Witam, piszę z nadzieją, że może ktoś miał podobny przypadek i będzie umiał pomóc, może doradzić jakiegoś specjalistę.
Zacznę od początku, moja mama obecnie ma 50 lat, 12 lat temu zdiagnozowano u niej nowotwór, oczywiście złośliwy, piersi i okolicznych węzłów chłonnych, przeszła mastektomię wraz z resekcją węzłów chłonnych, chemioterapię i radioterapię. Od tamtego czasu regularne badania nie wykazały przerzutów.
W listopadzie odczuwała silne bóle podbrzusza, które zaczęło puchnąć. Obrzęk postępował i w szybkim czasie zajął nogi. Stwierdzono powiększenie węzłów chłonnych pachwinowych. Wykonano biopsję, która wykazała carcinoma non microcellulare metastaticum. Przeprowadzono USG jamy brzusznej, 2x USG macicy i jajników, kolonoskopię RTG płuc, w końcu TK jamy brzusznej i klatki piersiowej.
Jedyne zmiany wykazały TK jamy brzusznej, wynik badania:
Wątroba, śledziona i trzustka jednolite, prawidłowo wzmacniające się po podaniu środka
cieniującego. Pęcherzyk żółciowy prawidłowy. Nerki niezmienione. Nadnercza niepowiększone. Niewielka ilość płynu w sąsiedztwie macicy. Pęcherz moczowy gładkościenny. Powiększone węzły chłonne w przestrzeni przyaortalnej, od poziomu pnia trzewnego (do 12mm), naczyń nerkowych (do 15mm), w okoliy rozwidlenia aorty (do 15mm,nciek węzłowy o zatartych granicach), biodrowe wenętrzne (po str. lewej 12mm, po str. prawej do 10mm), biodrowe zewnętrzne (po str. lewej do 15mm, po str. prawej 32x18mm i kilka do 20mm), pachwinowe (obustronnie do 15mm). Po stronie prawej nieprawidłowa zmiana miękkotkankowa (Tu), wzmacniająca się, położona za wstępnicą, przy tylnej ścianie j. brzusznej, wielkości 25x30x40mm, o nieregularnych, zatartych, smużastych granicach sięgających tylnej ściany wstępnicy oraz przyległego mięśnia (m. czworoboczny lędźwi).
Jak widać liczne przerzuty, brak zmian pierwotnych, TK klatki piersiowej i kolonoskopia nic nie wykazały.
Przeprowadzono resekcję jednego z węzłów chłonnych i badanie histopatologiczne. Dziś otrzymaliśmy wyniki, włosy zjeżyły mi się na głowie i powstrzymuje się, żeby chociaż na forum nie rzucać bluzgów na służbę zdrowia. Wynik histopatologii brzmi: carcinoma metastaticum lymphonoduli i to wszystko. Komórki rakowe nie zostały opisane w żaden sposób. I teraz mam pytanie, czy jest możliwość by nie dało się ich zidentyfikować, czy po prostu ktoś nie przyłożył się do należytego wykonania preparatów, lub ich odczytania? Z racji na studia widziałam wiele preparatów histopatologicznych nowotworów, ale z tak pobieżnym opisem się nie spotkałam. Lekarz polecił jej jechać do większego miasta i zrobić nadanie immunohistochemiczne, ma to sens?
Dodam, że w ten wtorek mama miała badania PET CT, obecnie czekamy na wyniki. |