Witam.
Jetem nowa na forum.
Czytałam wasze posty w których wy-wspaniali ludzie-nieodmawiacie pomocy i ciepłego słowa.Postanowiłam i ja zalogować się.
nazywam się Magdalena.
Moja ciocia ma zdiagnozowanego raka płuc od czerwca 2009 roku,jak się domyślacie rak ten "ukazuje" się już w stadium zaawansowanym,i tak tez było u nas,przerzuty na wątrobe,żoładek i głowe.Ciocia zaczeła chemioterapię.Była znaczna poprawa.Rak jakby znikł!TO był cud a lekarze dawali jej mało czasu.W Listopadzie 2009 ciocia zaczeła narzekać na bóle glowy.Zalecono jej "lampy".Pojechała więc na 2 tygodnie do Ludwikowa niedaleko Poznania.Ciocia funkcjonowała normalnie cały czas.Póżniej miedzy czasie ukazał się przerzut na oko,dostała chemie,przerzut "znikł"
W zeszły piątek słyszymy jak woła nas jej córka ,że z mama sie cos dzieje a my,że jak to przecież przed chiwila z nami rozmaiwala.
Moja mama pobiegła tam,ciocia dostala ataku padaczki,rzucała się i mówiła od rzeczy,wezwalismy pogotowie,zabrali ja podali jakies leki.
W tą srode dostalismy wyniki tomografii,przerzut na mózg,"rozlany"na całym mózgu.
Lekarz powiedzial,że pozostało tylko leczenie paliatywne ,pozwolił zabrać ja do domu,poniewaz była swiadoma ze chce isc,jej córka zabrala ja w srode poludniu.
jest w domu dopiero jeden dzien a zaczynaja sie schody.Ma malutkie dziecko3 tygodniowe i corke 4 letnia.
staramy sie jej pomoc,ciocia z dnia na dzien słabnie,dzis spala caly dzien z przerwami na siku,sama niema siły dojsc do lazienki,nie trafia np.bułka do buzi.
Kuzynka załamuje sie.Niewie kim ma zajac sie pierwszym ,boi sie ataku padaczki.
Chcę oddać mame do hospicjum bo wie,że niedaje rady,ale hospicja są przepelnone!:(
Jak jej pomóc sama mam male dziecko niemogę siedziec tam cały czas.
Czy sa jakies szanse dla cioci,ma dopiero 43 lata!Czy można starac sie o jakies wsparcie medyczne??
proszę doradzcie coś.czy to musi być juz koniec?:(
Magdaleno, witaj na forum,
przykro, że w tak smutnych okolicznościach, co zresztą dotyczy zdecydowanej większości z nas.
Lekarz mówiący o konieczności opieki hospicyjnej ma rację.
Mamy niestety do czynienia z ostatnim IV stadium zaawansowania choroby, gdzie wyleczenie radykalne już nie jest możliwe, z czego pewnie zdajesz sobie sprawę.
O wsparcie medyczne starać się należy jak najbardziej, medycyna ma Wam jeszcze wiele do zaoferowania. Mam tu na myśli zabiegi leczenia paliatywnego, tj. takiego, które poprawi Twojej cioci jakość życia i może znacząco zmniejszyć dolegliwości związane z chorobą.
Znaczne ograniczenie, a często całkowite wyeliminowanie bólu, dolegliwości oddechowych (duszności), problemów natury psychiczno-emocjonalnej - to wszystko zespół medyczny w hospicjum powinien Wam zapewnić.
Priorytetem jest uzyskanie tej opieki.
Może rozwiązaniem w Waszym przypadku byłoby hospicjum domowe, z opieką pielęgniarki / lekarza u Was w domu ?
Bardzo mi przykro, że nie mogę napisać czegoś bardziej optymistycznego.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo sił w tym trudnym dla Was czasie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuje za każde miłe i ciepłe słowo.
Dzis o 6 znów wezwalismy pogotowie,zaczela znow przykurczac rece i nogi jakby miala dostac atak tak jak w zeszły piątek.
Pogotowie przyjechało i podało relanium.Kazali dzwonić gdy tylko zajdzie taka potrzeba.
Richelieu napisał/a:
Mam tu na myśli zabiegi leczenia paliatywnego, tj. takiego, które poprawi Twojej cioci jakość życia
Mogę wiedzieć jak wyglądaja takie zabiegi ?? Dużo o tym cztałam ale niewiem czy to jakiś rodzaj chemioterapii??
Z dnia na dzień jest coraz gorzej,w środe jeszcze udawało jej się chodzić wczoraj wieczorem trzeba byo już ja zaniesc na lozka w salonie do lozka w sypialni.
Dziś przy "ataku" chwytała się za głowe a czasem za rece i nogi,robila sie strasznie zimna,zlozyli jej dluzsze spodnie a ona zaczela wykonywac takie ruchy jakby chcieli by ja rozebrac.
Jak w tych chwilach pomoc mojej kuzynce?Staramy sie ja wsierac ze mysl o hospicjum jest sluszna,poniewaz wiemy ze nie zdolamy dac jej odpowiedniej opieki.
Dziękuje za każda odpowiedz w tym wątku.
Witaj Frambuesa,
Niestety Richelieu przedstawił Wam smutną prawdę o sytuacji w jakiej jesteście, pozostaje Wam leczenie paliatywne tj. takie które tylko poprawi jakość życia bo o wyleczeniu nie może być mowy choroba jest zaawansowana, zdiagnozowano przerzuty odległe niestety cioci już wyleczyć nie można.
Leczenie paliatywne to takie samo leczenie onkologiczne tylko w mniejszych dawkach.
Obowiązkowo trzeba wdrożyć leczenie przeciwbólowe żeby ciocia niepotrzebnie nie cierpiała no i zgłoście się do hospicjum tak są osoby, które pomogą Wam w zwalczeniu dolegliwości związanych z chorobą nowotworową.
Pozdrawiam serdecznie
Martwi nas to,że ona cały czas chce spać.
Z dnia na dzień coraz gorzej się z nią dogadać.
Mało je a bierze tyle tych tabletek...
Jeśli chodzi o hospicjum domowe,to naszym zdaniem nic niezmieni ponieważ pielęgnieraka lub lekarz są 2-3 razy w tygodniu lub na telefon ale my sami niemożemy dać jej tyle opieki i zainteresowania na jakie zasługuje.
Ciężko by było nam ją oddać,ona tak bardzo chiała jechać do domu.
Ciocia dostaje leki przeciw depresyjne,zmniejszające obrzęk.
Zapisano jej dziś relanium doodbytniczo w razie ataku należy jej go podać.
Czy tutaj na forum znajdę jakoiego psychologa?
By doradził mi jak rozmawiać z ciocią co do niej mówić?
Czy mówić ,ze jest z nią źle?
Jak rozmawiać z Anią(kuzynką)??
Dziękuje wam za wszystko.Niemam słów wdzięcznosci za każde miłe słowo:(
Pozdrawiam
frambuesa
[ Dodano: 2010-08-27, 11:41 ]
Dostalismy skierowanie od lekarza rodzinnego.Przed momentem zabrala ja karetka do szpitala,moze z tamtad bedzie latwiej sie dostac na oddzial palitatywny.
Jeśli nie jesteście w stanie pomóc cioci to najlepszym rozwiązaniem będzie hospicjum stacjonarne. Ona potrzebuje spokoju, opieki, regularnego leczenia a nie stresu.
Nie można skazywać cioci na niepotrzebny ból, stres. W domu nie ma możliwości aby zapewnić cioci spokój dlatego hospicjum jest najlepszym rozwiązaniem.
Ciocia jest już na oddziale palitatywnym.
Nie kontaktuje.
Dzisiaj znów powtórzył się atak,przywiązali ją.
Dostaje kroplwki.
Cały czas śpi ,niema z nią kontaktu.
Moja kuzynka ma wyrzuty sumienia ,że oddała ciocie.
Niewiem jak podtrzymać ją na duchu:(
Ciocia obudziła się w niedziele,podejrzewamy,że kroplówki ja trochę wzmocniły.
Chce przyjść do domu,chociaz niema siły wstac a jedzenie dostaje przez sonde.
Niewiemy co jej powiedziec.
Ciocia już nie pyta się o powrót do domu tak często jak wcześniej.
Odwiedzamy ja codziennie i staramy sie zawsze zmienic jej pamersa,wymasowac nogi,porozmawiac,posmiac sie,i nakarmic.
Jak 1raz tam pojechalam balam sie ze mnie nie pozna,ale poznala podala reke i szepnela cicho:czesc.
Potrzymalam ja za reke,wycalowalam.
Ciocia ma dni ze niemowi nic...
a jak juz mowi to bardzo powoli i cicho.
podejrzewamy ze dzieje sie cos z krtania,poniewaz juz gorzej z lykanirm;(
Frambuesa, wiem dobrze o czym piszesz....jeszcze kilka miesięcy temu sama przechodziłam podobną drogę z Tatą....
życzę Wam z całego serca siły w dalszej walce....
Frambuesa, jeśli Ciocia chciała być w domku i odejść w domu to jest jej wola, którą powinniście jako rodzina uszanować.
Stan jest terminalny- może odejść dziś,jutro lub za tydzień.
Świadoma -poznała Cię - oczekuje spokoju i ręki, która przeprowadzi ją na drugą stronę.
Dobrze że ma Was, a Wy musicie zdać egzamin z ......... pożegnania
Trudne to, ale ludzkie.....
Tulę M.
Bardzo bysmy chcieli mieć ciocie przy sobie ale jak pisałam wyżej sytacja niepozwala nam na to.Ciocia potrzebuje opieki 24 godzinnej czego niemozemy jej zapewnic.Jej maz i ziec pracuja a corka ma 2 dzieci 2 miesieczna Gabrysie i 4 letnia Zuzankę.
Winimy się za to ale jesteśmy świadomi ze nie damy rady.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum