Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=
Witam wszystkich,
Jak każdy z nas kto jest na tym forum,. nie trafił tu bez przyczyny. Mnie zmobilizowały do zaglądnięcia tu wyniki mojego Teścia. W załączeniu Epikryza... Jest to dla nas czarna magia. Czy jest ktoś kt by objaśnił o co w tym wszystkim chodzi.....
Rak drobnokomórkowy to niestety agresywna postać raka płuca, źle rokująca. Zazwyczaj dobrze reaguje na chemioterapię i zmiany zmniejszają się, jednak dość szybko zwykle następuje tzw. chemiooporność (rak przestaje reagować na chemię) i rozwój choroby następuje w szybkim tempie.
W postaci uogólnionej choroby (ED) - a raczej z taką mamy tu do czynienia, rokowanie to 7-11 miesięcy przy prowadzonym leczeniu.
Wg epikryzy 25.10 miał mieć miejsce I cykl chemioterapii - teść otrzymał chemię? W jakim schemacie - PE? KE?
Teraz chyba powinien być już po II cyklu?
Na forum jest kilka wątków dot. raka drobnokomórkowego (DRP) - znajdziesz w nich wiele cennych informacji dot. choroby.
Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania, śmiało.
tysia2011,
Witaj .
Z epikryzy wynika ze jest bardzo zle .Przykro mi to pisac ale musisz spodziwać sie nagorszego (:Rak drobnokomórkowy w IV stopniu co sprawia ze choroba jest niewyleczalna.Niestety, rokowania są bardzo złe.Ten rodzaj raka należy do najgorszych w ogóle. A tu jest już w postaci rozsianej i nacieka ważne organa.Pozostaje leczenie paliatywne która bedzie miało na celu złagodzenie objawów choroby.
Przykro mi (:(:
mam wrażenie, że moi poprzednicy nie wyrazili się dostatecznie dobitnie- Twój teść odejdzie szybko. Nie pozostało mu wiele czasu, więc jeżeli pozostało mu coś do powiedzenia lub do załatwienia z nim, nie traćcie czasu, bo go nie macie.
Domyślałam się że taką odpowiedź otrzymam, jest nam bardzo ciężko a raczej mi gdyż nikt w rodzinie nie chce na ten temat rozmawiać jestem zdruzgotana, Dlaczego nie chcą????
Podaję wypis ze szpitala po dwóch emisjach chemii......
Jak na razie brak jest progresji (czyli nowotwór nie rozwija się dalej) wg RTG, jednak mimo wszystko po II cyklu powinno się wykonać TK klatki piersiowej - jest lepsze do oceny odpowiedzi na leczenie.
Chociaż taka odrobina jest dla mnie pokrzepiająca, muszę przyznać ze po tej drugiej chemii był dramat w domu, ale dopiero dziś ojciec zaczął funkcjonować w miarę normalnie tz zjadł dwa posiłki na gorąco napił się filiżankę kawy, i herbaty to z 1,5 l. Lecz w dalszym ciągu leży i sobie drzemie.
Dziękuje za dobre słowa.
Pozdrawiam wszystkich...
Tysia2011 bardzo mi przykro, że także Twoją rodzinę dopadło to paskudztwo.
tysia2011 napisał/a:
Domyślałam się że taką odpowiedź otrzymam, jest nam bardzo ciężko a raczej mi gdyż nikt w rodzinie nie chce na ten temat rozmawiać jestem zdruzgotana, Dlaczego nie chcą????
Czasami tak jest, że ludzie nie chcą na ten temat rozmawiać - nie wiem dlaczego może to wynika z ich charakteru, a może dlatego że nie chcą obarczać innnych swoimi przemyśleniami i tłumią wszystko w środku albo po prostu nie wiedzą jak zacząć taką rozmowę.
W naszym przypadku było na poczatku podobnie: ja w zasadzie rozmawiam szczerze o chorobie taty tylko z bratem, natomiast mama trochę jakby unikała tematu rokowań i tego co może się wydarzyć. Miałam wrażenie, że w ten sposób chciała trochę jakby ucieć przed złymi informacjami.
billyb, Ty zawsze szczerze i do bólu. Owszem, nie jest dobrze, ale zdarza się, że chory reaguje dobrze na leczenie, pomimo, że mediana przeżycia w przypadku DRP nie są zbyt wielkie. Zdarzają się wyjątki... U nas od zdiagnozowania DRP minęło blisko półtora roku. Jestem Ci wdzięczna za wylanie kubła zimnej wody na głowę, bo to podziałało na mnie bardzo moblilizująco. Pamiętaj jednak, że nie każdy jest silny psychicznie i Twoja szczerość może mieć odwrotny skutek. Zawsze trzeba dawać ludziom nadzieję!
tysia2011, Życie z tak straszną chorobą jest bardzo trudne, ale można sobie poradzić. Trzeba zaakceptować fakt, że Waszą Rodzinę wybrało raczysko i walczyć z nim z całych sił. Życzę Wam dużo dobrych dni i niezapomnianych wspólnie spędzanych szczęśliwych momentów:)
Pozdrawiam Was bardzo mocno
Johanka, Jesteś wielka, dziękuję bardzo za małe ale dobre słowo cholera wszystkim wam dziękuję, wiedziałam że internet to studnia bez dna ale w tej kwestii propaguję go wszystkim z którymi rozmawiam, a rodzina dalej milczy Oni widzą że ja coś wiem że mam jakaś wiedzę ale milczą jak zaklęci być może zapukają do mnie jak dojrzeją do tego, jestem silna i dam radę, tak jak w powiedzeniu "co CIĘ NIE ZABIJĘ TO cię WZMOCNI". 10 lat temu miałam sytuację bez wyjścia ale to dla mnie był dramat Dałam radę!!!!! (to była inna bajka-nie tyczy się choroby).
Tata dziś nawet wynurzył nos na balkon, m,nie to się podoba....
Wszystkich gorąco pozdrawiam, trzymam za innych kciuki Wielkie buziaki
Pamiętaj jednak, że nie każdy jest silny psychicznie i Twoja szczerość może mieć odwrotny skutek. Zawsze trzeba dawać ludziom nadzieję!
podpiszę się tylko pod tymi słowami tym bardziej, że tysia2011, nie pytała o to ile to potrwa. Więc nie znamy na ile jest otwarta na świat i jak przyjmie wiadomość ? Co innego gdy ktoś pyta. (takie moje skromne zdanie)
Ja od początku nigdy nie pytałam o "czas", o statystyki a to tylko dlatego, że to nie zmobilizowałoby mnie do walki a zadziałało by właśnie wręcz odwrotnie. Pamiętam siebie jak już pod koniec Naszej walki pewna osoba na forum napisała mi, że to nie potrwa długo ...że tato umiera. W tym dniu wyjątkowo był ktoś obok mnie, siedział przy mnie i przeczytał to co ja. Złapał mnie mocno za ręce ... bo nie wiedziałam co ze sobą zrobić, wpadłam w szał. Myślałam, że z tej złości i bezradności powyrywam sobie włosy z głosy, że rzucę komputerem o ścianę aby rozwalić go na drobne kawałki ...było mi tak przeogromnie mocno zle
Nawet gdybym mogła cofnąć czas zrobiłabym to samo, nie zapytałabym o "czas" !
tysia2011, życzę Wam dużo siły do walki ! Każdy organizm reaguje inaczej na leczenie i życzę Wam aby to leczenie dało Wam dużo więcej czasu niż przewidują statystyki !
Pozdrawiam.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie było mnie dwa dni stan zdrowia ojca znacznie sie polepszył częściej uczestniczy w domowych sprawunkach, nie leży w łóżku jak parę dni temu. Czytając inne tematy na forum nie wszyscy tak reagują. Lecz tak jak mówię po pierwszej chemii było znośnie, po drugiej to był koszmar trzy dni dramatyczne, teraz jest lepiej włosy mu wypadają ale ostrzygł się na tak zwane zero i jest ok, zmobilizowałam teścia brata rodzonego żeby do niego przyjeżdżał z nim rozmawiał czytał forum, zrozumiał i jest codziennie, ja i pozostali członkowie rodziny mogliśmy wrócić do pracy. Ale jest jeszcze jeden problem od poniedziałku będę miała jeszcze jednego chorego prawdo podobnie z tym samym paskudztwem pod swoimi skrzydłami. Jest to brat mojej teściowej który mieszka daleko a leczenie ma w Warszawie. W poniedziałek wrzucę na forum jego opis lekarza i liczę na wasze wsparcie. Podzieliliśmy się z mężem opieką na naszymi chłopakami mąż zajmuje się tatą, a ja wujem. Czy damy radę to wielki znak zapytania??? Nie chciała bym żeby i mój mąż się poddał nie jest tak silny psychicznie niż ja. Ale moje motto jest takie NIE PODDAWAJ SIĘ DZIEWCZYNO BĘDZIE DOBRZE..
Anelia- Czas jest istotny czy nie istotny ważne żebyśmy byli wszyscy razem i na wzajem się wspierali. To może być jak napisaliście 7-11 m-c, lub krócej ale nie to jest ważne tylko MY RODZINA i nasi chorzy.
Pozdrawiam Wszystkich śpijcie dobrze żeby każdy miał dobre sny
tysia211, leci do pracy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum