Irenax ! Bardzo dobrze, że Twój mąż dostał skierowanie do Instytutu Onkologi w Warszawie. Skoro wizyta została zaplanowana na poniedziałek tzn. że mąż trafił do pana profesora Piotra Rutkowskiego.
U mnie 11 września 2012 podczas badania USG stwierdzono cytuję:" W rzucie wstępnicy widoczne hypoechogenne, niejednorodne ognisko o wym. 71 x 140 x 60 mm - ca jelita grubego ? wskazana PILNA dalsza diagnostyka - proponuję wykonanie TK". No i zaczeło się. Jeszcze tego samego dnia byłam u lekarza rodzinnego, który dał mi skierowanie do Onkologa i na kolonoskopię. Na drugi dzień byłam u Onkologa, który dał mi skierowanie na TK, które wykonano mi 28.09.2012. Wynik, cytuję:
"W podbrzuszu i śródbrzuszu po prawej stronie widoczna jest dobrze odgraniczona, niejednorodna densyjnie masa patologiczna ze zwapnieniami o miernym wzmocnieniu kontrastowym - wielkości poprzecznie do 89 x 82 mm sięgająca ku górze wysokości dolnego odcinka dwunastnicy, ku dołowi naczyń biodrowych wspólnych i zewnętrznych prawych, wskazując dominujące przyleganie do struktur przestrzeni zaotrzewnowej bez wyraźnego naciekania poza granicami zmiany. Kątnica i pętle jelitowe wokół modelowane, bez cech naciekania w obrazie TK. Poza tym pole miednicy bez innych uchwytnych zmian. Do konsultacji klinicznej - chirurgicznej". Z tym wynikiem oraz z wynikiem z kolonoskopii i mamografii wróciłam do Onkologa, który stwierdził, że trzeba to wyciąć i dał mi skierowanie na operację. Nikt nie mówił, że to może być nowotwór, rak, czy mięsak. W szpitalu zaplanowano mnie na operację na 19.11.2012. No i czekałam. Nadal nie miałam pojęcia co mam w brzuchu. 16.10.2012 jadąc samochodem obwodnicą trójmiasta przy szybkości 120 km/godz. zaczeło mi się robić słabo. Bijąc się po twarzy i jakąś ogromną siłą woli dojechałam 5 km do mojego zakładu pracy, gdzie od razu wezwano pogotowie, które zabrało mnie do Szpitala. Powiedziałam, że mam guza i stwierdzono, że guz uciskał na jakiś nerw czy narząd i to mogło spowodować chwilowe omdlenie. Cała w nerwach czekałam na operację, która odbyła się w zaplanowanym terminie. Rozcięto mnie od piersi do łona, omijając pępek. Dobę po operacji wyjęto mi dren. Na obchodzie traktowano mnie jak podrzutka z Chirurgii (operacja była zrobiona na oddziale Chirurgii Onkologicznej Gdyńskiego Centrum Onkologii). Nadal słyszałam, że usunięto mi olbrzymiego guza i nic więcej. Po sześciu dniach zadowolona opuściłam szpital. Po tygodniu od operacji zdjęto mi 27 szwów i dalej wszystko było w jak najlepszym porządku. 06.12.2012 odebrałam wynik z histopatologii. I tu jak grom z jasnego nieba dowiedziałam się cytuję:" Rozpoznanie kliniczne: Guz przestrzeni zaotrzewniowej. Wynik badania: Otorebkowany guz wymiarów 15,5 x 9,5 x 8 cm. Na przekrojach z żółtokremowym pasmowatym ogniskiem ze zbiornikami płynów. Dorażnie: Guz pochodzenia mięśniowego makroskopowo usunięty w całości (z torebką) mikroskopowo w badaniu doraźnym bez cech złośliwości. Badanie w trybie zwykłym: LEIOMYOSARCOMA low grade. Wysoki indeks mitotyczny powyżej (powyżej 15/10 HPF) oraz atypowe figury podziału przesądzają rozpoznanie złośliwego procesu. IHC: SMA (+) dodatnie, S-100 (-) ujemne, Ki67 (+) 20 % komórek."
Z tym wynikiem trafiłam do Onkologa w Gdyńskim Centrum Onkologii, która skierowała mnie do pana profesora Piotra Rutkowskiego do Instytutu Onkologii w Warszawie. Pan profesor na wizycie powiedział, że moje leczenie to pasmo błędów. Miałam do Niego przyjechać z wynikiem TK przed operacją. Wówczas leczenie miało sens, a teraz to jest po przysłowiowej herbacie. Guz wycięto, a gdzie pojawią się przerzuty nikt nie wie. Przed operacją nie wiedziałam co mam w brzuchu. Obczytałam wszystko na temat: mięśniaków, torbieli, polipów, guzów, tętniaków itp. W ogóle nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogę mieć nowotwór a już w szczególności, że ten nowotwór może być złośliwy. Nawet do pana profesora powiedziałam, że usunięto mi guza niezłośliwego, a pan profesor mi powiedział: Jak nie złośliwy, jak złośliwy. Te słowa zapadły mi tak głęboko w podświadomość, że cały czas je słyszę. Lekarz Onkolog, do którego trafiłam z wynikami TK miał mnie od razu skierować do Warszawy i wszystko było by dobrze. Teraz mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze. I dlatego bardzo dobrze, że Twój mąż trafił na początku leczenia do Warszawy.
Irenko ! Napisz co po wizycie w Warszawie? |