Witam wszystkich ,na ta strone obserwuje od ponad miesiaca a dzis sie zarejestrowalam aby opisac chorobe mojego taty -ponad miesiac temu na badaniach wyszlo ze ma guza ,nastepnie pobyt w szpitalu kolejne badania ,ciagle czekanie i ten strach.
dzis juz wiemy ze to rak niedrobnokomorkowy pluca prawego - w obu plucach uwidoczniono zmiany guzkowe o podwyzszonej aktywnosci metabolicznej - obraz pet przemawia za rozrostowym charakterem zmian guzowatych w obu plucach ,lokalizacja pierwotna najwieksza zmiana seg 3 prawego pluca w pozostalych narzadach i tkankach nie stwierdzono zaburzen metabolizmu glukozy ktore moglyby sugerowac proces npl.
i na tej podstawie tata nie bedzie mial radioterapi tylko prawdopodobnie chemie ,mam w zwiazku z tym pytanie czy naprawde nie ma szans na radioterapie ,od lekarzy nic sie nie dowiedzialam ,wszystko co wiem to internet ,gdzie sie udac mam z wynikami gdzie szukac pomocy gdzie sie radzic ,jestem z wroclawia ?pozostale badania wszystko w normie a w cytologi popluczyny biopsja szczoteczkowa to bylo po 2 razy robione komorek nie znaleziono dodam ze tata choruje na obstrukcyjna chorobe pluc ,juz nie pali
eszka, współczuję Ci, ze tu trafilas. Mój tato leczyl sie na Hirszfelda i na grabiszynskiej. Jesli bede mogla Ci jakos pomoc, pisz....leczyl sie od Maja 2011, wiec troche lekarzy poznalam....
_________________ Tatko 17-12-2011 godz 8.44 Tatusiu, opiekuj się Nami....
dziękuję 1k8 ,bardzo mi przykro z powodu Twojego taty ,ja tak bardzo sie boję ,mój tatko zaczoł dopiero walke jest drugi dzień po chemi ,czuje sie dobrze ,ma apetyt i na nic sie nie skarży ,myślałam o jakieś może dodatkowej konsultacji ,co o tym myślisz ,moze podasz mi namiary na kogoś ,ja jestem niezoriętowana jak dziecko we mgle ,nie wiem co gdzie ,jak a wiem ze czas ,czas sie liczy
[ Dodano: 2012-02-24, 17:37 ]
Co do chemi to 0siem dni caly pobyt przez 3 dni chemia przez reszte jakies tez plyny dozylnie i ósmego dnia chemia ,proszę napiszcie mi to jest ta chemia paliantywna nie mająca na celu leczenia?
Witaj eszka!Serce mi ściska,jak czytam twoje posty.Z tego,co tu czytam,twój tato cierpi.Mój nie cierpiał ,zmarł przed jakimkolwiek leczeniem.Jedyne cierpienie u niego,to duszący kaszel,który wystąpił na krótko przed śmiercią.Tak mówiła pani doktór,która Tatę leczyła w szpitalu.Trzymaj się kochana.Spędzaj z tatusiem dużo czasu.
Pozdrawiam i cieszę się,że masz Tatusia w domu.Ja nie miałam tyle szczęścia ale trzeba żyć dalej chociaż jest bardzo ciężko.Ta WIELKA tęsknota za Tatuśkiem...Pozdrawiam.
Wszystko się "rozegrało" w ciągu 3tygodni.Gdyby Tato wcześniej się zgłosił do lekarza...echch już teraz nie ma co "gdybać".Jego upór był jak mur nie do przebicia.Właśnie dlatego,że tak szybko,tak nagle trudno się z tym wszystkim pogodzić.I właśnie jak czytam wpisy takich osób jak Ty,którzy walczą razem ze swoimi Tatusiami czy Mamusiami z tym "potworem"robi mi się cieplej na duszy,bo wiem,że w jakimś stopniu ta choroba jest jednak do spowolnienia.Oby Wam się udało!
Niestety takie podejście ludzkie jest straszne, tym bardziej kiedy jest to lekarz, czasem zastanawiam się, po co ci ;ludzie wybrali taki zawód, chyba liczyli się z tym, że lekarz ma styczność z człowiekiem????
Niestety nasi lekarze zapominają, że to oni są dla pacjentów, a nie pacjent dla nich....niestety to my pacjenci sobie wyhodowaliśmy takich lekarzy, którym kłania się w pas i od progu w gabinecie przeprasza, a to chyba nie tak powinno być...
Mnie też strasznie boli podejście lekarzy do chorego i nie mogę pojąć, czym wielu z nich (bo oczywiście nie wszyscy) kieruje się wybierając zawód???????
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Marta idąc na studia medyczne młodzież jest pełna ideałów i wierzy że nie tylko zawód lekarza da im możliwość zarobić na godne życie ale i na leczenie ludzi bo maja taką pasję i marzenia .Juz na studiach i praktykach maja możliwość zweryfikowania swoich marzeń .Wielu odpada a Ci co pozostają liczą na cud że nasze państwo nasze ministerstwo wreszcie starsi koledzy im w tym pomogą . Niestety zamiast lepiej jest coraz gorzej ! Przepełnione szpitale ,ciągłe zmiany i to przeważnie na gorsze .Prywata na oddziałach -walki z innymi lekarzami ,kumoterstwo itp .Do tego dochodzi zmęczenie materiału bo żeby:(:( godnie żyć to trzeba mieć drugą albo trzecią pracę + dyżury Do tego dochodzi cała masa szkoleń ,specjalizacji wykładów dokształcania.W końcu pozostaje zniechęcenie ,zmęczeni tym wszystkim .Niewielu pozostają młodzieńcze ideały i zaangażowanie jak np naszej DSS .Pacjenci wbrew pozorom też dają im nieźle popalić (i ich rodziny)żebyś wiedziała ile bezzasadnych skarg jest składanych na lekarzy.Do tego dochodzi niesamowita biurokracja i ciągłe zmiany które zamiast polepszyć tylko wywołują gorszy zamęt .No i ostatnia rzecz jak w każdym zawodzie są ludzie i ludziska ,gotowi do pomocy i poświęceń i chamy bez kultury ! niestety tych drugich zapamiętujemy (
I mam wrażenie, że tych drugich jest więcej, niestety, mnożą się chyba przez pączkowanie :(, nie krzywdząc oczywiście swoją opinią dobrych lekarzy i ludzi,którym cierpienie drugiej osoby nie jest obojętne.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Witaj eszka.Nie pomogę merytorycznie,bo z rakiem mieliśmy do"czynienia"tylko przez 3tygodnie.Nie nastawiaj się na najgorsze.Najważniejsze w tym momencie to żebyś była z Tatą jak najwięcej,ile się da.Pozdrawiam i
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum