Wyleczyć może się nie da, ale na pewno można mame podnosić na duchu, pokazywać nieustannie, że się walczy i się będzie walczylo do końca, ona musi mieć przeświadczenie, że jesteś obok. Nie pozwalaj jej zwątpić, módl się, liczy się każda minuta, każda sekunda spędzona z Nią.
Ty pomagasz jej a Ona Tobie. Wykorzystaj chwile, gdy jest z Nią kontakt, gdy możesz poczuć jej ciepło. Chłoń jak gąbka wszystko co mówi, dużo opowiadaj o swoim życiu, proś o rady- to ją zaktywizuje.
Ja to stosuję z moim Tatusiem. Są chwile zwątpienia, ale nie wolno nam się poddawać, bo teraz to my jesteśmy ich nadzieją, to dla nas łapią kolejne oddechy i ze wszytskich sił chcą się uśmiechać.
Pozdrawiam.
Ty pomagasz jej a Ona Tobie. Wykorzystaj chwile, gdy jest z Nią kontakt, gdy możesz poczuć jej ciepło. Chłoń jak gąbka wszystko co mówi, dużo opowiadaj o swoim życiu, proś o rady- to ją zaktywizuje.
Ja to stosuję z moim Tatusiem. Są chwile zwątpienia, ale nie wolno nam się poddawać, bo teraz to my jesteśmy ich nadzieją, to dla nas łapią kolejne oddechy i ze wszytskich sił chcą się uśmiechać.
Anna-nas, bardzo pięknie i z sercem to wszystko napisałaś !
Nic dodać, nic ująć.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Dzięki Aniu. Ja wiem, że wyleczyć się nie da...ale mam nadzieję...wierzę i modlę się codziennie (jak i moi najbliżsi), żeby nie było gorzej, żeby Mama była wśród nas, jak najdłużej...
Mam nadzieję, że Mamcia czuje i widzi,jak bardzo Ją kochamy.
To moja Mama...najukochańsza, najwspanialsza, najcudowniejsza...nie zasłużyła sobie na to...nie zasłużyła...
Nie funkcjonuję normalnie, płaczę, krzyczę, oskarżam...miotam się...
...przede wszystkim boję się...
Przy Mamie jestem "twardzielką", w swoich czterech ścianach rozklejam się niczym małe dziecko. To takie niesprawiedliwe...
Mama to Dusza-Człowiek, sąsiedzi, znajomi, rodzina mają do Niej ogromny szacunek i nie ma osoby, która by o Niej dobrze nie mówiła. To naprawdę Wspaniała Kobieta.
Cieszę się, że mieszkam nieopodal Mamy, że widzimy się niemal bez przerwy, że mogę być Jej opoką teraz, kiedy tak bardzo mnie potrzebuje. Ona poświęciła mi całe swoje życie... Lepszej Mamy nie mogłam sobie wymarzyć. Tak bardzo Ją kocham i tak bardzo się boję...
Żaden wiek nie jest dobry na życia kres. I na nic zdaje się czcze gadanie, że ma już 76 lat...Dopiero 76 lat...
Jeszcze raz dziękuję za dobre słowo.
Wyniki badań zamieszczę niebawem.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ --
Bernadeta
...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
Nie martw się, każdy z nas kogo dotyka ta choroba ma podobne stany emocjonalne. Coś na wzór maski jaką zakładamy w chwilach spotkania z Tą osobą a w domku? w miejscu, gdzie nikt nie widzi? Łzy, bezsilność, ból. Nic nie ukoi naszego bólu, jedyne co możemy to nie pokazywać tego właśniej Tej najważniejszej osobie, ona musi żyć w przeświadczeniu, że dajemy sobie rade. Nie możemy im utrudniać. Zarówno Twoja Mama jak i mój Tata odejdą być może za pare miesięcy, być może lat tu zdajemy się na wolę Boga, nic nie poradzimy, nie warto uskarżać się na los. Przyjmijmy go takim jaki nam dał a dał wbrew pozorom bardzo dużo- możliwość bycia pod opieką wspanialego człowieka i czas, by móc się pożegnać, wspierać w krytycznych momentach bo takie nadejdą pewnie lada dzień.
Musimy być mocni dla Nich. A i nie bój się. Ja to sobie wpajam do głowy, że tam Go czeka lepsze, tam nie będzie bólu a my nie zostaniemy sami w końcu to ludzie, którzy nas kochają najmocniej na świecie, więc będą nam pomagać tyle, że nie fizycznie.
Bezsilność- to chyba najgorsze w tej całej walce. Ale i ona nas wiele uczy, musimy się tylko pilnować, by nie zwątpić, by nie przestać się modlić.
Sciskam bardzo gorąco, bądź z nami, pisz. Zawsze raźniej, nieraz łatwiej i co ważne kontakt z ludźmi, którzy mają niemalże identycznie jeżeli chodzi o stan psychiczny. Tu jak piszesz boje się, cierpie to jesteś zrozumiana jak nigdzie indziej, bo w życiu każdego z nas pojawił się nowy, nieproszony gość.
Pozdrawiam ciepło i życzę siły.
W niedzielę 08.01.2012 r. po 4 miesięcznej walce moja Mama przegrała z rakiem :(
Jutro czeka nas jeszcze pogrzeb...
Ludzka dusza
jest jak tęcza nad przepaścią,
jak całe życie znika.
I taki wielki żal
jakby zgasła czyjaś miłość
- tych co zostali
przenika… [*]
_________________ --
Bernadeta
...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
Bernatko, będąc dziećmi zaciągamy u swoich rodziców dług, opiekując się rodzicami w okresie choroby, czy starości, spłacamy dług zaciągnięty w dzieciństwie...
Myślę że w tym układzie jest nasze człowieczeństwo i nadzieja, że nasze życie ma wartość, może dlatego pamięć o ostatnich dniach naszych ukochanych ma tak ogromną wartość...
Michał jest takim człowiekiem, którego każdy lubi.
Jest zawsze w dobrym humorze i zawsze ma coś pozytywnego do powiedzenia.
Zapytany jak się czuje odpowiedziałby: "Gdyby było lepiej już bym chyba nie wytrzymał!".
Był naturalnym motywatorem. Jeśli jakiś pracownik miał zły dzień, Michał zawsze radził mu jak znaleźć pozytywną stronę tej sytuacji.
Widząc to, bardzo mnie to zaciekawiło. Pewnego dnia podszedłem, więc do Michała i spytałem go: "Nie rozumiem. Nie można być tak pozytywną osobą przez cały czas. Jak ty to robisz?" Michał odpowiedział: "Każdego ranka, gdy się budzę mówię sobie - "Michał, masz dzisiaj dwie możliwości - możesz mieć dobry humor albo możesz mieć zły humor". I wtedy wybieram dobry humor.Za każdym razem, gdy wydarza się coś niedobrego, mogę wybrać albo bycie ofiarą albo wyciągnąć z tego jakąś lekcję dla siebie.
I wybieram wyciągnięcie lekcji. Za każdym razem, gdy przychodzi ktoś do mnie ponarzekać, mogę wybrać zgodzenie się z nim albo pokazanie mu pozytywnej strony życia. I wtedy wybieram pokazanie mu tej pozytywnej strony."
"Zaraz, to nie jest takie proste!" - zaprotestowałem.
"Ależ tak, to właśnie takie jest." - odpowiedział Michał.
"Życie polega na wyborach. Każda sytuacja jest wyborem. Ty sam wybierasz jak zareagujesz na daną sytuację. Ty wybierasz, jaki wpływ mają ludzie na twoje samopoczucie. To ty wybierasz bycie w dobrym albo złym humorze. Mówiąc krótko - to twój wybór, jak wygląda twoje życie." Zapamiętałem, co powiedział mi wtedy Michał.
Krótko potem opuściłem firmę, w której wtedy pracowałem i otworzyłem swoją własną.
Straciliśmy kontakt ze sobą, ale często przypominałem sobie Michała, gdy dokonywałem wyborów w moim życiu, zamiast tylko reagować na zmiany sytuacji.
Kilka lat później dowiedziałem się, że Michał miał poważny wypadek. Spadł z rusztowania z wysokości prawie 20 metrów.
Po 18-godzinnej operacji i wielu tygodniach rehabilitacji Michał został zwolniony ze szpitala z wszczepionymi w plecy metalowymi prętami. Spotkałem się z nim około 6 miesięcy po wypadku. Kiedy spytałem jak się czuje odpowiedział: "Gdyby było lepiej już bym chyba nie wytrzymał! Chcesz zobaczyć moje blizny?" Nie chciałem, ale zapytałem, o czym myślał w chwili wypadku. "Pierwsze, co mi przyszło do głowy to moja córka, która niedługo miała się urodzić." - odpowiedział Michał.
"Później, gdy już leżałem na ziemi, pomyślałem sobie, że mam dwie możliwości: mogę wybrać - żyć albo umrzeć. Wybrałem życie." "Nie byłeś przerażony? Nie straciłeś przytomności?" - spytałem. Michał kontynuował: "Moi znajomi byli wspaniali. Mówili mi, że wszystko będzie dobrze. Aż do momentu, kiedy zawieźli mnie do szpitala i zobaczyłem twarze lekarzy i pielęgniarek- wtedy naprawdę się przeraziłem. W ich oczach wyczytałem - "ten facet już nie żyje". Wiedziałem, że muszę coś zrobić." "I co zrobiłeś?" - spytałem.
"Była tam taka duża, tęga pielęgniarka wykrzykująca różne pytania do mnie." - opowiadał dalej Michał. "Spytała, czy jestem na coś uczulony. "Tak" - odpowiedziałem.
Lekarze i pielęgniarki przestali pracować, czekając na moją odpowiedź. Wziąłem głęboki oddech i krzyknąłem "Grawitację". Oni zaśmiali się, a ja powiedziałem - "Wybieram życie" Operujcie mnie jak żywego, a nie jak martwego."
Michał przeżył dzięki umiejętnościom lekarzy, ale również dzięki swojej niesamowitej postawie. Nauczyłem się od niego, że codziennie możemy żyć pełnym życiem. To nasz wybór. Postawa jest wszystkim."
(znalezione w sieci)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum