Tata w czwartek jedzie do CO-I i zawozi z Bydgoszczy materiał do badań. W drugiej połowie lipca ma mieć już chemię. Konsultacja była u pani Moniki Świerkowskiej-Czeneszew, które właśnie współpracuje z prof. Walewskim. Jestem dobrej myśli, że wszystko będzie dobrze i tata jest pod opieką właściwych osób.
To świetnie! Życzę Ci, aby choroba nie powróciła i mogłabyś jak najdłużej cieszyć się życiem. Właśnie, jak ono teraz wygląda? Fizycznie jesteś o wiele słabsza niż przed chemioterapią, czy wszystko wygląda normalnie? Bo my właśnie mamy gospodarstwo rolne i praca fizyczna u taty to jednak porządek dzienny. Może nie pracuje aż tak ciężko fizycznie ze względu na kłopoty z kręgosłupem, ale zajmuje się uprawą pól i nadzorowaniem gospodarstwa. Dlatego mam wielką nadzieję, że będzie mógł wrócić do swoich obowiązków. Bo to jednak coś innego niż powrót do biura i pracy w księgowości itp.
Dzięki:)
Teraz już moje życie wygląda normalnie;)
Jest inaczej niż przed chorobą bo organizm jednak swoje przeszedł ale nie jest źle.
Wróciłam do tego co robiłam kiedyś i sprawia mi to ogromną radość, przy tym nie bardzo mogę się oszczędzać;)
Jeżdżę na badania kontrolne.
Na początku było kiepsko, bo częściej się przeziębiałam, łapałam infekcje różnego rodzaju.
Jest chyba coraz lepiej.
Chociaż moja sytuacja jest specyficzna bo u mnie lekarze podejrzewają Zespół Sjogrena, moje moje życie ogólnie jest wywrócone do góry nogami;)
Dzisiaj się dowiedziałem, że 11 lipca będą z Warszawy z CO-I dokładne wyniki co to za chłoniak. Mam nadzieję, że będzie mało agresywny i już po chemii wszystko dobrze się zakończy na jak najdłuższy czas.
Dzisiaj tata odebrał w CO-I wyniki krwi. Są w normie. Będzie miał niedługo biopsję szpiku kostnego. Jak ten zabieg wygląda, czy jest niebezpieczny i dostaje się narkozę?
Nie, nie jest niebezpieczny. Dostaje się znieczulenie miejscowe. Lekarz pobiera z kości biodrowej (takiej wystającej kości tuż nad pośladkami) kawałek kości dużą, grubą igłą z takim uchwytem jak do korkociągu. Badanie niestety nie może być całkowicie bezbolesne, bo nie da się znieczulić kości, więc zawsze czuć chrobotanie tej igły o kość. Trzeba się starać rozluźnić pośladki, bo inaczej igła może się złamać - mój hematolog ma w związku z tym zwyczaj opowiadać pacjentom dowcipy w trakcie badania.
Opatrunek to duży plaster. Czasem leży się w szpitalu na obserwacji dobę, czasem puszczają odrazu do domku.
Dziękuję za odpowiedź, chociaż już sam szpik kostny budzi we mnie lęk i niepokój. Jestem wielkim fanem sportu i pamiętam, że właśnie Agata Mróz, nasza była świetna siatkarka, umarła na wskutek pewnych powikłań. To był chyba przeszczep szpiku kostnego.
Agata Mróz miała ostrą białaczkę - niewiele jest chorób równie agresywnych i umarła wskutek przeszczepu szpiku, to niestety zdarza się często, zwłaszcza jeśli ktoś umyślnie opóźnia leczenie, tak, jak ona to zrobiła.
Jest mało przypadków wsród chłoniakow, które dają podstawy wykonania przeszczepu szpiku od dawcy, przeszczep od samego siebie zaś, wykonywany czasem w bardziej zaawansowanych chloniakach, jest o wiele bezpieczniejszy.
Na co dzień już w domu od roku nie mieszkam. Byłem teraz w weekend i jestem pozytywnie zaskoczony. Tata ma świetne samopoczucie, praktycznie się nie przejmuje. Żyję pracą i myśli dalej o przyszłości. Mówi, że trudno i musi się leczyć i że wierzy w to, że wszystko będzie dobrze. Atmosfera jest na prawdę bardzo dobra. Chociaż ja sam nie wiem jak samopoczucie i wiara w wyzdrowienie może się mieć do tego w rzeczywistości. Czy to na prawdę jest ważnym elementem leczenia (czyt. wiara w pokonanie chłoniaka i dobre samopoczucie), czy tylko tak jest napisane w jakichś tam książkach?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum