Guz jelita grubego - pomoc przy interpretacji wyników G1/G2
proszę o pomoc i podpowiedz.....:(
Mama ma duży guz - w załączeniu wyniki, za chwilę ma być operacja. O guzie dowiedziałyśmy się przy kolonoskopii trzy tyg. temu. Mamy już tomografię i wynik z wycinków i termin na operację. Z tym że lekarze nic nie mówią oprócz tego, że operować, nie wolno czekać. Wiem że oni nic nie mogą powiedzieć dopóki nie wytną, nie zbadają wycinków. Ale proszę podpowiedzcie coś na podstawie tych wyników. Lakoniczne musimy operować brzmi złowieszczo. Ale z drugiej strony, tak jak czytam na forum to chyba dobrze, że można operować.
Proszę podpowiedzcie co znaczą te wyniki. Oczywiście oprócz wiadomego, że jest guz i że jego stopień jest niepokojący...
Stopień G1/G2 - co oznacza wg klasyfikacji przy tym nowotworze ?
Opis tomografii bardzo ubogi i nie mamy zdjęcia klatki piersiowej.
Które ośrodki onkologiczne /w którym mieście/ polecacie osobom z tego rodzaju nowotworem...
Będę bardzo wdzięczna za informację.
Stopień G1/G2 - co oznacza wg klasyfikacji przy tym nowotworze ?
Stopień złośliwości histologicznej w skali G1-G3.
Ewcyk1978 napisał/a:
Opis tomografii bardzo ubogi i nie mamy zdjęcia klatki piersiowej.
Czy ubogi?Wystarczający na ten moment.
Odnośnie zdjęcia klatki - skoro nie macie, to warto zapytać lekarza czy takowe jest planowane a jeśli nie, dlaczego. Powinno być zrobione TK klatki.
G3 oznacza skalę złośliwości histologicznej - im wyżej, tym nowotwór bardziej agresywny.
Przerzuty są możliwe w każdym nowotworze złośliwym, niezależnie od wartości cechy G.
Czyli nie ma żadnej taryfy ulgowej ludzilam sie ze mniejszy stopień to mniejsze ryzyko przerzutu jutro mama ma operacje. Czy w takim razie robić PET by dokładnie sprawdzić reszte, czy TK lub MR wystarczy. ? Miala dzis rtg klatki, jeszcze nic nie wiem
Kochanieńka, już z własnego doświadczenia wiem, że nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. Absenteeism elegancko wszystko wyjaśnia, jak zawsze. Ileż razy mnie samą uspokajała.
Odezwij się Dziewczynko i daj znać jak tam Mama po operacji, czy już macie jakieś dodatkowe wyniki badań.
Absenteeism jeśli guz naciekał na macicę to dla nas gorzej ? Usunęli macicę, jajnki:(
nie mamy CEA, chyba poproszę rodzinnego zanim dostaniemy wyniki histo-patologiczne. RTG płuc podobno ok, tzn pytałam chyba z 10 razy i tyle samo razy lekarz odpowiadał że dobrze, ale rtg to za mało chyba. jak będą wyniki mają dzwonić do nas z kliniki onkologicznej ze wskazaniami co dalej.
Reszko dziękuję Ci za wiadomość
Absenteeism poradź.
Ewcyk, rodzinny ci CEA nie zleci, prowadzący onkolog raczej. U mojej mamy na zmianę co trzy m-ce było usg jamy brzusznej lub TK, oraz rtg klatki lub TK i CEA, raz w roku kolonoskopia (robiliśmy razem z gastroskopią). Faktem jest że poziom CEA pokazał że zaczyna się u mamy coś dziać. Zawsze naciekanie jest gorsze bo to oznacza rozwój "dziada". Moja mama przy G1 miała przerzuty do wątroby wiec nie jest to wskaźnik "przerzutowy" po prostu chodzi o jego zróżnicowanie. U mojej mamy zatrzymało "go" na moment 6 FOLFOX-ów przed usunięciem prawego płata wątroby i 6 FOLFOX-ów po, stabilizacja prawie rok tylko kontrola ale na początku tego roku się zaczęło i trwa do dziś. Pozdrawiam
Specjalistą nie jestem, Abs na pewno powie to lepiej. Super nie jest. Guz był bardziej rozrośnięty niż wszyscy początkowo myśleli. Naciekanie na inne organy, daje większe zaawansowanie miejscowe (mam nadzieję, że się nie mylę). Teraz najważniejsze są wyniki histo-pat, żeby sprawdzić czy np. węzły chłonne nie mają w sobie komórek nowotworowych. Na chwilę obecną nie da się określić stopnia zaawansowania choroby. Wiemy tylko że naciekanie innych organów daje T4, więc jest to już na 100% stopień drugi, po wynikach histo-pat, będzie wiadomo więcej.
Możliwe, że Mamusia dostanie chemię, chociaż nie jest ona absolutnie niezbędna. Wyniki powiedzą.
Dobrze by było, jakby Mamusi zrobili TK brzucha, miednicy i klatki piersiowej, albo rezonans magnetyczny. Wiadomo one są dokładniejsze niż taki rentgen.
Nie wiem, czy skierowanie na markery może wydać lekarz rodzinny, to już chyba onkolog. Dziwne, że nie było to zrobione np. z badaniem krwi. Właśnie. Masz może morfologię i biochemię Mamci? Dobrze by było je zamieścić, żeby mieć całość badań
O guzie Mamy dowiedziałyśmy się 15 lipca po kolonoskopii, Mama miała od pół roku non stop biegunki i złe wyniki badań - anemia. Nie czekając na wyniki z wycinków z kolonoskopii, umówiłam wizytę u chirurga onkologa. Z wynikami z wycinków G1/G2 pojechałyśmy do niego, umówił termin na operację. W międzyczasie zrobiłyśmy TK jamy brzusznej - z opisu raczej ok. Dziwi mnie tylko że na TK nie było widać nacieku na macicę - czy to możliwe ? Dwa miesiące temu było usg jamy brzusznej też w porządku.Pytałam chirurga który Mamę operował powiedział, że tak bywa, oni jak otwierają dopiero widzą pewne rzeczy.Dziwne to dla mnie. O węzłach nic nie mówił, więc nie wiem czy wycięte. Na wypisie też nic nie ma. Jezu jak ja nienawidzę chirurgów, oni nic nie mówią, a im więcej się dopytujesz tym bardziej się naburmuszają i każą tylko czekać na wyniki i cieszyć się że tak rozległa operacja się udała. Czekam więc a każda sekunda jest dla mnie stracona bo może mogłabym w tym czasie coś robić, jakieś badania, konsultacje. Ale bez tego wyniku ani rusz. Ma być za ok. tydzień. W zależności od wyników jakie będą klinika umawia dalsze konsultacje - onkologiczne itp. Dziś mija miesiąc od momentu kiedy dowiedziałyśmy się o tym, że żyjemy z tym "dziadem" - teraz badają go gdzieś i ważą się losy moje Mamy.
Reszko, Małgosiu - rozumiecie mnie :(
Nie liczy się nic - tylko Moja Mama - niesamowity człowiek. Opiekowała się całe życie wszystkimi, mną, ojczymem, swoją mamą, sąsiadami, znajomymi. A to ona była w tym wszystkim najbardziej chora.
Jeśli serce może pękać z bólu i smutku to od miesiąca moja rozpada się na kawałki.
A z tomografiami, USG czasami rzeczywiście tak jest, że mogą czegoś nie pokazać i rzeczywiście dopiero jak lekarz pacjenta otworzy, obejrzy sobie go od środka, obmaca itd. to wychodzi dokładnie jak to wszystko wygląda.
Najważniejsze, że jest już po operacji i paskud wycięty. Teraz czekać na wyniki. Węzły chłonne są wycinane przy takich operacjach, wszak lekarz usuwa guz z pewnym marginesem tkanki, by mieć absolutną pewność, że zostało usunięte wszystko, co z resztą wyjdzie właśnie w czasie badania.
Czekanie z tego wszystkiego jest najgorsze, bo jest się zawieszonym w próżni. Jak się zna wyniki, to jest już fakt dokonany, wróg rozpoznany i wiadomo jakimi siłami z nim walczyć i czy w ogóle ta walka jest potrzebna. Bo może się okazać, że konieczne będzie wyłączne regularne przychodzenie na badania i bycie pod opieką onkologa, jak to jest w przypadku mojej Mamci, a może być potrzebne podanie chemii, nawet jeśli tylko profilaktycznie.
Pisz Dziewczyno bez krępacji. Wygadanie się pomaga
Bardzo proszę dziewczyny, jeśli coś możecie podpowiedzieć więcej z tego opisu. Wiem, że stopień 3, wiem że przerzuty do węzłów. Ale jeśli tylko do 3 to dobrze ? czy cokolwiek dobrze? czy ten naciek był duży ? zajmował chyba tylko pierwsze tkanki ? czy ja źle myślę.
Absenteeism, Małgosia81, Reszka, proszę napiszcie coś. Ja oszaleję zaraz z rozpaczy. Onkolog na 2 września.
Ciężkie dni przed nami.
Abs na bank wypowie się lepiej ode mnie, ale postaram się odpowiedzieć na tyle, na ile się orientuję.
Paskud przerósł ścianę jelita aż do tkanki tłuszczowej, dobrał się z tego co rozumiem do macicy itd. Zajęte zostały 3 węzły chłonne i w jednym naczyniu krwionośnym znaleziono zator z komórek rakowych. To oznacza właśnie trzeci stopień zaawansowania choroby. Super dobrze nie jest, ale też nie ma co rwać włosów z głowy. Wróg rozpoznany, teraz trzeba rozpocząć z nim walkę i rozpirzyć w drobny mak. Pierwsza walka za nami - operacja. Paskud się rozrastać nie będzie. Brak przerzutów odległych - jak wynika z TK, które zamieściłaś wcześniej - to informacja bardzo dobra. Ze względu na te węzły i naczynie, pewnie podana będzie chemia, bo niestety tą drogą lubi sobie drań wędrować. Ale to już bitwa bardziej taka profilaktyczna, żeby - jeśli jakimś cudem, coś się draniowi udało wypuścić, to zostanie utłuczone (jak coś, to proszę o poprawienie bardziej kompetentne osoby).
Najważniejsze to się nie poddawać i walczyć Ha, łatwo mi mówić, sama pamiętam jak szalałam i panikowałam na początku naszej drogi. Ale wiem, że optymizm czyni cuda
Ewcyk guz nacieka, zajęte są węzły. Szczegółów może udzielić absenteeism. III stopień nie jest sprawą łatwą, ale moja mama miała IV ostatni (przerzuty na wątrobie) już na początku drogi t.j. 2011 i jeszcze żyje miałyśmy trochę spokoju. Teraz naciekania są na nadnerczu i trochę trzustki i jeszcze na pozostałym fragmencie wątroby. Także nie jest łatwo na żadnym etapie jedno jest pewne musicie starać się o leczenie, operację o wszystko co może zaproponować obecna medycyna. Mam tylko jedną radę; jak wyrzucą cię drzwiami wejdź oknem, jak nie u jednego lekarza to w innym ośrodku- próbuj wszystkiego żebyś później nie zarzucała sobie że nie próbowałaś. Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum