Może ktoś będzie mógł pomóc, albo zetknął się z podobną sytuacją: wykryte zostały komórki nowotworowe w płynie w worku osierdzia, płyn jest w dużej ilości, również przeniósł się do opłucnej i otrzewnej. Badanie PET pokazało obraz zdrowego pacjenta bez choroby nowotworowej, a w sumie jest to ostatnie stadium nowotworu. Płyn po odbarczeniu powrócil. Czy coś jeszcze można zastosować? dodam że chory w starszym wieku, 76 lat. Stan z powodu płynu słaby, niezdolny do żadnego wysiłku. Lekarze rozważają podanie chemii do worka osiedziowego, inni mówią zeby zostawić w spokoju. Na szukanie ogniska nie ma już czasu, nie ma też sensu. Była tomografia płuc, rentgen, gasstroskopia, kolonoskopia - nic nie wykazało. Czy jest jakaś szansa na to, ze płyn się cofnie po chemii?
Płyn po odbarczeniu powrócil. Czy coś jeszcze można zastosować
Mój Tata także miał płyn w worku osierdziowym około 39mm,a miejscami więcej.
Z tego powodu zapadła się przednia ściana prawej komory,dołączyła tamponada serca.
Tata był bardzo słaby,każdy krok to ogromny wysiłek.
Wykonano odbarczenie-perikardiocentezę-uzyskano wtedy około120ml płynu-nie można było ściągnąć więcej.
Niestety płyn pojawił się zaledwie po paru dniach .Wtedy wykonano VATS czyli fenestrację worka osierdziowego na drodze lewostronnej wideotorakoskopii.Jest to bardzo poważny zabieg.
Nie wiem czy w przypadku Twojego bliskiego można to zastosować.
Jest on przeprowadzany w znieczuleniu ogólnym.
Tata odczuł ulgę po nim.Płyn później pojawił się znowu,ale już w nie tak drastycznej ilości.
Pewnie ktoś bardziej obeznany w temacie odpowie na dręczące Cię pytania.
Pozdrawiam!
Dziękuję za szybką odpowiedź. To też mój Tata. O takim zabiegu, o którym wspomniałaś w ogóle nie było mowy, więc pewnie nie wchodzi w grę. może to nie był płyn nowotworowy. Ponieważ tu na pewno jest nowotworowy, więc powraca i dlatego ponawianie odbarczania niezbyt jest możliwe. To może być ulga na krótko, bo płyn "odbija". I jeszcze są te pozostałe... wygląda na to ze sytuacja bez wyjścia. Serce nie jest jeszcze w takim najgorszym stanie, ale te płyny bardzo szybko się rozchodzą. Czy ma sens jakaś chemia, czy już tylko odbarczanie, zeby przynieść ulgę chc na krótko?
Widzę, ze to rzadki przypadek. Jeszcze raz piszę, bo bardzo mnie to dręczy. Może jeszcze będzie jakaś dodatkowa diagnostyka.
ale mam jeszcze inne pytania. Co myślicie o walce z nowotworem w starszym wieku, takim właśnie po 75 roku życia? Jak organizm znosi chemię, czy to nie obniża drastycznie jakości życia, którego już tak niewiele zostało? Czy jest szansa na to ,ze chory zniesie to nienajgorzej. W tym co pisałam,wiadomo że zagrozenie jest od strony płynu w osiedziu, upośledza pracę serca, wytwarza nitki włóknika, które jakby opancerzają serce. Podzielcie się swoimi doświadczeniami, czy chemia w poźnym wieku moze jeszcze przynieśc jakieś pozytywne skutki, czy już tylko pogorszyć stan?
Agresywna chemioterapia w wieku podeszłym i przy rozsianym procesie nowotworowym nie ma kompletnie sensu. Naraża na poważne skutki uboczne, pogarszające jakość życia, a do wyleczenia nie doprowadzi, bo i tak w pewnym momencie ze względu na stan ogólny trzeba będzie ją przerwać.
W takich wypadkach trzeba się skupić na leczeniu objawowym, paliatywnym. Jak najmniej szkodzić aby jak najwięcej zyskać. Szczególnie jeśli chodzi o poprawę stanu ogólnego.
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Ma być prowadzona dalsza diagnostyka. Komórki nowotworowe zostały wykryte tylko w płynie w jamie osierdzia, nie był badany płyn z opłucnej. Ostatnie wyniki echa serca wskazały pogrubione ściany osierdzia, włóknik i dużą ilość płynu. wyniki echa są coraz gorsze, najpierw był tylko płyn. Na podstawie samych komórek z płynu nie można zdiagnozować nowotworu, to podobno nie jest wiarygodne. co do chemii, słyszałam, że podaja ją w późnym wieku, rezultatów nie znam, ale zawsze się myśli o pzredłużeniu życia, tym bardziej że w tym dziwnym przypadku, wszystkie organy wydają się jakby "czyste", a jest bardzo poważna choroba. Czy to możliwe żeby pET nie wykazał nigdzie zmiany, skoro mówi się o nim jako o najczulszym badaniu?
a leczenie paliatywne? co można zastosować? mówi się o tak zwanej chemii paliatywnej? czy np. to wchodzi w grę, jeśli określi się typ nowotworu? (o ile to nowotwór, cały czas mam cichą nadzieję, że nie) I na czym ona polega, czy jest agresywna, czy może zmniejszyć dolegliwości.
co do chemii, słyszałam, że podaja ją w późnym wieku, rezultatów nie znam,
o ile stan na to pozwala i ma to przyniesc korzysci
Cytat:
Czy to możliwe żeby pET nie wykazał nigdzie zmiany, skoro mówi się o nim jako o najczulszym badaniu?
mit PET'a jako najczulszego badania to chyba najwieksza bzdura dziennikarska jaka do tej pory pismaki wymyslily. PET podobnie jak i inne obrazowe badania moze dawac wyniki zarowno falszywie pozytywne jak i falszywie negatywne. Wszystko uzaleznione jest od metabolizmu zmian czyli mniej wiecej od utkania jakie wystepuje w danym guzie. Im bardziej zmiana dojrzala histologicznie tym mniej czula na PET.
Cytat:
a leczenie paliatywne? co można zastosować? mówi się o tak zwanej chemii paliatywnej? czy np. to wchodzi w grę, jeśli określi się typ nowotworu?
To zalezy wlasnie od typu nowotworu oraz faktu czy rzeczywiscie to leczenie bedzie pomocne czy nie.
Cytat:
I na czym ona polega, czy jest agresywna, czy może zmniejszyć dolegliwości.
Chemioterapia paliatywna z definicji nie jest agresywna, zeby nie dodawac choremu dodatkowych dolegliwosci. Umozliwia ona zahamowanie rozwoju nowotworu, czasem pozwala uzyskac czesciowa remisje.
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum