Chłoniak z komórek płaszcza jest, niestety, dla chorego niezbyt przyjemną sprawą.
Obrzęk kostki jest związany zapewne z zaburzeniami przepływu chłonki (z powodu węzłów) - tak zwany obrzęk limfatyczny. Zgrubienie jelita - może być naciekiem chłoniaka, jest to w MCL nierzadkie.
Choroba jest w zasadzie nieuleczalna - choć można ją do pewnego stopnia kontrolować. Zwykle wygląda to tak, że chory dostaje leczenie, ma remisję, czyli choroba znika, potem po jakimś czasie nawraca, znów ją leczymy, ale każda kolejna tak zwana linia jest mniej skuteczna niż poprzednio i trudno tę chorobę opanować.
Jeśli Mama jest w dobrej formie, będzie wymagać intensywnej chemioterapii i prawdopodobnie przeszczepienia szpiku od samej siebie (tak zwanego autoprzeszczepu) - wiek pozwala na tę procedurę, mam nadzieję, że pozostałe schorzenia Mamy również. Taka forma leczenia, chociaż najbardziej obciążająca, wydłuża znacznie choremu życie.
To, co jest dla mnie niepokojące, to wysoki Ki67 (to taki znacznik ilości komórek, które się dzielą) - niestety, w chłoniaku z komórek płaszcza jest to niezbyt korzystny czynnik rokowniczy.
Tak więc trzeba szybko zacząć leczenie, żeby Mama była pod opieką dobrego hematologa i walczyć. Mimo że jest to trudny przeciwnik, coś zawsze udaje się ugrać - i tego się trzymajmy