Tak, nie wolno.
Jest taki czas, kiedy taka "walka za wszelką cenę" i zmuszanie do niej jest tylko dodatkowym cierpieniem dla odchodzącej bliskiej osoby.
Wtedy trzeba w inny sposób okazać naszą miłość i bliskość.
Bardzo podziwiam Cię za Twoją piękną postawę wobec Twojej mamy, która z pewnością dobrze to wie, jakie masz dla niej oddanie.
Trzymaj się, Marto, w tym bardzo trudnym czasie.
Myślą jestem z Wami, pozdrawiam.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Marta...tak mi przykro. Bądź z Mamusią, bądź przy niej cały czas, a ja będę trzymać kciuki aby był to chwilowy kryzys.
Myślę o Was. Ściskam serdecznie.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Owieczko kochana,
bardzo ci współczuję. Bezsilność jest najgorszą rzeczą jaka może spotkać kochającego i bardzo chcącego pomóc człowieka. Bądź przy mamci i bądź dzielna. Pamiętaj, że wielu ludzi trzyma za Was kciuki z całej siły.
No tak nie wolno zmuszać nikogo by CHCIAŁ ŻYĆ !!!!!!!!
owcaMarta, wiesz,że to nie tak.
To nie tak,że Mama nie chce,że robi na złość.
Ty wiesz,że gdyby mogła,nadal by była z Tobą,zdrowa i uśmiechnięta.
Ale wróg jej na to nie pozwala.Choroba jest zbyt silna.
Nie karm na silę,nie wmuszaj picia.Pozwól Mamie robić to na co ma teraz ochotę.
Jeśli chce tylko spać,niech i tak będzie.
Bądź przy Niej,Ona to czuje..
Pozdrawiam!
Osobom zdrowym ciężko jest zaakceptować decyzję ukochanej osoby o odejściu.
Niestety choroba nowotworowa od pewnego etapu uniemożliwia normalne funkcjonowanie.
Jeśli jakość życia pozwala normalnie funkcjonować to życie nas cieszy jeśli niestety na skutek choroby jakość życia spadnie poniżej pewnego minimum życie przestaje cieszyć. Dla chorującego każdy kolejny dzień to ból, nie możność oddychania bądź też samodzielnej egzystencji a takie życie najnormalniej nie cieszy i ma się go dość.
Na początku również ciężko mi było zaakceptować fakt, że moja mama miała już dość życia ale zrozumiałem co miała na myśli mówiąc: " Andrzej, jeśli tak mam żyć to ja już nie chce żyć". Dla mnie te słowa były jak młotkiem w głowę bo przecież jak to każdy chce żyć ale kolejne dni pomocy mamie praktycznie we wszystkim, mamy cierpienie, brak możliwości normalnego oddychania uświadomiły mi o co tak na prawdę mamie chodziło.
Dlatego spójrz na całą sytuację oczami mamy. Kochaj mamę ale nie samolubnie, pogódź się z decyzjami mamy i wybierajcie to co najlepsze to będzie prawdziwą oznaką miłości Twojej do mamy.
Pozdrawiam w tych niewątpliwie ciężkich chwilach.
Nie wiem czy się mylę czy nie.... Ale...mamusia chyba odchodzi.... to ten czas.... nie jest już świadoma niczego...
Siedzimy przy niej cichutko...Ma skórcze w prawej dłoni... wcześniej chciała wstawać,kłaść się i tak w koło... a teraz?!... Leży-czasem ma otwarte oczy,czasem zamknięte....Jest obojętna...Tętno ledwo wyczuwalne... Czy to.... czy to TEN CZAS?
Jeżeli to TEN CZAS to chyba najlepszy jaki może być-nie ma bóli-a to najważniejsze...
Serce płaczę...i teraz to nawet ja sama łez powstrzymać nie mogę-płaczę... Boli mnie serce...ale tak pragnę jej dobra ,niech podąrza tam gdzie będzie jej najlepiej!!!!
Nie wiem czy powinnam teraz zadzwonić do kogoś? Czy może do sióstr mamy? Nie wiem... Był brat-teraz poszedł-powiedział,że przyjdzie jutro po pracy. Jestem tylko ja i tato....i tak cisza...przerażająca cisza...
Gdy byłam z mamą sama powiedziałam jej ,że ma iść tam gdzie będzie jej dobrze,że ja zrozumię i,że widzę ,że jest zmęczona.... ścisnęła mi dłoń....
:(
Ciśnienie też coraz to niższe... Wcześniej podłączyłam tlen,wyrwała ,,nosek''....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum