dobre samopoczucie przy raku płuc czy to cos znaczy?
witam w zeszłym rokuw pazdzierniku u mojego taty wykryto niedrobnokomórkowego raka pluc (gruczirakorak) ,stadium IIIB nieoperacyjne z naciekiem na 3 żebro,mial chemie tzw paliatywna znosił ja świetnie potem były naswietlania ,i też było ok wogole jego stan jest bardzo dobry nie schudł nic, czuje sie świetnie, teraz po naswietlaniach jedziemy na tomografie kontrolna , niewiem czy sa jakies przeżuty bo lekarze nie robią TK całego ciała tylko płuc ,jak twierdzą jak sie zacznie uskarzac na np. ból głowy to zrobią TK.
moje pytanie jak to było z waszymi bliskimi też się czuli tak dobrze ,moze jednak jakaś szansa jest na to że jednak go wyleczą???? bo on naprawde czuje się świetnie nic z tego nie rozumiem jak to jest ???, podczytuje troche forum i tam przeważnie ludzie chudna i zle się czuja , a tata tryska energia.
Witaj patrycja
Rak to choroba, która nie rozwija się w ciągu doby, tylko lata.
Nieoperacyjność zmiany, stadium IIIB zaawansowania oznacza nieuleczalność choroby. Choroba będzie postępować, życzę Wam żeby była jak najlepsza odpowiedź nowotworu na leczenie onkologiczne co da Wam wiele jeszcze wspólnych chwil jednak tych chwil z upływem czasu będziecie mieć coraz mniej.
Niestety późna diagnoza choroby nie pozwala już na wyleczenie.
Tato otrzymał leczenie paliatywne, które ma za zadanie nie wyleczenie ale poprawę jakości życia chorego i bardzo dobrze, że leczenie było skuteczne.
Więcej można było by powiedzieć jakbyś zamieściła wyniki badań np. TK lub RTG
Pozdrawiam
patrycjax, pewnie wiesz, że ten rodzaj nowotworu w takim stadium nie rokuje dobrze.
Mój Tata także walczył z gruczolakorakiem.
Na początku Taty choroby tak jak i Ty nie wiedziałam co się dzieje - nie chudł, czuł się dobrze, nie było widać po nim choroby... do czasu.
O Taty chorobie dowiedzieliśmy się na początku marca.
W okolicach wakacji po naświetlaniach Tata czuł się bardzo dobrze i pamiętam, że wtedy DSS mi napisała, abym cieszyła się z tych chwil, bo nie będą trwały wiecznie.
Miałam nadzieję, że tym razem się myli, bo przecież jest tak pięknie - ale niestety nie myliła się...
Po tym spokojnym, sielankowym czasie żyliśmy od kryzysu do kryzysu.
I nawet między kryzysami ciągle sądziłam, że damy radę, że przejdziemy ten zły czas i wszystko wróci do normy na długo.
Następnie wszystko zaczęło się tak szybko dziać, że nie mieliśmy przerw na odpoczynek...
patrycjax, musisz wiedzieć, że walczycie o jak najwięcej czasu.
Ciesz się z tych chwil, bo ta choroba jest bardzo podstępna.
Nie chcę Ci zabierać nadziei, ale musisz wiedzieć z czym macie do czynienia.
Pozdrawiam!
Bardzo dziekuje za odpowiedz ,człowiek zawsze ma nadzieję ,boję się żeby się nie męczył , bo jak czytam jakie meczrnie niektórzy przechodzą
jak patrzę na tatę to wierzyć mi się nie chce że ma aż taka chorobę w sobie ech....
Miałem dokładnie to samo. Po otrzymaniu wyników mamy świat mi się zawalił i ciężko było uwierzyć, że mama jest tak poważnie chora. Żyła tak jak chciała żadnych dolegliwości a jednak. Z czasem w miarę postępu choroby było coraz gorzej. Rak rozwijał się i mama coraz bardziej słabła.
Tak niestety działa podstępnie choroba nowotworowa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum