888ONA888, nie zalamuj sie kochana, badania kontrolne ok, ciesz sie zyciem slicznotko
mam nadzieje, ze przejda Ci te bole glowy, myslalas by pojsc do neurologa, ewentualnie pobrac cos na depresje ( aura nie sprzyja a nasza choroba nie daje o sobie zapomniec niestety- potem 2 do 2-och i depresyjka murowana )
a jesli chodzi o ciaze to powiem Ci tak.... jak mialam stwierdzony pierwszy nowotwor- ten lagodny to lekarz, jeszcze w Pl, w Bydgoszczy powiedzial mi, ze ciaza w moim przypadku nie bylaby wskazana, bo za duze zmiany w organizmie, moga powodowac mutacje itp...
to bylo jakies 10 lat temu...wtedy mialam 5-oletnia corke i 25 lat... i w sumie nie zalezalo mi na drugim dziecku, bo chcielismy z mezem troche poszalec po swiecie itp..
wyprowadzilam sie z Pl, tu zrobili mi operacje na ten nowotwor i w sumie potem powiedzieli, ze nie widza przeciwwskazan do ciazy...tak wloscy lekarze mowili
potem ok 30-i mialam taki moment, ze bardzo chcialam miec drugie dziecko, ale mimo wszystko, zawsze byl gdzies strach... no i co ? teraz mam 36 lat, 15-letnia corke- jedynaczke, ktora juz zostanie ...jest moim najwiekszym szczesciem i dziekuje Bogu, ze mialam ja , kiedy maialm, mimo, iz ciaza byla nieplanowana i z zaskoczenia
ale gdyby to tamta wpadka, pewnie nie mialabym dziecka nigdy juz, bo przyszedl czas na drugiego gada, tym razem zlosliwego i mimo, ze stadium jeszcze nizsze niz Twoje to chyba nie zdecydowalabym sie juz...ok wiek wiekiem, to tez swoje robi...ale strach przed tym, ze maiabym przerzuty i byc moze zostawilabym male dziciatko jest silniejszy...
mam w sobie tesknote, wiem, ze moj maz tez...nasz skarb jest juz duzy, wiecej Jej w domu nie ma niz jest...my mamy na pocieche pieska haha... a poza tym staramy sie poswiecac caly ten czas sobie, duzo podrozujemy, nawet tylko na przedluzony weekend, ale staramy sie spedzac ze soba jak najwiecej czasu, pielegnowac nasze uczucie, czerpac z zycia ile sie da itp...bo kto wie co bedzie kiedys...
glowka do gory slicznotko, porozmawiaj zlekarzem, jesli bardzo chcesz dziecko, niech Ci wszystko dobrze wytlumaczy, byc moze nie ma wiekszych powodow do strachu i da sie
wiem, ze z roznymi rakami kobiety zachodzilyw ciaze, donosily- sama znam przypadek raka piersi...donosila do 7-ego miesiaca, potem robili cesarke, bo konieczne bylo podawanie chemii...ale dziewczyna zyje do dzis, ma cudownego synka, ktorym na poczatku musiala zajmowac sie jej mam, ale teraz jzu jest ok...ma moze z 5-6 lat ten chlopczyk teraz
ja zrezygnowlam, bo chyba ma watpliwe " szczescie " do tych dziadostw w postaci gada haha
ale trzymam kcuki za Ciebie
i napisz co i jak, jak zrobisz wyniki
ale poemacic walnelam- sorki