Witam
w dniu 19.07 moją mamę ( lat 67) przyjęto do szpitala w Zgierzu ( woj. łódzkie) z powodu wysokiego stanu bilirubiny, a właściwie objawami było swędzenie skóry, żółte białka, siniaki powstające po próbach drapania skóry. W w/w szpitalu mama leżała przez tydzień ( tu oszczędzę opisu przebiegu leczenia, nadmienię że bilirubina osiągnęła poziom 390...), następnie została przewieziona do szpitala Barlickiego w Łodzi, gdzie dokonano protezowania dróg żółciowych. Po tym zabiegu została następnego dnia wypisana do domu.
Już w ostatnim dniu pobytu w szpitalu w Zgierzu dostaliśmy informację o podejrzeniach nowotworu, które zostały potwierdzone w Łodzi.
Rozpoznanie to guz przewodów żółciowych w okolicy wnęki wątroby.
Udało nam się umówić na konsultacje do prof. Krawczyka w W-wie. Stwierdził, że jego zespół podejmie się operacji usunięcia guza.
Mamę przyjęto na Banacha w dniu 04.09, operacja miała miejsce 14.09 wypis był 23.09.
Poniżej załączam wypis ze szpitala z Banacha oraz wyniki badań hist.-pat.
I teraz mam następujące pytanie, który szpital ( rozważamy Warszawę, Łódź, Gliwice) i jakich lekarzy polecacie, gdzie leczyć mamę dalej?
Rozważam Wieliszew - dr Jaskółę (czy w tym szpitalu zajmują się podobnymi przypadkami nowotworów? )
Szpital na Szaserów - prof. Szczylik ( nie wiem czy uda nam się umówić na listopad)
Ewentualnie CO w Gliwicach - macie jakieś opinie, lekarzy godnych polecenia?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź, aktualnie sytuacja jest dla nas nowa i musimy się z tym zmierzyć, a jak sami wiecie nie jest łatwo.
Jeśli nie załączyłam jakiś informacji to proszę o info.