Ja wiem że rokowania są bardzo złe,wiem że nie wygra tej nie równej walki, dostaje chemioterapie wg schematu PG-2 cykle.
Nie wiem ile czasu nam zostało.... i nie wiem jak postąpić.
Mama nie pyta czy wyjdzie z tego Ona w to wierzy..
A mi pęka serce
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-09-25, 18:17 ] Poprzednie posty scalone do nowego wątku.
Zdecyduj się, gdzie chciałabyś opisać swój problem / uzyskać wsparcie - nie pisz kilku postów w różnych wątkach.
Dorota i nie odbieraj Mamie nadziei.
Bądźcie razem, obojętnie ile Wam zostało.
Spędzajcie razem jak najwięcej czasu. Dobrze, że Mama wierzy w to, że leczenie pomoże.
Życzę Wam jeszcze wiele czasu razem.
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Witam
Od miesiąca wiem że moja mama ma raka płuc i bardzo złe rokowania..
Jestem zagubiona,nie wiem jak postąpić.
Mama dostała chemioterapie i chce walczyć.
Ja wiem od lekarza że nie ma szans na wyzdrowienie,czy pozwolić mamie przechodzić przez męczarnie po chemioterapii? czy powiedzieć prawdę i odebrać jej nadzieje....
Mama ma dużo planów na przyszłe miesiące ..a mi pęka serce.
Nie wyobrażam sobie że jej nie będzie,to moja najbliższa osoba to do niej idę z kłopotami.
Ja i moja rodzina mieszkamy z nią, moje dzieci bardzo przeżywają chorobę babci.
A ja nie wiem jak pomóc sobie, dzieciom i mojej mamie...
Nie wiem ile czasu nam zostało,mama teraz czuje się dobrze,aż trudno uwierzyć ze to się zmieni,jest w domu i robi to co lubi....gotuję.
Doroto, to, co Ci teraz napiszę, to z własnego doświadczenia.
Jeśli Twoja mama wierzy, że z tego wyjdzie - pozwól jej na to i nie odbieraj nadziei,
Co możesz zrobić, to wspierać Mamę w trudnym procesie leczenia - nawet, jeśli jest to leczenie tylko paliatywne. Ty wiesz, że nie ma szans na wyzdrowienie. Ale teraz będziecie walczyć o jak najlepsze dni życia - te, które już pozostały.
Chemioterapia - jeśli mama ją dobrze zniesie - może przyczynić się do zahamowania (choć na chwilę) postępu procesu nowotworowego. A to może oznaczać podarowanie większej ilości czasu.
Chorzy onkologiczni bardzo chcą żyć, my bliscy może nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo. Przyjdzie taki czas, kiedy Twoja mama sama zorientuje się, co do powagi sytuacji.
Twoja trudna rola - to po prostu być przy niej, wspierać ją - wiem, że to niełatwe.
Teraz - póki jest na to czas - pozwól mamie robić to, na co ma ochotę, nie ograniczaj jej za bardzo. Z czasem. choć będzie Ci ciężko, nabierzesz dystansu do choroby i potraktujesz ją jako przeciwnika.
Pozwól sobie na płacz - jeśli musisz. To pomaga (wiem z autopsji).
dorota- to przykre, jak każdy cholerny rak! ale najważniejsze,że mama jest dobrze nastawiona do choroby,do walki.nie odbieraj jej nadziei-,lekarze też nieraz są omylni, i sami się też stykają z cudem- a cuda się zdarzają- wierz w to kochana.a tego cudu i twojej mamie życzę!!!trzymaj się dzielnie
Nareszcie na tym Forum spotykam normalnie chorą osobę, która chce się wyleczyć i nie należy tego zmieniać. Należy tą wiarę mamy umiejętnie pięlegnować i w pewnym momencie ją wykorzystać do pomocy w leczeniu medycznym a nawey do samowyleczenia.....
Leczenie raka to dwa procesy ten medyczny i ten wewnątrz pacjenta. Nie będę ich wyceniał w % ale powiem, że ich waga jest porównywalna. Jestem zwolennikiem teorii o
nieskończonych możliwościach organizmu z samowyleczeniem raka włącznie....
Wiem co mówię bo 8 lat temu rozpoznano u mnie raka watroby HCC w formie guza o wymiarach 16cmx 17 cm x 19,8 cm - cytat " ststystyczny pacjent żyje 0,5 roku od zdiagnozowania HCC" i tyle dawał mi świat medyczny 8 lat temu...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum