Dziękuję bardzo Richelieu
Chciałabym wszystkim powiedzieć, żeby się nie poddawali aż do samego końca. Pomyślicie, że łatwo mi tak pisać bo nowotwór nie dotyczył mnie tylko mojej mamy. Uważam, że człowiek przeżywa czasem bardziej chorobę swoich najbliższych niż swoją.
O złośliwość guzek nadnerczy podejrzewany był na samym początku kiedy został wykryty przypadkowo podczas badania tomograficznego - budziła podejrzenia jego gęstość, która wynosiła 30 j.H. a generalnie różnicuje się łagodne guzki od złośliwych na tej podstawie:łagodne do 10 j. H. a powyżej >20 złośliwe, poza tym stopień wypłukiwania kontrastu, obraz w rezonansie, test z dexamethazonem wszystko najważniejsze badania wskazywały na guza złośliwego. Nowotwór nadnerczy jest bardzo złośliwy i nawet jeśli wytnie się całe nadnercze w początkowym stadium to średnia przeżycia wynosi 5 lat.
Podjęłyśmy walkę, w tym baaaardzo duże podziękowania dla Pani Prof. Kasperlik-Załuskiej ze szpitala Bielański oraz prof. Otto ze szpitala Banacha, który usuwał laparoskopowo całe nadnercze. Malutkie nacięcia, szwy goiły się bardzo szybko, zero powikłań. Dodam, że mama ma 68 lat i nadciśnienie co mogło być dodatkową komplikacją przy zabiegu.
To ze strony medycznej.
Ze strony duchowej: bardzo dużo modlitwy mojej i moich znajomych, odmówiłam 2 nowenny pompejańskie, i jeden dzień w tygodniu mniej jadłam-nie taki post całkowity ale odmawiałam sobie rzeczy, których lubię najbardziej np. słodyczy czy mięsa a jadłam owoce, warzywa i np. 2 kanapki. Takie wyrzeczenie z mojej strony ofiarowałam Bogu w intencji wyzdrowienia mojej mamy.
Pomyślicie, że jestem nawiedzonym moherem
nie będę nikogo przekonywać, że tak nie jest....ale od tej pory bardziej ufam Bogu bo niby byłam katoliczką i niby się modliłam ale to tak 'Niby". Może gdzieś ktoś tam jest, na pewno pomaga ludziom innym ale nie mnie.
Piszę to wszystko bo obiecałam sobie, że jak wynik będzie dobry, to będę chciała pomóc innym w taki sposób jak mogę. Jeśli ktoś chce to niech wierzy jeśli nie jego wola.
Niestety nie mogę pomagać tak jak Richelieu-duże ukłony i szacun dla Pana. Naprawdę robi Pan tyle dobrego. Dziękuję bardzo w imieniu moim i wszystkich innych, którzy może są zbyt zrozpaczeni, żeby podziękować.
Gdybyście mieli jakieś pytania o namiary na tych lekarzy bądź inne to czekam.
Pozdrawiam wszystkim i życzę dużo siły