Hej. Wstęp do choroby mojej mamy. Od 7 lat od wykrycia rak piersi z przerzutami na wątrobę. Chemii 32 z przerwą, podczas której brała tabletki. Koniec maja/początek czerwca zaczął bolec brzuch. Męka niesamowita bo zaczęły się wymioty i ból nie do zniesienia. 8 sierpnia pobyt w szpitalu i od razu informacja, że teraz to już tylko leczenie paliatywne. U nas niestety na opiekę paliatywna trzeba długo czekać, więc jesteśmy zdane na pomoc rodzinnego. Mama od właściwie tygodnia nic nie je, ale słyszę jak jej jeździ w brzuchu. Czasem mówi, że jest głodna, a gdy proponuje żeby coś zjadła to robi skrzywiona minę i mówi, że nie chce jeść. Zanim wszystko się zaczęło zawsze mówiła mi, że jak będzie umierać mam nie wciskać jej jedzenia. Tydzień temu wypróżniła się tak porządnie, a że nie je to nie ma czym. 5 dni temu jeszcze była w toalecie, ale potem stwierdziła, że już nie chce chodzić bo już dość słaba a jeszcze się przewróciła na kolana na szczęście tylko. Ale wstaje z łóżka z nasza pomocą i siada na takie krzesło toaletowe. Usiąść tez usiądzie czasem sama. Ma omamy. Widzi jak ktoś za nią stoi. Dzisiaj w nocy miała taka straszna zgagę, że powiedziała coś takiego „spaliłam róże”. Innym razem kazała mi ściągnąć z pleców pelerynę (ponad tydzień temu). Pije trochę przez słomkę. Głównie zimne, czasem ale zbożową z mlekiem. Nie wiem co myśleć o tym wszystkim. Czy to będzie się jeszcze ciągnąć. Pani dr myślała, że mama szybciej odejdzie zarówno rodzinna jak i onkolog. My wszyscy jesteśmy w szoku, że mama tak długo walczy. Sama mówi, że chce już umrzeć i prosi Boga, żeby ją zabrał. Sprawy raczej ma wszystkie załatwione. Ja sama poświęciłam swoją rodzinę (dzieci i narzeczonego) żeby być z mamą u niej w domu. Ostatnio częściej przychodzi mamy siostra i kuzynka. Nie wiem jak rozpoznać ten moment bez powrotu. Kiedy właściwie się zaczyna agonia, a może trwa? Jak długo będzie trwać. I czy to normalne, że mama czuje głód a nie chce jeść i ja słyszę, że coś tam pracuje.
zagubiona1 otwórz swój własny wątek tu piszesz w cudzym. Przykro mi z powodu choroby mamy. Postaraj się jak najszybciej o hospicjum domowe a gdy będzie gorzej stacjonarne. Samemu jest bardzo trudno.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum