Jesteśmy po rozmowie z lekarzem. Podczas bronchoskopii udało się pobrac dwa wycinki, niestety zepsuł sie aparat.. i stad tak mało wycinków. Lekarz powiedzał, że może nie udać się określić co to za nowotwór. Powiedział, że drzewo oskrzelowe wygląda ok i że ten guz nie jest "tradycyjny" jak kalafior tylko inny. Co to może oznaczać? Oglądał raz jeszcze płytę z TK i powiedział, że może jednak ktoś podejmie się wycięcia teraz albo po chemii. Zasugerował, że może to być nowotwór nieokreślony i że to będzie katastrofa, bo onkolog nie podejmie sie leczenia jeśli nie będzie jasne co to. Powedział, że jutro kolejny raz zrobi biopsje i może uda się wziąć wycinek na wypadek, gdyby tych z dzisiejszej bronchoskopii było za mało. Nic więcej sie nie dowiedzieliśmy.
N
Powiedział, że drzewo oskrzelowe wygląda ok i że ten guz nie jest "tradycyjny" jak kalafior tylko inny. Co to może oznaczać?
Że nie jest kalafiorowaty, tylko najwyraźniej innego kształtu / wyglądu - być może bardziej płaski, to wie najlepiej lekarz bo oglądał guza bronchoskopem
Jesteśmy po kolejnej juz bronchoskopii, ktora zakonczyla się sukcesem. Jutro mają byc wyniki. Biposje wykonywal jakis profesor, ktory rowniez bada pobrany material. Zaraz po bipsji lekarz spotkal sie z nami i powiedział, ze jemu nie do konca wyglada to na nowotwr zlosliwy. I teraz mysle, ze oczywiscie najwazniejsze sa badania. Jednak ta zasiana nadzieja.. i tek TK, ktory wykazuje przerzuty. Nowowtwory niezlosliwe nie daja przerzutów, prawda? Tak czy inaczej jutro wreszcie ostateczna diagnoza.
Mamy już wyniki. Jest to nowowtwór złośliwy, niedrobnokomórkowy .
Za kilka dni będziemy wiedzieli jaki dokładnie jest. Jestem przygnębiona. Rokowania wg lekarza to kilka miesięcy, może do dwóch lat. Jutro będzie jeszcze rozmowa z torakochirurgiem.
Lekarz powiedział, że babcia jest w dobrym stanie ogólnym i że może warto przemyśleć operację. Zobaczymy czy torakochirurg się zgodzi. Jutro dostaniemy wypis ze szpitala, razem z wynikami. Także skierowanie do poradni onkologicznej. Pojedziemy tm w czwartek.
Tak się dokładnie stało. Torakochirurg powiedział, że nie ma mowy o operacji. Powiedział również, że nie podawałby chemioterapi, bo to jedyie babcię osłabi a nic ne zmieni. Nie wiem co mam o tym myśleć. Czy ktoś był w takiej sytuacji? Jak myślicei czy to jest zasadne? Jak poradzić sobie zatem z dolegliwościami spowodowanymi sama chorobą? Wtedy radioterapia?
Powiedział również, że nie podawałby chemioterapi, bo to jedyie babcię osłabi a nic ne zmieni.
Przepraszam, że zapytam - Czy to jest zdanie onkologa prowadzącego? Wcześniej chyba wspomianłaś, że Twoja babcia jest w niezłym stanie ogólnym?
Celem stosowania chemioterapii paliatywnej jest przedłużenie życia oraz opóźnienie i redukcja nasilenia objawów. Jeśli stan pacjenta na to pozwala, to zwykle jest to zalecane!
Inna sprawa: Czy wiadomo już jaki to rak niedrobnokomórkowy jest (płaskonabłonkowy, gruczołowy)? Jeśli to jest rak gruczołowy, to sądzę, że należy poprosić lekarzy o oznaczenie mutacji genu kodującego EGFR (to może umożliwić włączenie terapii celowanej już w pierwszej linii leczenia - jest to o tyle istotne, że skutki uboczne leczenia mogą być łagodniejsze).
Dopiero wczoraj dowiedzieliśly się od lekarza pulmunologa, który prowadzi babcię, ze są wyniki hist-pat. Powiedział on, ze wyniki potwierdzaja ze jest to nowowtwor zlosliwy niedrobnokomówrkowy, jednak dokładnie jaki czy plaskonablonkowy, gruczolowy, czy inny, bedzie wiadomo dopiero za kilka dni. Zaprosil nas na dzisiaj, na spotkanie z torakochirurgiem. Dopiero jutro jedziemy do onkologa, bo dotychczas, bez wyników hist-pat, nikt nie chcial nas przyjac. Babcia jest faktycznie w dobrym stanie ogolnym i dlatego tez lekarz prowadzacy powiedział, ze torakochirurg moze przemysli zrobienie operacji teraz lub po chemii.
Bedziemy teraz czekac w zwiazku z tym na okreslenie, jaki dokladnie ten nowowtwór zlosliwy jest. Dziekuje za informację o oznaczenie mutacji genu. Na pewno ja wykorzystam.
Pozdarwiam
N
Witam
Mamy już wszystkie informcje. Wyniki wykazały, że jest to gruczolak. Mieliśmy wizytę u onkologa. Nakazął jak najszybciej zrobić kolejne TK. Jesli nie będzie naciekań na żyły główne zostanie przepisana radioterpaia, a potem chemioterapia. Poki co mamy juz skierowanie na chemioterapię. Przepisana chemia to monoterapia GEM. Wg onkologa to najlepsze chemioterpaia ze względu na jej wiek i stan zdrowia. Jestem bardo zadowolona z wizyty. Lekarz był LUDZKI i wszytko wyjaśnił. Był szczery i otwarty. Miła odmiana, po cieżkich początkach. Zapytałam także o rokowania i lekarz powiedział, że jeśłi nie będzie zastosowane leczenie to możemy mówić o kilku miesiącach. Zastanawiam się więc na ile chemioterpaia może przedłużyć życie? Czy można jakoś to określić? Zakładając, że chemia przyniesie jakieś "dobre" rezultaty.
Pozdrawiam
N
Gruczolak to nowotwór łagodny. Jeśli stwierdzono nowotwór złośliwy - niedrobnokomórkowy rak płuca, to domyślam się, że chodzi o gruczolakoraka.
Nejka napisał/a:
Jesli nie będzie naciekań na żyły główne zostanie przepisana radioterpaia, a potem chemioterapia.
A co lekarz chciałby naświetlać? Bo zmiany są w obu płucach, nie ma tutaj możliwości zastosowania radioterapii jako leczenia radykalnego, a mam wrażenie, że o tym myśli lekarz (chyba, że przekazał to inaczej).
Nejka napisał/a:
Zastanawiam się więc na ile chemioterpaia może przedłużyć życie? Czy można jakoś to określić?
Gruczolakorak. Chyba tak. Myslalam, ze to jest to samo. Czytam własnie, ze to jest bardzo złosliwy nowotwor.
Jesli chodzi o te naswiatlania to lekarz powiedzal, ze ich celem bylaby proba "odblokowania" tego pluca z guzem. Zeby babci lepiej się oddychalo. Ale powiedzial, ze warunkiem sa te naciekania na zylach glownych i w zwiazku z tym pilne zrobienie TK a potem konsultacja z onkologiem radioterapeuta. Byc moze on sie nie zgodzi na naswietlania. Wtedy zostanie tylko chemioterapia.
Przeczytalam te posty o rokowaniach. Gdzies gleboko wierze, ze to bedzie dlugo dluzej. Modle się zeby to bylo długo dłuzej. Troche w glowie mi sie to nei miesci ze babcia nie wyglada ani nie czuje się tak zle. Zeby przyszle kilka tygodni moglo tak bardzo zmienic jej stan...
N
Witam serdecznie!
Przepraszam, że jestem taki monotematyczny, ale chciałem jeszcze raz ponowić pytanie o to czy wiadomo jest coś na temat mutacji w genie kodującym EGFR (skoro jest to rak gruczołowy). Pytanie nie jest bez sensu w świetle niektórych badań klinicznych. Postaram się krótko przedstawić kilka faktów.
1. Skuteczność monoterapii gemcytabiną u pacjentów w podeszłym wieku (z niedrobnokomórkowym rakiem płuc, wcześniej nie leczonych) była oceniana w następującym badaniu klinicznym http://www.sciencedirect....169500299000987 (2000 rok) mediana czasu do progresji (PFS) wyniosła 5.1m-ca zaś mediana czasu przeżycia (OS) 6.75m-ca, częstość i nasilenie objawów ubocznych było umiarkowane ze wskazaniem na mielotoksyczność gemzaru.
2. W badaniu http://www.sciencedirect....169500212003728 (2012 rok!) porównano skuteczność gemcytabiny w monoterapii vs gemcytabina+karboplatyna (w niskich dawkach). Mediana wieku pacjentów wynosiła 79 lat. Wyniki badania sa następujące:
-- mediana czasu do progresji 2.4m-ca (gemzar) vs 3.9m-ca (terapia łączona)
-- procent pacjentów, u których zanotowano odpowiedź na leczenie: 10% (gemzar) vs 22.6% (terapia łączona)
-- w obydwu kohortach nasilenie objawów ubocznych było bardzo zbliżone (brak jest różnic istotnych statystycznie)
Oczywiście jeśli już wiesz, że wynik na mutację w genie kodującym EGFR jest negatywny, to informacje na temat TKI Ci się nie przydadzą. Jeśli jednak nie jest to jeszcze wiadome, to może warto zapytać o to onkologa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum