Kolejna nieprzespana noc,koszmar,co chwilę zrywalam się przerażona, ja nie wiem jak nauczyć się z tym żyć,coraz bardziej uważam że wycinek i chemia zabiją tatę, żeby tego nie ruszać.
Popatrz racjonalnie, takie rzeczy piszą tylko osoby, które żerują na ludzkim nieszczęściu. Wiadomo na takich najłatwiej zarobić.
Znam aż/ tylko 3 osoby, które poszły torem "znachorów". Opamiętali się i zgłosili się do szpitala bo SPRAWDZONE leczenie, niestety trochę już późnawo.
A i gdyby użycie czegoś takiego przyszło Ci do głowy to pomyśl sobie, że "to MÓJ TATA a nie KRÓLIK DOŚWIADCZALNY"
Pozdrawiam Kasia:)
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
... mój teść chodził kilka lat z naroślą w gardle,kiedy w końcu postanowił zrobić z tym porządek i zgodził się na pobranie wycinka w ciągu 2 miesięcy zmarł przerzuty wszędzie a przed pójściem do szpitala był w bardzo dobrej formie,.....
Nie wydaje ci się że w tym co napisałaś tkwi odpowiedź? Logika mówi -za dlugo czekał i zrobił badania gdy rak sie juz rozsiał - a nie badania spowodowały rozsianie. To jasne jak słońce.
Jeżeli wierzysz w zdrowe odżywianie to jak najbardziej ale zawsze dodatkowo a nigdy ZAMAST.
pozdrawiam serdecznie -:)
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Logika mówi -za dlugo czekał i zrobił badania gdy rak sie juz rozsiał - a nie badania spowodowały rozsianie. To jasne jak słońce.
Ola napisała Ci prawdę, to nie był żaden zbieg okoliczności. Tylko rak tak działa, rozsiewa się nie leczony a jak jest strasznie agresywny to nawet mimo leczenia rozsiewa się dalej.
Za parę lat mówisz, że okaże się, że chemia, pobieranie wycinków jest powodem rozsiewania raka? nie wiem co będzie za parę lat w tym kierunku ale chcę bardzo wierzyć w to, że za parę lat będzie lekarstwo na raka i nie będziemy na niego umierać.
A czy ktoś zna osobę,która zmarła z powodu nieleczonego nowotworu?Ale mam na myśli takie kompletne nic nierobienie żadnych badań i chemii?Ja w swojej pracy bardzo często mam doczynienia z nagłymi zgonami i nigdy sekcja nie wykazała nowotworu?Trochę to dziwne skoro nieleczony nowotwór prowadzi do nieuchronnej śmierci.Nie wiem próbuję znaleźć jakieś wytłumaczenie dla coraz większej liczby zgonów na "leczonego" raka.Ponownie bardzo proszę o wpisy osób,które wygrały batalię z rakiem dzięki naszej medycynie,szczególnie rakiem płuc.
[ Dodano: 2016-08-01, 22:04 ]
I jeszcze jedno jak to możliwe że tak wielkości pięści zaczął dawać objawy dopiero od kilku miesięcy,czy skoro nic innego nie boli to ryzyko przerzutów jest mniejsze?
[ Dodano: 2016-08-01, 22:04 ]
Przepraszam miało być rak
Wnioskuję, że zakładasz , że medycyna nie potrafi wyleczyć raka płuc. Masz wg mnie 90% racji, ale, 10% udaje się wyleczyć. Chcesz pozbawić tej szansy swojego Taty ?
Rak płuc jest choroba śmiertelną, może kiedyś to się zmieni, niektórzy tylko przeżywają kilka lat.
Sodę z cytryną piła moja babcia na wsi , jak bolał ją żołądek albo głowa, podobno pomagało.
Zdrowe żywienie, dlaczego dopiero teraz ?
Wiele osób zmarło na raka niezdiagnozowanych, nie leczonych. Zmarł. bo był chory, nie chodził do lekarza, nie robił badań, a i medycyna kiedyś była na innym poziomie.
Pamiętaj, że to Twój Tata decyduje o leczeniu, nie powinnaś nic sugerować, wyrzuty sumienia mogą bardzo doskwierać.
Pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Dziękuję i przepraszam za moje gdynianie,po prostu w głowie mam tysiące myśli,w środę mamy wizytę u chirurga onkologia i modlę się żeby powiedział,że można przeprowadzić operację.Kolejna ciężka noc za mną i pewnie tysiącem osób na świecie cierpiącym z tego samego powodu. Ból rozdziera serce.Jak bardzo chciałabym teraz mieć problemy takie jakie miałam jeszcze 8 dni temu,codzienne pierdoly tak naprawdę nieważne. Mój kochany tata jest dla mnie wszystkim,jest moją podporą,zawsze mogłam na niego liczyć.Jestem jedynaczka,jestem w tym wszystkim sama,mąż nie daje mi żadnej pomocy,wręcz przeciwnie.Tato cały czas myśli że to może coś niezlosliwego lub operacyjnego a w środę lekarz odbierze mu ostatnią nadzieję,ból rozrywa serce.
Co do objawów raka to potwierdzić mogę, że może funkcjonować bezobjawowo. Mojemu tacie wykryto go przez przypadek. Zgłosił się z przeziębieniem. Internistce się nie spodobał się osłuchowo. Kaszlał jak każdy palacz, morfologia idealna, na bronchoskopii też nic. Dopiero po operacji i wycięciu guza, który objawił się na rtg i TK dowiedzieliśmy się, że to był rak.
Co do tego czy leczyc czy nie leczyc pozostaw decyzje Tacie, jest dorosly i sam moze decydowac.
Co do raka nie leczonego, moj SP Tesc zostal zdiagnozowany w momencie kiedy nastapily przerzuty do mozgu, bez leczenia zyl by dwa tygodnie, wykradlismy 4 miesiace.
Najbardziej radykalna jest ingerencja chirurgiczna, niestety nie wielu ludziom jest pisana.
Widzisz,
Rak to podstepny przeciwnik, siedzi cichutko, rosnie... karmi sie cukrami, w jakis sposob powoduje ze chory je to co "on" lubi, gdy jest juz na tyle silny sie ujawnia, najczesciej jest juz zbyt pozno, wiekszosc przypadkow wykrycia raka jest juz w stadium IV rozsiewowym.
Takze, to nie tak ze nieleczony daje szanse dluzszego zycia, wszystko zalezy on stadium w jakim zostanie wykryty, a leczenie chemioterapia, coz, w przypadku pluca malo skuteczne, ale sa na forum ludzie ktorych bliscy zyja lata nie miesiace...
Pamietaj jednak, ze chorzy na raka czesto odchodza, nam teraz i tutaj pozostaje zyc i miec wyrzuty sumienia, pozostaw decyzje Tacie, nie sugeruj....
Pozdrawiam i witam na forum
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Ponownie bardzo proszę o wpisy osób,które wygrały batalię z rakiem dzięki naszej medycynie,szczególnie rakiem płuc.
Zapewne źle się skończy historia mojego dziadka ale od diagnozy żyje już półtora roku. Miał guza na płucu 9 cm i przerzuty do kręgosłupa. Leczył się od początku i leczy dalej, chemia, radioterapia. Cały czas żyje i oby to trwało jak najdłużej i oby jak najdłużej było dla niego leczenie. Czuje się dobrze, jest chodzący, jeżdżący samochodem, zupełnie samodzielny. Jak widzisz co przypadek to inna historia.
etm35 napisał/a:
,w środę mamy wizytę u chirurga onkologia
To już jutro, czekamy na informacje i żeby wszystko poszło po waszej myśli.
Dziękuję, rozumiem że u Twojego dziadka guz nie był operacyjny
[ Dodano: 2016-08-02, 20:04 ]
Tata miał bardzo długi czas dziwną wysypke na skórze głowy,która zanikala i co chwilę się odnawiala,jak myślicie czy nawet na podstawie TK można pomylić guza z sarkoidozą?
Guz nie był operacyjny tylko chemia i radioterapia.
etm35, wszystko się może zdarzyć, przykład kolejny z moich doświadczeń.
Mąż miał guza, który miał być bardzo złośliwym rakiem według TK, po operacji okazało się co innego. Bywa też w drugą stronę, że lekarz twierdzi, że to zmiana łagodna, nic poważnego a po badaniu okazuje się rakiem.
Póki nie ma badań hist pat. zawsze mamy jakąś nadzieję. etm35, nie gdybaj, nie zadręczaj się myśleniem i przestań czytać google bo tylko się niepotrzebnie nakręcasz. Będziecie u lekarza, wyjaśni Wam dalszy plan działania, oświeci co z czym i dlaczego, będziesz miała wtedy jakiś obraz choroby taty i wtedy czytaj wszelkie mądrości, już konkretne, żeby się doszkolić, niczego nie przeoczyć i mieć wiedzę do rozmów z lekarzami.
Raczej można było się spodziewać, że jest to rak, dalsze badania pokażą jaki i będzie dalszy plan leczenia. Przykro mi, dlatego większość z nas mówiła, nie czytaj google, nie nakręcaj się tylko trzeba działać.
Dziękuję za słowa otuchy,tylko ja nie mogę uwierzyć,że u mojego taty jest on tak duży,widziałam dzisiaj ludzi z dużo mniejszymi nowotworami wykrytymi też niedawno jak u taty a wyglądających jak cienie natomiast tata jeszcze parę dni temu był przygaszony,teraz tryska energią,je,pracuje fizycznie,nawet nie chciał słyszeć żeby jutro ktoś z nim jechał do szpitala,ale na to nie pozwolę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum