Witam.Pisze na tym forum bo już sobie nie radzę.Jak moja mama zachorowała to najgorsze dla nas będzie jak nie wyzdrowieje i nadejdzie śmierć.Dziś czekam na to aż mama się podda i spokojnie zaśnie.Mama zachorowała na raka jelita grubego,potem był przerzut na płuca a potem na wątrobę.Teraz obecnie jest pod opieką hospicyjna domowa.Mama ma wodobrzusze i wodę w nogach.Do ubikacji trzeba ją prowadzić w dwoje.Ma duża żółtaczkę.I ogólnie wszystke objawy agonii.Tylko mama ma bardzo silny organizm który nie chce się poddać.Jest na morfinie mimo to kładzie się i siada co 20min przez całą dobę.Oczywiscie trzeba ją podnosić i pomagać kłaść.Ma zaburzenia psychiczne.Dzis w nocy jak jej powiedziałam że nie może ciągle wstawać to krzyczała i o mało co mnie nie uderzyła.Siedze z mamą 24h.200km stąd zostawiłam męża i dzieci.Nie daje już rady.Mama już od miesiąca ma takie pogorszenie.Tydzien już nie spałam.Jak to długo może jeszcze trwać 😔😔😔[/b]
Bardzo ci współczuję, sytuacja jest naprawdę cieżka, mama jest faktycznie w fazie końcowej i napewno - niestety - długo to już nie potrwa. Nie można jednak powiedzieć ile - może parę dni, może tygodni...
Wiki1233 napisał/a:
Siedze z mamą 24h.200km stąd zostawiłam męża i dzieci.Nie daje już rady.
Czy nie zastanawiałaś się nad hospicjum stacjonarnym? Mama potrzebuje jak widzę opieki 24 godziny na dobę - dobrze że jesteś teraz przy niej ale musisz też pomyśleć o swojej rodzinie , mężu dzieciach które na ciebie czekają. Czy rozmawiałaś z lekarzem o takiej możliwości? W hospicjum mamę mogłabyś odwiedzać tak często jak chcesz ona miałaby dobrą opiekę a ty odetchnęłabyć troche... Jakby to nie było ciężkie - opiekować się kimś możesz tylko wtedy jak masz do tego siły - inaczej więcej z tego szkody niż pożytku.
Pozdrawiam serdeczne
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Bardzo współczuję, wszyscy przechodziliśmy/przechodzimy to samo. Objawy, które opisujesz, przerzuty, wodobrzusze, żółtaczka świadczą, że wątroba sobie już nie radzi z pracą i po mału "wysiada". Ile to potrwa, tego nikt Ci nie powie ale po objawach na pewno jest to niewiele czasu, nie określę ile, bo nie wiem, może to nastąpić w kazdej chwili a może taki stan trwać i miesiac.
Jeżeli jest Ci ciężko, jesteś z tym sama to jak najbardziej rozważ hospicjum stacjonarne, to żadna ujma, nie zawsze dajemy sobie radę w tak trudnych chwilach, nie zawsze potrafimy, nie zawsze mamy możliwość i wtedy hospicjum stacjonarne jest bardzo dobrą opcją, tam nie pozwolą mamie cierpieć i na pewno zajmą się nią odpowiedno.
Wiki 1233 nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumiem. Moja mama odeszła 5 czerwca tego roku i wiem, że na pytanie jak "to długo może jeszcze trwać" nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Moja mama leżała w szpitalu dokładnie miesiąc i kiedy lekarka powiedziała, że weszła w fazę terminalną poczytałam na ten temat w internecie i na forach i doszłam do wniosku, że odchodzi wręcz "książkowo". Zabrałam Ją więc do domu, załatwiłam sobie opiekę na chorego członka rodziny, zgłosiłam do hospicjum. Mimo szoku i bólu (choroba postąpiła błyskawicznie) postanowiłam, że będę silna, postaram się Nią opiekować jak tylko umiem najlepiej a Ona odejdzie we własnym łóżku trzymana przeze mnie za rękę. Tak się nie stało. Trzy naprawdę trudne tygodnie, podczas których wiele moich postanowień legło w gruzach, minęły. Ja musiałam wrócić do pracy, a mama z uwagi na fakt, że wymagała opieki 24/24 poszła do HS. Zmarła tam w tydzień później samotna o 1:25 nad ranem. Piszę Ci o tym, żeby Ci powiedzieć że doskonale rozumiem jak Ci trudno. Ale z drugiej strony bardzo poważnie rozważ opcję HS. Ja pewnie do końca życia będę się zastanawiała czy naprawdę zrobiłam wszystko. Może należało dobrać zwykłego urlopu w pracy i jeszcze zostać z mamą tydzień w domu? Rodzina, przyjaciele, znajomi wspierają mnie i mówią, że zrobiłam wszystko i nie było innego wyjścia. Co z tego, jak ja mam wątpliwości, których pewnie nie pozbędę się do końca życia. Życzę Ci więc dużo siły i mądrości w podjęciu decyzji. Pozdrawiam ciepło.
Mariola
wisz tak sobie teraz mysle ze to jednak chorzy sami decyduja jak od nas odejda.
Ja tez postanowilem ze moja najukochansza osoba odejdzie przy nie w naszym mieszkaniu. Niestety odeszla w szpitalu. Nie mozna jej bylo wypisac ze wzgledu na codzienne dializy, doszedl do tego jakis minimalny cien szansy na chemie ale gdzie tam, rano jedlismy galaretke a wieczorem widzialem gasnace oczy i ostatni wdech. Potoczylo sie blyskawicznie, ale podobnie ksiazkowo wedle przewidywac lekarza prowadzacego. z iscie dobijajaca precyzja okreslil ze 2 tygodnie i koniec. I tak tez sie stalo. Proces odchodzenia podobnie jak u mamy wiki poprzedzilo wodobrzusze i zatrzymanie wody w konczynach oraz ta niespokojna ciagla zmiana pozycji na lozku.
to chyba sa jakies wspolne dla kazdego chorego objawy tak mysle.
_________________ [*]04.02.2018[*]
Nigdy nie przestane Cie kochac.
wiem co czujesz .Mama jest juz w hs i jestem u niej kiedy chcę a kiedy juz padam na twarz ide do domu . Tez miałam rozterki czy do domu ze szpitala czy hd . Jednak wiem ,ze zrobilam słusznie- chodz dopadaja mnie rózne mysli typu a moze jednak- wiem ,że w domu nie poradziła bym sobie.Mama moja juz tylko lezy i prawie nie ma z nia kontaktu , juz nie mówi ....
Ale jak mialam mame w domu tez pilowałam 24 godziny na dobe- spałam na podłodze przy łózku aby w nocy szybciej zareagowac jak by chciała wstać.
Pomysl i wybierz co lepsze albo jak dlugo Twój organizm moze funkcjonowac w takim stanie.Wybory sa trudne ...,
Pozdrawiam i ...życze Ci aby bylo,, dobrze ,......
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum