza i ze to mu moze tylko zaszkodzic - tak gdzies tam kiedys słyszał od jakiegos lekarza.
Tutaj sprawa jest faktycznie niejednoznaczna.
Generalnie podejście jest takie, że biopsje trzustki wykonuje się faktycznie tylko przy wyższej konieczności, bo nie są one obojętne dla późniejszego rozwoju choroby. Jednak trzeba pamiętać, że nie jest to też tak, iż u pacjenta z biopsją trzustki z zasady nowotwór rozwinie się szybciej, a u pacjenta bez biopsji rozwój będzie przebiegał wolniej.
Tutaj sprawa jest faktycznie niejednoznaczna.
Generalnie podejście jest takie, że biopsje trzustki wykonuje się faktycznie tylko przy wyższej konieczności, bo nie są one obojętne dla późniejszego rozwoju choroby. Jednak trzeba pamiętać, że nie jest to też tak, iż u pacjenta z biopsją trzustki z zasady nowotwór rozwinie się szybciej, a u pacjenta bez biopsji rozwój będzie przebiegał wolniej.
Czy wobec tego istnieje możliwośc leczenia np chemioterapią bez rozcinania pacjenta.
Wujek chyba bardzo boi się jakichkolwiek operacji - jedną juz przeszedł i bardzo źle ją wspomina.
Jeśli wszystkie badania wskazują na raka trzustki, wykluczone są inne opcje, to jest taka możliwość.
Myślę, że powinniście zaczekać na wizytę u onkologa, to już pojutrze.
Byliśmy u onkologa.
Mówił, że bez pobrania próbki guza (czy to operacyjnie czy biopsją) nie rozpocznie leczenia a wyniki które podałem wcześniej wskazują na raka
Niestety jak wspomniałem wcześniej chory panicznie boi się czegos co kojarzy się z operacją.
A choroba się rozwija.
Cytat:
Jeśli wszystkie badania wskazują na raka trzustki, wykluczone są inne opcje, to jest taka możliwość.
Niestety stan chorego gwałtownie się pogorszył.
Jakies 2 tyg. temu dostał wysokiej gorączki, pogotowie zabrało go do szpitala a tam stwierdzono zapalenie płuc - lekarze w szpitalu mówili ze niezwiązane z z guzem,
w szpitalu czuł sie coraz słabszy w ogóle prawie nie chciał jesc.
Po 8 dniach leczenia wypisano go ze szpitala w stanie wg opisu "zadowalającym".
Niestety po wypisaniu z dnia na dzien jest coraz gorzej prawie wcale nie je, maksymalnie
moze przejśc z 15m (tyle co do toalety) w ogóle najchętniej leżałby cały dzień.
Najgorsze jest ze jest coraz bardziej spuchnięty, zwłaszcza brzuch i nogi.
Dzisiaj sąsiad przywiózł do niego lekarza rodzinnego ten cos tam przepisał pokręcił głową i tyle.
Mamy wrazenie ze lekarze, takze Ci ze szpitala juz wujka "skreślili".
Co mozemy jeszcze zrobic.?
Nie mając diagnozy, nie włączy się niestety żadnego leczenia p/nowotworowego.
Czy kontaktowaliście się może z hospicjami domowymi?
Czy są przyjmowane jakieś leki na odwodnienie (np. Furosemid, Diuresin)?
Nie mając diagnozy, nie włączy się niestety żadnego leczenia p/nowotworowego.
Tak jak pisalem wczesniej w poradni onkologicznej powiedzieli ze oni podejma leczenie dopiero po pobraniu próbki guza w poradni chirurgicznej na co z kolei nie chce sie zgodzic chory - mówi ze na operacje usuniecia guza jest za stary a leczenie przedłużające zycie o kilka miesięcy kosztem ewentualnej punkcji, brania chemii, ciągłych wyjazdów też go nie interesuje ze co mu z tych kilku miesięcy.
Zreszta teraz jest w stanie jaki opisałem we wczesniejszym poscie, podczas ostatniego wypisu ze szpitala lekarz powiedział brutalnie: "pacjent jest w takim stanie, że zapomnijcie o jakiejkolwiek operacji i nie liczyłbym na to że przezyje dłuzej niz 2 miesiące".
Cytat:
Czy są przyjmowane jakieś leki na odwodnienie (np. Furosemid, Diuresin)?
Dopiero od dzisiaj - lekarz rodzinny dopiero przepisał na wypisie ze szpitala nie przepisali.
Cytat:
Czy kontaktowaliście się może z hospicjami domowymi?
Nie, póki co przychodzi tylko pielegniarka robic zastrzyki fraxiparine. Ale pewnie spróbujemy tylko wczesniej musi zgodę wyrazic chory, dodatkowo mieszka on na tzw. zapadłej wsi z dala od większych miast.
Nie wiem czy będą chcieli przyjeżdzac.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum